To nie jest kraj dla bezdzietnych kobiet. Wywiad z Ewą Podsiadły-Natorską

Nie czytałaś jeszcze książki „Wściekłe”? W takim razie jak najszybciej nadrób zaległości.
To nie jest kraj dla bezdzietnych kobiet. Wywiad z Ewą Podsiadły-Natorską
Fot. Unsplash
09.03.2019

Ta książka to nie jest wizja przyszłości. To rzeczywistość, w której się znaleźliśmy, choć brzmi jak powieść grozy. Słowa Sylwii Kubryńskiej na temat powieści „Wściekłe” Ewy Podsiadły-Natorskiej są przerażająco trafne. Świat stworzony przez autorkę to miejsce, w którym niezamężne i bezdzietne kobiety są społecznie napiętnowane. Nie mogą samotnie wyjechać za granicę, kupić dużego mieszkania, a nawet wyjść nocą z domu. Ich jedynym obowiązkiem jest znalezienie męża i urodzenie mu gromadki dzieci. Jeśli podporządkują się bezwzględnemu systemowi, zwolnią miejsca pracy i poświęcą się rodzinie – dostaną od rządu dofinansowanie. Jeśli wybiorą inną drogę – zostaną surowo ukarane.

Główną bohaterką „Wściekłych” jest Tamara Taszycka. Jej babcia zaczytywała się w „Bluszczu”, a mama wpoiła jej, że kobiety nie są gorsze od mężczyzn. Tamara buntuje się zatem przeciwko otaczającej ją, niesprawiedliwej i absurdalnej rzeczywistości. Staje na czele partyzanckiej grupy sprzeciwiającej się ograniczeniu praw i swobód Polek. Wspólnie z kobietami, jak ona wściekłymi na system, planuje akcje wymierzone przeciwko rządkowi i PUR-om – Programom Udoskonalania Rodziny.

Polecamy także: Marcowe premiery na Netflix. Czeka nas wiele nowości i kultowych klasyków!

Czytając „Wściekłe”, natychmiast nasuwają się dwa skojarzenia. Pierwszym z nich jest „Opowieść podręcznej” Margaret Atwood – wstrząsająca antyutopia o piekle kobiet, w którym ich prawa są zdeptane, a rola sprowadzona jedynie do rodzenia potomstwa. Drugim – słynny program „Rodzina 500 plus”.

O tym, czy Polska przestała być krajem przyjaznym dla kobiet, rozmawiamy z autorką „Wściekłych”, Ewą Podsiadły-Natorską.

- Ktoś, kto Cię nie zna, po lekturze Twojej powieści mógłby pomyśleć, że pewnie jesteś sfrustrowaną singielką, bo Twoja bohaterka buntuje się przeciwko zakładaniu rodziny i rodzeniu dzieci. Tymczasem niespodzianka: jesteś szczęśliwą mamą i żoną, kochasz gotować, a przy okazji spełniasz się zawodowo. Skąd zatem pomysł, by napisać powieść o kobietach walczących o swoją wolność i niezależność?

Przede wszystkim to fundamentalny błąd czytelniczy – utożsamianie osoby głównego z bohatera z osobą autora. To, że bohater ma takie a takie poglądy, zupełnie nie oznacza, że pisarz, który go stworzył, myśli tak samo. Ale jednak pewne skojarzenia nasuwają się same i masz rację – po lekturze „Wściekłych” można pomyśleć, że autorka jest – jak trafnie to ujęłaś – sfrustrowaną singielką z wygoloną głową biegającą na manify. A tu proszę, niespodzianka ;-). Podczas premiery „Wściekłych” w moim rodzinnym Radomiu prowadząca spotkanie stwierdziła po lekturze, że mam w sobie wiele empatii. Chyba właśnie z tej empatii i szacunku dla różnorodności zrodził się w mojej głowie pomysł na tę książkę. Inna rzecz, że bardzo często słyszałam (i nadal słyszę) seksistowskie, niesprawiedliwe teksty padające z ust mężczyzn na temat kobiet. W pewnym momencie miałam tego dosyć. Czułam, że muszę napisać powieść z pazurem, społecznie zaangażowaną, z mocnym przesłaniem. Feministyczną w jak najlepszym znaczeniu tego słowa.

- Twoje dwie poprzednie książki: „Błękitne Dziewczyny” i „Nie omijaj szczęścia” to zupełnie inny gatunek literacki niż „Wściekłe”. Zawsze poruszałaś tematykę solidarności i siły kobiecej, ale w swojej ostatniej powieści stworzyłaś obraz piekła, z którym na co dzień muszą mierzyć się Polki. Wykreowany przez Ciebie świat jest brutalny i bezwzględny, wściekłość w nim aż kipi. Na co Ty byłaś najbardziej wściekła, pisząc tę książkę?

Często jestem o to pytana. Pomysł na „Wściekłe” dojrzewał we mnie długo. Punktem zapalnym, iskrą, która ostatecznie zmotywowała mnie do napisania tej książki, było pojawienie się programu 500 plus. Ale nie żebym była na niego wściekła. Po prostu w tamtym okresie bardzo uważnie przyglądałam się różnym zjawiskom społecznym. Roli szarego obywatela, a zwłaszcza obywatelki w bezdusznym systemie. Dużo czytałam i rozmawiałam na temat anarchii i totalitaryzmu. Aż sama byłam w szoku, jak bardzo mnie to wkręciło ;-). Mnie, która zawsze stroniłam od polityki! Prawdą jest więc to, co zauważyłaś – że dwie moje poprzednie powieści to zupełnie inny gatunek literacki. Jako autorka muszę nieustannie podnosić sobie poprzeczkę, chwytać się nowych tematów, często bardzo trudnych. Nie interesuje mnie miałkość, chcę wywoływać emocje. Lubię sprawdzać samą siebie. Ale nie zmienia się jedno: chcę pisać o kobietach, ich sprawach, roli w społeczeństwie. Choć pewnie zaskoczę Cię wiadomością, że przed latem ukaże się kolejna moja powieść, tym razem z facetem w roli głównej.

- W powieści jest fragment, w którym bohaterki gromadzą się na tajnym spotkaniu i po kolei mówią: „Jestem Natalia i wiem, czego chcę”, „Jestem Patrycja i wiem, czego chcę”, „Jestem Ania i wiem, czego chcę”. Jak Ty dokończyłabyś to zdanie? „Jestem Ewa i chcę…”?

I chcę pisać powieści nakłaniające czytelników do myślenia. Powieści, które ludzie będą czytać i czytać, i czytać. I dyskutować o nich, i do nich wracać. Jeśli chodzi o moje życiowe priorytety, to będę nudna, ale rodzina jest dla mnie absolutnym numerem jeden. Jeśli natomiast mówimy o całej reszcie, to nic nie liczy się dla mnie tak jak pisanie, zwłaszcza pisanie książek. W tym znajduję największą radość życia. Zatem: „Jestem Ewa i chcę sprzedać tyle książek, co Remigiusz Mróz” :D.

- Pamiętam także zdanie, w którym jedna z bohaterek mówi: „Rząd robi sobie jaja z naszych macic”. Masz podobne przemyślenia na temat tego, jak obecnie wygląda sytuacja kobiet w naszym kraju? Nie da się przecież zamieść pod dywan faktu, że o swoje podstawowe prawa Polki musiały niedawno zawalczyć na Czarnych Protestach.

W jednym z wywiadów, gdy zostałam zapytana o to samo, odpowiedziałam, że moim zdaniem są teraz dobre czasy dla kobiet. Tak uważam – jako współczesna matka, żona, kobieta prowadząca własną firmę skłamałabym, gdybym powiedziała, że mi się dzieje tragedia. Mogę się realizować na wielu płaszczyznach, prowadzić dom, pracować, pisać i wydawać kontrowersyjne książki ;-). Nie, nie uważam, żeby w Polsce panowało piekło kobiet, co nie znaczy, że jest idealnie. Nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. Jeśli Polki całymi rzekami muszą wychodzić na ulice, żeby walczyć o elementarne prawa, to coś tu jest bardzo nie w porządku. Uważam, że najważniejsza sprawa to taka, żeby Polki czuły się bezpiecznie w każdej dziedzinie życia. Jako żona, matka, kobieta, ale też dziennikarka i pisarka ze szczególną uwagą przyglądam się politykom. Musimy im każdego dnia patrzeć na ręce!

- Feminizm jest walką o równość płci. Kobiety chcą zarabiać tyle samo, co mężczyźni i chcą decydować o swoim ciele. Dlaczego więc Twoim zdaniem feminizm kojarzy się obecnie tak pejoratywnie, a na hasło „feministka” wiele osób ma przed oczami wygoloną na zero, zaniedbaną i wulgarną postać, która nienawidzi mężczyzn?

Zobacz, w Twoim pytaniu właściwie zawiera się odpowiedź. Mówisz: „Feminizm jest walką o równość płci”. Nie. Feminizm nie jest walką. Feminizm jest światopoglądem opartym na równouprawnieniu płci. A kojarzy się pejoratywnie właśnie dlatego, że wiele osób utożsamia ją z walką, czyli pewną formą nachalności czy wręcz przemocy. To nie jest tak, że kobiety, walcząc o swoje prawa, chcą coś zabrać mężczyznom. My się po prostu upominamy o to, czego odmawiano nam przez całe stulecia. Według badań w Polsce kobiety zarabiają średnio o 1/3 mniej niż mężczyźni na takim samym stanowisku. To dyskryminacja ze względu na płeć. Dużo jest więc do zrobienia. Niestety, nieznajomość fundamentów, na których opiera się cała idea feminizmu, sprawiła, że feministki zaczęły być postrzegane negatywnie, dokładnie tak, jak to ujmujesz: jako zaniedbane, wulgarne kobiety, które nienawidzą mężczyzn. No jasne, że i takie kobiety są wśród feministek, ale z samym światopoglądem ma to niewiele wspólnego.

- W Twojej powieści mężczyźni są uprzywilejowani przez rząd. Tamara, główna bohaterka „Wściekłych”, nie potrafi tego zrozumieć. Mówi: „Nie trzeba nosić burki, aby być zniewolonym. Dlaczego traktują kobiety jak kukły bez mózgu? Dlaczego nie zbudują żłobków i przedszkoli, nie zaproponują dopłat dla opiekunek, żeby Polki mogły pójść do pracy i wypracować sobie wyższe emerytury? (…) Kiedyś, gdy po PUR-ach zostanie jedynie wspomnienie, to co się okaże? Że kobiety mają puste życiorysy, za to kosze pełne pieluch (…), że nie spełniły marzeń (…). Że bez mężczyzn nie mają szans na normalność”. Sądzisz, że taki scenariusz może się spełnić także w Polsce? Coraz głośniej mówi się przecież o tym, że wiele kobiet zrezygnowało z pracy właśnie ze względu na program 500+.

Tak i to jest negatywny skutek uruchomienia programu 500 plus. Wiele kobiet rzeczywiście porzuciło kiepsko płatną pracę, żeby móc zająć się dziećmi i domem, w ogóle nie myśląc o swojej przyszłości. Ale na te decyzje nie mamy wpływu. Mogę jedynie wierzyć, mieć nadzieję i modlić się, że scenariusz, jaki opisałam we „Wściekłych”, nigdy się nie wydarzy. Ludzie, o nie, to nie może mieć miejsca! Chociaż już teraz jesteśmy inwigilowani, nie zdając sobie z tego sprawy. Wszystko, co umieszczamy w internecie, zostawia ślad. Przeżyłam szok życia, gdy przeczytałam reportaż o internetowych botach, które podsyłały do rozwiązania na Facebooku dowcipne psychotesty. W ten sposób partie polityczne gromadziły informacje o użytkownikach, a potem wyświetlały im różne treści, np. dyskredytujące jednego kandydata i wychwalającego drugiego. Właśnie na takiej zasadzie wybory w USA wygrał Donald Trump. A Rosjanie co robią z internetem? To temat na inną rozmowę. W każdym razie rzeczywistość, którą opisałam w swojej powieści, jest szokująca, piekielna i nie wyobrażam sobie, żeby coś takiego mogło mieć miejsce. Ale stanie się tak tylko pod warunkiem, że nie damy się omamić politykom i podczas wyborów będziemy ich ze wszystkiego skrupulatnie rozliczać.

- Jaka znana kobieta jest dla Ciebie największą inspiracją i wzorem do naśladowania?

Czekałam na to pytanie i dziękuję, że mi je zadałaś. Wreszcie mam okazję, żeby z całą mocą podkreślić, że największą inspiracją i wzorem jest dla mnie moja mama. Sporo w życiu przeszła, ale nigdy, nigdy się nie poddała. Zmierzyła się z każdą przeciwnością losu. Jest dzielna, niezłomna, jest podporą naszej rodziny. Bardzo ją kocham. Poza tym inspiruje mnie wiele kobiet. Malala Yousafzai, Maria Curie-Skłodowska, Janina Ochojska, Olga Tokarczuk – to pierwsze nazwiska, które przychodzą mi do głowy. I kocham J.K. Rowling. Nie tylko za „Harry’ego Pottera”, choć oczywiście przede wszystkim. To bardzo mądra, bystra kobieta, o której ktoś ostatnio świetnie napisał, że najpierw nakłoniła ludzi do czytania, a teraz chce ich nakłonić do myślenia. Wejdź na jej Twitter, to się przekonasz.

- Masz w planach kolejną książkę? Mam wrażenie, że w kwestii praw, siły i solidarności kobiet nie powiedziałaś jeszcze ostatniego słowa.

Jasne, że nie. Nadal będę pisać o siostrzeństwie, o sprawach i prawach kobiet, ich sile, ale też słabości. Przecież nie jesteśmy robotami. Pracuję nad powieścią „Do żywego” o kobiecie w depresji poporodowej, która w ramach eksperymentalnej terapii zostaje wysłana na samotną wędrówkę do lasu. Nie wiem, co mi się dzieje, ale widzę, że ze swoim pisarstwem coraz głębiej wchodzę w mrok. „Do żywego” to powieść o współczesnej matce przytłoczonej oczekiwaniami, presją, fałszującym rzeczywistość Instagramem. Myślę, że wiele kobiet utożsami się z moją bohaterką. Ale na razie odłożyłam tę książkę na jakiś czas. Głównie ze względu na inne zobowiązania, ale również po to, by się trochę uleżała. Potrzebowałam oddechu, bo klimat tej powieści zrobił się zbyt ciężki. Poza tym zawsze mam w planach kolejne książki ;-). Jedna już się napisała i na razie czeka na swój czas. W mojej głowie bez przerwy pojawiają się pomysły na nowe powieści, ale czekam, aż jakaś historia przyklei się do mnie na dłużej – wtedy będę już wiedziała, że to jest to. Jestem autorką poszukującą, lubię eksperymentować z tematami, gatunkami i językiem. Coraz częściej chodzi mi po głowie powieść z nurtu new adult, choć nie wiem jeszcze, czy podołam wyzwaniu. W każdym razie w maju lub czerwcu ukaże się moja najnowsza powieść „Dwa jabłka Adama”. I tu Cię zaskoczę: to romans! Choć jako osoba do bólu ambitna i nie znosząca szufladek wolę mówić, że to melodramat ;-).

Polecamy także: Powstała polska wersja piosenki „Shallow”. Jest lepsza od oryginału!

Polecane wideo

Komentarze (7)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 09.03.2019 21:30
Zarabiam 2000 na rękę A mój kolega który ma mniej obowiązków zarabia 3000.... Brak mi słów!!!!
zobacz odpowiedzi (3)
gość (Ocena: 5) 09.03.2019 12:55
Kobiety w Polsce nie są zniewolone ale wciąż zarabiamy mniej niż mężczyźni na tych samych stanowiskach i wciąż traktuje się nas jako słaba płeć choć jesteśmy psychicznie silniejsze niż niejeden facet. Rodziny dzieci, wychowujemy je, a oprócz tego pracujemy i potrafimy to wszystko robić nawet jako samotne matki
zobacz odpowiedzi (2)

Polecane dla Ciebie