Polscy studenci na potęgę chodzą do psychiatrów!

W ciągu zaledwie trzech lat, częstotliwość zwierzeń na kozetce wzrosła dziesięciokrotnie!
Polscy studenci na potęgę chodzą do psychiatrów!
01.11.2010

Generacja dzisiejszych 20-latków jest delikatniejsza wewnętrznie niż pokolenie ich rodziców. Widać to szczególnie na przykładzie studentów, którzy wkraczając w nowy etap życia, doświadczają wielu trudności i rozczarowań. Żacy są tak bardzo sfrustrowani, że muszą sięgać po specjalistyczną pomoc. Lekarze alarmują, że wszystkiemu winni są... zapracowani rodzice!

Po powrocie ze szkoły do domu, uczeń gimnazjum czy liceum odgrzewa obiad i siedzi przed telewizorem, czekając na przyjście rodziców z pracy.  Jeśli w szkole spotkała go przykrość lub większy stres raczej nie dzieli się tym z nikim. Mama jak zwykle w takiej sytuacji powie: „Przecież nic się nie stało, po co się przejmujesz takimi bzdetami? Jeszcze tyle problemów spotka cię w życiu,  lepiej coś zjedz córusiu/synusiu”, a poruszony historią tata poradzi: „idź do matki”. Takie sytuacje powodują, że młodzież nie mierzy się z przeciwnościami, a wręcz przeciwnie: zakopuje je głęboko w podświadomości lub daje się  ugłaskać maminym „nic się nie stało”.

Wówczas wszystkie zgrzyty kumulują się i zalegają na psychice pod kloszem rodzicielskiej opieki, by dać o sobie znać w momencie, gdy maturzysta trafia na studia daleko od domu, rodziny i przyjaciół.

W rezultacie co dziesiąty student udaje się na leczenie do psychiatry albo sam boryka się z depresją.  Okazuje się, że największym problemem młodych jest strach przed odrzuceniem grupy. Zapytany o rozwiązanie tego problemu specjalista, wskazuje trzy drogi wyjścia. Pierwsza, najbardziej optymistyczna – ludzie z podobnymi problemami odnajdą się i nawzajem sobie pomogą. Kolejna zakłada, że taki chrzest bojowy zahartuje studenta i świetnie przygotuje do dorosłego życia. Ostatnie rozwiązanie to pesymistyczny scenariusz, w którym sfrustrowany student rzuca naukę i zasila rynek bezrobotnych.

Maja Kostrzewa

Zobacz także:

REPORTAŻ - Rzuciłam studia!

Podczas gdy jedni zakuwają, żeby zaliczyć kolejny rok studiów, inni sami z nich rezygnują – albo z powodów osobistych, albo pod wpływem otoczenia.

Wasze Listy: Wstydzę się swojego imienia i nazwiska!

Jedna z naszych Czytelniczek czuje zażenowanie za każdym razem, kiedy musi się przedstawić. Uważa, że rodzice ją skrzywdzili. Teraz chciałaby to zmienić.

Polecane wideo

Komentarze (22)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 12.11.2015 17:10
Miałam problemy z psychiką. Dręczyły mnie negatywne myśli, pomimo że moje Zycie układało się nie najgorzej. Aby poradzić sobie z tymi myślami zamówiłam rytuał oczyszczenia energetycznego na stronie moc-energii.pl – i rzeczywiście po 2 tygodniach od odprawienia negatywne myśli przestały mnie dręczyć. Czuję się od nich wolna, co pozwala cieszyć mi się życiem.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 10.11.2010 10:40
Studiuję jestem na pierwszym roku magisterki leczę się u psychiatry od 4lat mam zaburzenia lękowe, zaburzenia snu,zaburzenia odżywiania.To wcale tak nie jest że nagle jak idę na studia to ląduję u psychiatry.Wpływ ma to co wyniesiemy z domu.Jeżeli w domu nie mieliśmy i nie mamy wsparcia to potem gdy przychodzą ważne decyzje poddajemy się.A gdyby było inaczej, gdybyśmy wychowywali się w rodzinach w których jest szczere wsparcie a nie że żyjemy pod jednym dachem i jesteśmy dla siebie obcymi ludźmi byłoby inaczej, umielibyśmy sobie radzić w takich sytuacjach.Wszystko bierze się z domu!!
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 05.11.2010 01:48
ja sobie z tym nie poradzilam, nie poszlam na studia i teraz zasilam rynek bezrobotnych. nie poszlam do psychologa. to jest moj problem - jestem zamknieta na ludzi i swiat.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 02.11.2010 22:30
to prawda tez mam taki problem, uczniowie ktorzy nagle staja przed tak powazna decyzja jaka jest pojscie na studia, nieraz nieradza sobie...najgorszy jest strasz wlasnie rpzed odrzuceniem grupy , ktory jest paralizujacy..
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 02.11.2010 10:23
Starsze pokolenie też potrzebowało wsparcia, tylko trafiało prędzej do Kościoła i Spowiedzi niż do psychiatry.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie