Rozwiązanie konkursu: Do kogo powędrują książki „W imię miłości”?

Lista 15 laureatek!
Rozwiązanie konkursu: Do kogo powędrują książki „W imię miłości”?
Fot. W imię miłości / Unsplash
17.02.2020

Nasz walentynkowy konkurs został rozwiązany. Tym razem zadanie polegało na tym, by opowiedzieć, co najbardziej romantycznego zrobiłyście w imię miłości.

Oto lista 15 laureatek!

#1 Katarzyna M., Kołaczkowo

W imię miłości nie robię nic nadzwyczajnego, ale każdy dzień jest nią wypełniony:
W - Witając nowy dzień, pierwszą myślą jaka mi towarzyszy jest to: jak minęła noc mojemu ukochanemu.
I - Idąc ulicą do pracy, wymyślam sobie jak spędzimy wspólne popołudnie.
M - Mijając ludzi po drodze, uśmiecham się do nich.
I - Ignorując dziwne spojrzenia przechodniów, uśmiecham się do siebie myśląc: jaka ze mnie szczęściara mając takiego wspaniałego mężczyznę.
E - Emanując szczęściem, wchodzę do pracy, przy okazji innych zarażając dobrym humorem.
M - Mając mnóstwo obowiązków w pracy, próbuję usprawnić je sobie spoglądając na zdjęcie mojego mężczyzny.
I - Imając się dodatkowych zajęć, żeby czas mi szybciej mijał, wysyłam do narzeczonego kolejną wiadomość.
Ł - Łapiąc się na tym, że znowu o nim myślę idę na kawę, z koleżanką z biurka obok.
O - Oczekując na koniec pracy, odliczam minuty do spotkania z moją drugą połówką.
Ś - Ściskając go na przywitanie, zapominam na moment o całym świecie.
C - Całując go, wiem że jest dla mnie najważniejszą osobą.
I - Istnieć, kochać i być kochanym to największe szczęście jakie może nas spotkać

#2 Dorota K., Wyszków

Nie napawa mnie to dumą i nie chwalę się tym faktem nowo poznanym znajomym, którzy rozpływają się w zachwytach jaki to on śliczny, słodki, inteligentny i kochany, jednak nie mogę przeczyć faktom sama przed sobą - nie chciałam go. Patrzyłam na niego w kategoriach dokuczliwego obowiązku, a nie uczuć, czułości i przeżyć, które możemy stworzyć. Spoglądając na tę brudną, zmierzwioną, pod warstwą brązowego błota, być może za "czystszych czasów" białą kulkę czułam mieszaninę zniechęcenia i złości, że nie potrafię powiedzieć nie kiedy mój mąż i syn przynieśli to male nieszczęście przed próg naszego domu nie śmiąc wejść głębiej w obawie przed moim gniewem na ochlapaną błotem podłogę. Patrząc na zakochane rozszerzone oczy syna i szelmowski uśmiech męża musiałam się zgodzić- z miłości do moich chłopaków. I tak kundelek Wabik jest z nami od początku marca ubiegłego roku - i przez ten niecały rok wszystko się zmieniło. Ujmując precyzyjniej- ja się zmieniłam.

Wabik z męczącego zobowiązania stal się członkiem naszej rodziny, przyjacielem zabaw i moją ogromną miłością. Okazał się pieskiem o dużej inteligencji, ale wciąż mniejszej od jego psiego serca- po okazaniu mu troski, opieki i zapewnianiu poczucia bezpieczeństwa wyciąga cale swoje psie serduszko na poduszki psiej łapki i częstują największą, najczystszą, najwierniejszą miłością, oddaniem, przywiązaniem. A także zabłoconą podłogą, która teraz wcale mi nie przeszkadza:) Dziś nasze "pierwsze wspólne Walentynki" i mimo, że wiem, iż pies to nie człowiek i nie ma wobec mnie żalu o moje początkowe niezrozumienie i niedocenienie jego psiej miłości chcę mu jakoś wynagrodzić że nie obdarzyłam go uczuciem od pierwszego wejrzenia - obok prezentów dla męża i syna przygotowałam też upominek dla niego- prawdziwy walentynkowy- nową poduszkę w kształcie serca, psie zabawki i mnóstwo smakołyków opakowanych w papier i wstążki, żeby przyjemność z rozpakowywania prezentu (a raczej go rozszarpywania w szalonym tańcu radości) była równie miła co sam prezent. Pamiątkowe wspólne zdjęcia do rodzinnego albumu obowiązkowo zostały wykonane. Mąż ze śmiechem opowiada znajomym jaką romantyczną duszę wzbudził i odkrył we mnie Wabik:)

#3 Alicja S., Katowice

Nie da się ukryć, nie jestem typem romantyczki, nie oczekuję tego też od mojego mężczyzny. Jestem za tym, żeby miłość okazywać gestami, takimi zwykłymi rzeczami życia codziennego. Być wsparciem, pocieszeniem, kiedy jest taka potrzeba. Spędzać czas razem, nawet jeśli jest to po prostu kolejny odcinek naszego ulubionego serialu. Jednak uwielbiam książki o miłości, uwielbiam spędzać wieczory z wzruszającymi historiami.

Jest jednak rzecz, którą zrobiłam – dla mojej miłości, a która zdecydowanie była wyjściem z mojej strefy komfortu. Od dziecka mam ogromny lęk wysokości, na tyle duży, że nie jestem w stanie wyjść na balkon mieszkania na trzecim piętrze. A jego marzeniem był skok ze spadochronem - postanowiłam zorganizować mu taki prezent na jego trzydzieste urodziny. Zdecydowałam się skoczyć z nim – tego samego dnia, każdy z nas ze swoim instruktorem, jednak prawie razem. Minęło kilka lat, nadal oboje bardzo miło wspominamy ten dzień. Chociaż, jeśli mam być szczera, pomimo tego, że kocham go nad życie – nie chciałabym powtórzyć tego skoku.

#4 Mariola S., Częstochowa

Byliśmy przyjaciółmi od piaskownicy, mieszkaliśmy obok siebie, spędzaliśmy razem mnóstwo czasu. Gdy wchodziliśmy w dorosłe życie, on zakochał się w moim największym wrogu, z dziewczynie, której nienawidziłam. Nie chciał przez to zerwać ze mną kontaktu, ale z drugiej strony marzył o randkach z nią. Podjęłam wtedy bardzo ważną decyzję. Poprosiłam, aby się z nią umówił, a ja jakoś sobie dam radę, chociaż wiedziałam, że będzie ciężko. On zawsze był dobrym chłopakiem, ona natomiast zołzą. I chociaż minęło już dwadzieścia lat, on nadal z nią jest, są małżeństwem i mają córeczkę. Niestety nasze więzy przyjaźni pękły na zawsze i nawet gdy na siebie wejdziemy, on udaje , że mnie nie zna. Zrobiłam to wszystko dla niego, aby był szczęśliwy, aby miłość zwyciężyła i nie żałuję...chociaż takiego drugiego przyjaciela jak on nie będę miała nigdy.

#5 Aldona D., Zabrze

Spotkałam na swej drodze miłość swojego życia i nie mogłam dopuścić, żeby ktoś mi sprzątnął tę miłość sprzed nosa, więc żeby nie zwlekać dłużej, po prostu się oświadczyłam. Dziś jesteśmy małżeństwem już 10 lat i niczego nie żałuję. Myślę, że mój mąż jest tego samego zdania, bo do tej pory nie narzeka.

#6 Maria S., Rzeszów

Co najbardziej romantycznego w imię miłości zrobiłam? Hmm, prawie mieszkanie spaliłam! Ale do rzeczy, mój ukochany to łasuch nad łasuchami i mógłby delektować się całą wieczność pysznościami. Ja niestety zbyt utalentowaną kucharką się mu nie trafiłam i zbyt wyszukanych umiejętności do pieczenia po swej mamci również nie odziedziczyłam. Jednak walentynki przecież tylko raz w roku się trafiają, więc i specjalne pomysły na realizację czekają. Nie tracąc czasu, upiec walentynkowe ciasto postanowiłam i przeglądając przepis sama się zdziwiłam, że to ,,takie banalne się wydaje".... No właśnie wydaje! Pierwszy krok zgodnie z instrukcją wykonałam i do przygotowania masy się zabrałam. Lekkie trudności już na starcie mnie spotkały bo do masy wylał mi się miodu słoik cały! Stwierdziłam, iż ciasto po prostu słodsze się stanie i nie traciłam czasu na rozpaczanie. Miodowa masa jednak zbyt lepka się okazała, iż skleiłam się razem z brytfanką cała. Po dłuższej szamotaninie od ciasta się uwolniłam i piekarnik na szybkie pieczenie ustawiłam. Czas naglił, wiec postanowiłam się na spotkanie mego ukochanego wyszykować a pech chciał, iż nie miał kto ciasta pilnować. Ciasto pilnowało się samo, rosnąc w tempie zastraszającym i zalewając cały piekarnik swym wnętrzem gorącym. Jakie zaskoczenie było me niesłychane, kiedy gorąca lawa wprost z piekarnika zrobiła memu lubemu powitanie. No i cóż walentynki niezmiernie romantycznie spędzone zostały, bo razem do późnej nocy piekarnik z ciasta drapaliśmy. I tak o to moi mili te wyjątkowe walentynki na czyszczeniu piekarnika spędziliśmy!

#7 Justyna S., Rzgów

Myślę, że największym zaskoczeniem dla mego męża było to, jak doręczono mu kartkę walentynkową w Niemczech. Może wydaje wam się, że to nic specjalnego, ale dla męża było, ponieważ widujemy się dosyć rzadko, a nigdy wcześniej ode mnie nie dostał takiej karteczki choć jesteśmy już razem 20 lat!

#8 Sandra C., Piekary Śląskie

W dzień swoich urodzin nie mogłam postąpić inaczej, jak odwołać wszystkie plany na najbliższe dni i udać się w 400 kilometrową podróż do mojego ukochanego na pogrzeb jego babci. Nic innego nie było tak ważne, jak wspieranie jego i jego rodziny tego dnia. Okazane poświęcenie, troska i gotowość niesienia ukojenia w dzień, który w innych okolicznościach byłby powodem do świętowania - to najbardziej romantyczna rzecz, jaką w moim mniemaniu mogłam zrobić w imię prawdziwej miłości.

#9 Anna T., Dąbrowa

Najbardziej romantyczną rzeczą, jaką zrobiłam w imię miłości było upieczenie ciasta dla mojego jeszcze wtedy chłopaka, dziś już męża. To były początki naszej znajomości, dopiero się poznawaliśmy, wiec chciałam zrobić na nim wrażenie. Postanowiłam, że zaproszę go na romantyczną kolację u mnie w domu, a moim daniem popisowym miało być ciasto malinowe z kruszonką. Wszyscy chwalili i uwielbiali to ciasto, mówili że jest smaczne i ładnie się prezentuje. Dlatego też postanowiłam, że zrobię takie ciasto dla mojego chłopaka. Byłam pewna, że będzie mu smakować, bo uwielbiał maliny a po drugie już robiłam to ciasto wielokrotnie, więc cóż mogło pójść nie tak. Zabrałam się za robienie ciasta, wymieszałam wszystkie składniki, dodałam maliny i wsadziłam do piekarnika.

Mój chłopak przyszedł, zjedliśmy kolację, a potem przyszedł czas na deser, ja cała uradowana poszłam po ciasto, zaczęliśmy je jeść i coś tu nie grało w smaku - zamiast słodkie było słone. Cóż w tej całej euforii przygotowań musiałam niechcący pomylić cukier z solą. Mój chłopak nie dał po sobie poznać, że coś jest nie tak i zjadł całe ciasto, powiedział nawet, że bardzo mu smakowało. Od teraz gdy robię to ciasto zawsze mi mówi „Kochanie, proszę Cię zrób mniej słodkie to ciasto” a ja wiem, o co mu tak naprawdę chodzi. Do dzisiaj mi mówi, że to była najbardziej romantyczna kolacja w Jego życiu.

#10 Jolanta K., Wojcieszków

Czy to było najbardziej romantyczne? Moim zdaniem tak, jako że każdy ma swoją definicję romantyzmu. W imię miłości do człowieka, którego wybrałam kilka lat temu ukończyłam... kurs masażu. Nie dlatego że tego ode mnie wymagał, nie dlatego że sobie życzył... Po prostu tym chciałam pokazać jak bardzo mi na nim zależy. Byliśmy wtedy już dawno po etapie śniadań do łóżka, po wypadach do kina czy restauracji… Pierwsze silne zakochanie zdążyło minąć i wtedy znalazłam w mieście ofertę kursu masażu. To był impuls ale taki pozytywny. Po jakimś czasie udało się, zrobiłam to, szkolenie zaliczone a ja cała w skowronkach obmyślałam plan jak tę umiejętność wykorzystać...

Zbliżały się jego urodziny, więc wymyśliłam niebanalny prezent i razem z jego najlepszymi kolegami wcieliłam go w życie! Któregoś dnia mieli się spotkać w barze i z racji urodzin załatwić mu masażystkę do mieszkania jednego z kumpli, żeby mógł miło spędzić wieczór, ot takie męskie pomysły. O dziwo ciężko było go przekonać ale w końcu się zgodził. Pamiętam, że tego dnia wrócił do domu i zaproponowałam mu własny pomysł na spędzenie jego urodzin, że tego dnia pracuję ale... w weekend za to wybierzemy się gdzieś i że szkoda mi że nie mogę tego dnia spędzić tylko z nim. Pocałował mnie i powiedział że z kumplami wybiorą się na kręgle (kłamczuch!) a potem w weekend nadrobimy... Zasnęłam dumna z siebie tamtej nocy. Plan był taki: w mieszkaniu kolegi będzie stał wypożyczony stół do masażu (nie wiem skąd go planowali wziąć), on ma tam czekać z maską na oczach na masażystkę, z którą nie można mu rozmawiać i że ma tylko godzinę a to czy mu się wyjawię czy nie, zależy tylko ode mnie. Koledzy się spisali, pomogli mi wszystko załatwić i dopiąć na ostatni guzik, z niczym się nie wygadali. Pamiętam jak wyszli, i wmaszerowałam do pokoju w swoim stroju, a on leżał na brzuchu, okryty tylko ręcznikiem. Było wspaniale, czas zleciał nam niemiłosiernie szybko, masowałam go czule po całym ciele i nawet się nie zorientował... Po godzinie wrócili koledzy, ja szybko zdążyłam się przebrać i kiedy mój narzeczony wszedł do kuchni podziękować kumplom, zapewne też opisać wrażenia - zamarł. Jego mina była bezcenna kiedy zobaczył, jak siedzę przy kuchennym stole. Oczywiście zapytał "co tu robię i czemu nie jestem w pracy?", był wkurzony, ale tylko z początku. Kiedy sytuacja się wyjaśniła a śmiech wszystkim się udzielił - przełożył mnie przez plecy i zapakował do auta, pędząc do naszego domu... Co później się wydarzyło, również było mocno romantyczne i wspominam z błyskiem w oku do dziś.

#11 Monika K., Kraków

Myślę, że najbardziej romantyczna historia w moim wykonaniu wydarzyła się w pewną sobotę, w którą zaprosiłam swojego chłopaka do siebie na zwykły obiad. Oczywiście to nie był zwykły obiad, przygotowałam jego ulubione dania: zupę meksykańską oraz kurczaka po wietnamsku. Do tego obowiązkowo deser: tiramisu oraz wino, które zdecydowanie pasowało do całości. Zapaliłam świeczki i zasiedliśmy do uczty. Po skosztowaniu wszystkiego wręczyłam mu kopertę, w której znajdowały się dwa bilety na mecz jego ukochanej drużyny. Od razu ruszyliśmy na to wydarzenie. Mój chłopak bardzo się ucieszył z tego prezentu, nie mógł się doczekać pierwszego gwizdka. Jego drużyna niestety tylko zremisowała, ale i tak był zadowolony. Po powrocie do domu zrobiłam mu gorącą kąpiel połączoną z masażem, gdy wyszedł czekała na niego kolacja, złożona z ostryg i wina. Włączyłam romantyczny film i przytuliłam się do niego. To był wspaniały dzień, myślę, że bardzo go zaskoczyłam, oczywiście pozytywnie. Uśmiech nie schodził nam z twarzy.

#12 Paulina D., Łódź

W imię miłości robiłam mnóstwo rzeczy już odkąd byłam zbuntowaną nastolatką. Mając 14 lat, pomimo zakazów rodziców i mocno utrudnionego kontaktu (związek na odległość i zaledwie 15min rozmów dziennie na Gadu-Gadu, gdy udało mi się dorwać do komputera w szkolnej bibliotece) trzymałam się tylko jednego chłopaka, a on trzymał się mnie - i tak przez 7 lat. Potajemne spotkania, rozmowy telefoniczne, rezygnowanie z imprez na rzecz zwyczajnej rozmowy z nim, mnóstwo awantur z rodzicami i wyrzeczeń - w imię miłości potrafiliśmy dosłownie rzucić wszystko! Z obecnego punktu widzenia to wydaje się wręcz nieprawdopodobne, jak byliśmy uparci w pielęgnowaniu tego uczucia - Prawdziwa, romantyczna, zakazana miłość. Jak „Romeo i Julia”, tylko 100 razy lepiej! Bo choć dziś już nie jesteśmy parą, to wciąż przyjaźnimy się na dobre i na złe, a szalone, nastoletnie czasy zawsze wspominamy z ogromnym sentymentem i uśmiechami na twarzach!

#13 Katarzyna M., Radom

W moim przekonaniu nie ma nic bardziej romantycznego niż przekraczanie własnych granic. Kiedyś dla mojego męża zjadłam nawet żabie udka, chociaż bardzo boję się żab!

#14 Daniela L., Gdańsk

W ostatniej klasie liceum spotykałam się z Kubą, w którym byłam bardzo zakochana. Po maturze każde z nas musiało zdecydować, na jakie chce iść studia. Chociaż marzyłam o uczelni w Warszawie, zdawałam do Krakowa, bo właśnie tam chciał studiować Kuba. Dla mnie było oczywiste, że chcę być tam, gdzie on, zamieszkać z nim i dalej być razem. Na początku wszystko szło zgodnie z planem, dostaliśmy się na krakowskie uczelnie, wynajęliśmy pokój, było jak w bajce. Po kilku miesiącach każde z nas miało już własne zajęcia i nowych znajomych. Związek nie przetrwał. Mimo to nie żałuję, że przeprowadziłam się do Krakowa, bo teraz uwielbiam to miasto i traktuję je jak swój drugi dom.

#15 Basia Z., Lublin

Najbardziej romantyczna rzecz, jaką zrobiłam z miłości to... kupno biletów do Włoch w jedną stronę. Stwierdziłam, że taka miłość jak nasza zdarza się raz w życiu i po prostu muszę to zrobić. To było szalone, spontaniczne, zupełnie zwariowane, ale mój partner był tego wart. Gdybym miała tę decyzję podjąć drugi raz, zrobiłabym dokładnie to samo!

Zwyciężczyniom serdecznie gratulujemy. Książki „W imię miłości” zostaną do Was wysłane kurierem w ciągu 21 dni roboczych.

 

Polecane wideo

Walentynkowy horoskop dla zakochanych ♥
Walentynkowy horoskop dla zakochanych ♥ - zdjęcie 1
Komentarze (2)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 20.02.2020 08:39
Chcę tylko szybko poradzić każdemu, kto ma trudności w jego związku z kontaktem z Dr.Agbazara, ponieważ jest on jedyną osobą zdolną do przywrócenia zerwanych związków lub zerwanych małżeństw w terminie 48 godzin. ze swoimi duchowymi mocami. Możesz skontaktować się z Dr.Agbazara, pisząc go przez e-mail na adres ( agbazara@gmail. com ) LUB zadzwoń / WhatsApp mu na ( +234 810 410 2662 ), w każdej sytuacji życia znajdziesz siebie.. PV
odpowiedz
Dorota (Ocena: 5) 17.02.2020 13:08
Dziękuję!❤❤❤
odpowiedz

Polecane dla Ciebie