Ja Polka, on Turek. Ja Polka, on Anglik. Ja Polka, on Egipcjanin. Takich hstorii jest wiele, ale łączy je jedno – zakochane kobiety zastanawiają się, czy związek z obcokrajowcem pomimo bariery językowej, kulturowej i religijnej ma szanse na przetrwanie. Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi, podobnie jak nie ma złotego środka, który każdej takiej parze zagwarantowałby happy end.
Polki często są zafascynowane nie tylko odmiennym typem urody, ale także krajem pochodzenia swojego partnera życiowego. Zaciekawienie wzbudzają w nich inne obyczaje oraz egzotyczna kuchnia. Z drugiej strony te kobiety zdają sobie sprawę, że to, co wzbudza w nich taki zachwyt i zainteresowanie, w przyszłości może stać się przyczyną rozpadu związku.
Wśród niektórych Polek związanych z obcokrajowcami często dominuje też przekonanie, że ich rodacy są najgorszymi kandydatami na partnerów życiowych. Jednak kolejne lata życia weryfikują ten pogląd. Bywa różnie. Niektóre Polki są szczęśliwe u boku egzotycznych mężów, a inne żałują, że kiedykolwiek ich poznały.
Poniższe historie wskazują na to, że nie możemy do końca przewidzieć, czy nasz związek z Turkiem będzie udany. Nawet wtedy, gdy pomiędzy dwojgiem ludzi istnieje silne uczucie.
Zobacz także: Mój chłopak muzułmanin
Fot. unsplash.com
- Jestem żoną Polaka, ale dobrze pamiętam okres spędzony z facetem Turkiem. Byłam z nim zaręczona przez kilka miesięcy. Wcześniej moim chłopakiem był Włoch, a jeszcze wcześniej Hiszpan. Na Polaków nie chciałam patrzeć. Wydawali mi się ograniczeni i zaniedbani przy obcokrajowcach. Po wielu latach zmieniłam zdanie. Mój narzeczony Turek uderzył mnie kilka razy. To się stało dopiero po kilku latach związku, który – według mnie – był idealny. Zdaję sobie sprawę, że może powielam stereotypy, ale taka jest prawda. Wielu Turków bije swoje kobiety, chociaż nie brakuje uczciwych, dobrych mężczyzn o tej narodowości. Pamiętam jak kiedyś mówiłam sobie, że nigdy nie wyjdę za Polaka. Teraz śmieję się z tego, bo wyszłam za mąż za rodaka i jestem z nim bardzo szczęśliwa.
- Uważam, że nie mogłam wybrać lepszego męża niż mojego Turka, chociaż wiele osób ostrzegało mnie przed nim. Słyszałam, że będę musiała nosić burkę i przejść na islam. To prawda, że mój luby jest muzułmaninem, ale ma do swojej religii bardzo luźne podejście. Nasze dzieci otrzymały polsko-tureckie imiona i posługują się obydwoma językami. Obchodzimy zarówno święta wywodzące się z tradycji mojego męża, jak i z mojej. Mieszkamy w Anglii i mamy się bardzo dobrze. Pozdrawiam wszystkie żony Turków.
Fot. unsplash.com
- Od 7. lat trwam w związku z Turkiem i to jest najgorszy okres mojego życia. Nie mam odwagi zakończyć tego małżeństwa. Urodziłam mu dwoje dzieci. Synów. Całe szczęście, bo potem okazało się, że córek by nie tolerował. On uznaje tylko chłopaków. Nie pozwolił mi nauczyć ich języka polskiego. Mówią tylko po turecku i są przez niego indoktrynowani. Wiem, że jeżeli odejdę, stracę dzieci. Mieszkamy w Niemczech, a ja nie mam żadnej rodziny ani pieniędzy. H. Zabrania mi samodzielnych wizyt u koleżanek niemuzułmańskich, nie mogę też nikogo takiego przyjmować u nas. Kilka razy myślałam już o tym, żeby odebrać sobie życie, ale powstrzymuje mnie myśl o dzieciach. Mam nadzieję, że kiedyś zbiorę się na odwagę, aby uciec od tego człowieka.
- Ja i A. poznaliśmy się w Warszawie w dużym centrum handlowym. On pracuje tam w jednym z kebabów. Poderwał mnie, gdy robiłam u niego zamówienie. Nigdy nie myślałam, że dam się poderwać Turkowi, ponieważ zawsze słyszałam o nich negatywne opinie. Obecnie zupełnie zmieniłam zdanie. Mój Turek jest tolerancyjny. Nauczył się polskiego. Pracuje i jednocześnie studiuje zarządzanie. W przyszłości chce otworzyć w Polsce swój własny biznes. Jestem z nim dwa lata, a w tym roku planujemy odwiedzić jego rodzinę w Turcji. Nigdy nie byłam tak szczęśliwa, jak z A. Nie zamieniłabym go na żadnego Polaka.
Zobacz także: 7 dowodów na to, że związek z ateistą nie może się udać
Fot. unsplash.com
- Jestem żoną Turka od dwóch lat. To najbardziej udany związek w moim życiu. Wcześniej byłam z Polakiem, któremu urodziłam syna. Po dwóch latach od tego momentu zniknął z naszego życia. Wyjechał za granicę i nie mam z nim kontaktu. Żeby się jakoś utrzymać, wyjechałam do Niemiec i zaczęłam opiekować się starszymi osobami. Po pewnym czasie poznałam mojego obecnego męża. To dobry, uczciwy człowiek. Ożenił się ze mną, pracuje, a mojego syna z poprzedniego związku traktuje jak swojego. Obecnie jestem z nim w ciąży. Także, drogie panie, narodowość nie świadczy o tym, jakim się jest człowiekiem. Ja przejechałam się na Polakach, a szczęście odnalazłam przy boku Turka.
- Daleko mi do uogólniania, ale po tym, co przeszłam z jednym Turkiem, nigdy już nie zdecyduję się na związek z mężczyzną o tej narodowości. Na początku wydawał mi się ideałem. Kupował mi kwiaty i specjalnie dla mnie przyrządzał tureckie słodycze. Odwiedzał mnie regularnie, poznał moją rodzinę i zyskał ich sympatię. Wszystko było cacy, ale tylko przez pewien czas. Po dwóch latach zamieszkaliśmy razem. Wynajęliśmy razem mieszkanie. On był niby z tych liberalnych Turków i nie wiedział w tym nic złego. Faktycznie, przez kilka miesięcy zachowywał się wspaniale. Pomagał mi w sprzątaniu i gotowaniu, rozpieszczał na wszelkie możliwe sposoby. Niestety szybko pojawiły się pewne zakazy. Nie mogłam spotykać się z koleżankami na dłużej niż dwie godziny i pod żadnym pozorem nie mogłam chodzić do klubów. Z niektórymi w ogóle zakazł mi kontaktów. Mówił, że to dla mojego dobra, a ja wierzyłam mu. Potem w naszym mieszkaniu coraz częściej pojawiali się jego koledzy, a on zaczął mnie przy nich upokarzać. Potrafił na przykład siłą zaciągnąć mnie do kuchni, bo nie miałam prawa uczestniczyć w męskich rozmowach. Obudziłam się dopiero w momencie, gdy usłyszałam, jak nazywa mnie przy nich głupią szmatą i śmieje mi się w twarz. Odeszłam od niego, ale przez rok chodziłam do psychologa. S. zaszczuł mnie psychicznie.