Rolls-Royce to coś więcej niż limuzyna. Od lat jest przede wszystkim synonimem bogactwa i komfortu najwyższej klasy, na który stać naprawdę nielicznych. Jednen ze znaków charakterystycznych Rolls-Royce’a to widniejąca na masce statuetka – Spirit of Ecstasy (Duch ekstazy). Powszechnie znana jest również, jako „Emily”, „Flying Lady” lub „Silver Lady”. Jednak dla klientów pewnego małego zakładu w Oberstenfeld, trudniącego się uszlachetnianiem pojazdów marki Rolls-Royce, srebro… to zdecydowanie za mało.
Mała firma tuningowa Mutec, mająca swą siedzibę w południowo-zachodnich Niemczech, jest jedynym zakładem na świecie posiadającym licencję na spełnianie niewiarygodnych życzeń swoich ekscentrycznych klientów – posiadaczy najdroższych modeli Rolls-Royce’a. Zdecydowana większość z nich nie należy do obywateli ojczyzny samej firmy. Spośród 50 limuzyn, opuszczających zakład każdego roku, aż 20 trafia do krajów arabskich. Drugą przeważającą grupę wśród klientów Mutec stanowią Rosjanie.Dotychczas, najdroższe auto, które opuściło Mutec, było warte aż 1,1 miliona euro. To trzy razy więcej niż suma, którą trzeba zapłacić za Rolls-Royce’a w wersji „podstawowej”. Jednak dyrektor Mutec – Markus Ungerer zapewnia, że w tym, co robi, słowo „granica” po prostu nie istnieje. Nie chodzi tu jedynie o ograniczenia techniczne. Dla klientów firmy koszty nie mają najmniejszego znaczenia – w małym zakładzie w Oberstenfeld, liczy się je w setkach tysięcy euro!
Do najczęstszych życzeń klientów Ungerera należy „przebudowa” wnętrza limuzyn. Jedno ze zleceń polegało na zapewnieniu wygody partnerce pewnego rosyjskiego biznesmena. Nogi jego wybranki – modelki - miały ponoć 113 cm długości. Starano się, więc przearanżować sofy i fotele tak, by długie na niemal siedem metrów wnętrze limuzyny spełniało warunki komfortu dla wyjątkowo wysokiej piękności…
Zdarza się, że zlecenia wcale nie mają na celu podniesienia świetności auta. Udogodnienia dla pasażerów czasem schodzą na drugi plan. Pracownicy Mutec pamiętają klienta, który zlecił zamontowanie świateł, zapalających się na niebiesko, przy otwieraniu drzwi. Bezpieczeństwo? Być może, ale tym razem w ustawieniu kąta reflektorków ważne było to, żeby niebieski blask podkreślał sylwetkę wsiadającej do auta osoby w jak najkorzystniejszy sposób!
Kwintesencją zmian niemal zawsze jest wymiana statuetki. Najczęściej charakterystyczna „Silver Lady” musi ustąpić figurce wykonanej ze szczerego złota – równie cennego, co wykonane z tego samego surowca, elementy wyposażenia wnętrza. 25-cio osobowa ekipa Mutec jest w stanie zamienić je w istną krainę przepychu i splendoru… nie zawsze zgodną z kanonami dobrego gustu. Przykładem jest wyszywana podsufitka, mająca stanowić mapę ulubionej wyspy klienta. Wszystkie domy zostały na niej zaznaczone delikatnie podświetlonymi punktami. Posiadłość zleceniodawcy podkreślono bardziej widocznym, regulowanym światłem, rozświetlającym wyszywany obraz niczym swoista gwiazda polarna…
Co najciekawsze, w przypadku Mutec, rozmowy z klientami odbywają się osobiście. Nie ma mowy o przyjeździe zleceniodawcy do Oberstenfeldu… To firma przyjeżdża do niego. Sam Ungerer twierdzi jednak, że jego klienci to wyjątkowo mili ludzie, którzy nie sprawiają problemów. Czy aby na pewno?
Alicja Milewska
Zobacz także:
Nowy Jork, Londyn, Moskwa – trzy wielkie aglomeracje i trzy stolice światowego bogactwa. Jak wygląda życie najzamożniejszych mieszkańców tych miast? Na co wydają pieniądze ci, których stać absolutnie na wszystko?
Mogli mieć wszystko – domy, luksusowe samochody, wygodne życie. Niestety dysponowali ogromnym majątkiem nierozważnie i zostali na lodzie.