Xay Beng to muzyk, którego możecie kojarzyć z hitu „Nie wiem jak”. Artysta pojawił się w zeszłym roku gościnnie w Big Brother Arena, a jego piosenkę okrzyknięto wówczas najlepszą propozycją na wakacyjne imprezy. Przypomnijmy: Kawałek z wczorajszego „Big Brothera” będzie królował latem! Posłuchajcie piosenki „Nie wiem jak”
Wczoraj wieczorem Xay Beng wybrał się na premierę głośnego filmu „Zenek”. Jakie są jego wrażenia? Przeczytajcie jego recenzję!
„Na wstępie podkreślę, że krytyk filmowy ze mnie słaby, jednak chciałbym się skupić na odbiorze filmu jako standardowy widz. Disco polo nie jest tez nurtem muzycznym, który leci na moich słuchawkach. Pamiętam jednak czasy dzieciństwa, kiedy to w każdy weekend odpalone było w telewizorze disco relax. Nie wyobrażam sobie również idealnego wesela bez kilku numerów z tego gatunku. Zenka i zespół Akcent znam i szanuję za cały dorobek muzyczny oraz prężne działania muzyczne od kilku dekad.
Przejdźmy do filmu. Nie premierę wybrałem się z kilku powodów. Uwielbiam filmy muzyczne, uwielbiam biografie (szczególnie muzyków) oraz byłem strasznie ciekawy pierwszej produkcji kinowej, dotyczącej biografii gwiazdy disco polo.
Przyznam, że większości faktów z życia muzyka nie znałem i były dla mnie zaskoczeniem. Niestety film jest tak nakręcony, że odbiorcy ciężko jest poczuć więź emocjonalną z postaciami.
Jeżeli nadstawiacie się również na poznanie historii dorobku artystycznego Zenona oraz usłyszenie jego największych hitów możecie się mocno zdziwić - większość utworów to covery zagranicznych artystów.
W filmie duży nacisk nastawiony jest na miłość. Dowiadujemy się, w jaki sposób Zenek poznał swoją żonę Danutę, na każdym kroku jesteśmy zapewniani do jego wierności w stosunku do wybranki.
Wątek porwania syna jest dość nielogiczny. Nie wiemy finalnie, ile to trwało, jak potoczyła się historia po odnalezieniu dziecka, a przede wszystkim kiedy wszystko się dokładnie wydarzyło (tutaj największe wątpliwości wprowadza rola psa).
Olbrzymim plusem jest pokazanie, jak wyglądał kiedyś przemysł muzyczny - kasety, targi na których kupowało się muzykę nielegalnie. Myślę, że charakteryzacja i scenografia jest tutaj dużym plusem – pokazanie, jak odpalało się malucha, jak wyglądały suszarki, wódka żytnia oraz krótki wątek gazety „Bravo”.
Czy idealnym sloganem promującym film jest „zabawa”? Wątpię. Film się niestety dłuży i momentami staje się nudny. Mam wrażenie, że zabrakło pomysłu, jak w logiczny sposób połączyć kilka historii. Niestety, wybrano dosyć średni motyw.
Podsumowując. W filmie dowiecie się: jak Zenon zaczął śpiewać, jak przekonał do tego rodziców (tutaj wątek religijny ;)), jego pierwsze zauroczenie, jak poznał Żonę, kto porwał jego syna i w jaki sposób go odnalazł. W mniejszych wątkach dowiecie się w jaki sposób próbowano wyłudzić od Zenona pieniądze oraz jak został dostrzeżony przez pierwszego managera i zarobił na mieszkanie, a następnie dom.
Czy jest to dobra propozycja na walentynki? Być może. Myślę natomiast, że jeżeli chcecie miło spędzić czas z dziadkami lub starszymi rodzicami - możecie śmiało zaprosić ich na seans”.
Film „Zenek” trafi do kin 14 lutego. Wybierzecie się?
Fot. AKPA