To, że dzieci brudzą się z prędkością światła, wiemy nie od dziś. Od niedawna mamy też świadomość, że na ubrankach maluchów jest… więcej bakterii niż w toalecie. Temat ten postanowiła zbadać amerykańska firma Bimuno, produkująca suplementy.
Przeczytaj też: Jeśli TAK traktujesz swoje dziecko, psychiatra ma Ci coś do powiedzenia...
Eksperci pod lupę wzięli odzież przedszkolaków i uczniów. Po przeprowadzeniu testów, doszli do wniosku, że liczba kolonii (CFU) na mundurku szkolnym drugoklasisty wynosiła 29 283 677 CFU, czyli aż o 12 procent więcej bakterii niż w przeciętnej toalecie.
U przedszkolaków było trochę „czyściej”, ponieważ na ich ubraniach było 11 774 416 zarazków. Z badań wynikło też, że na skarpetkach znajdowało się ponad 57 000 bakterii, czyli 20 procent więcej niż w misce dla psa. Z kolei na swetrach żyło aż o 900 procent więcej patogenów niż na podeszwie buta.
Czy eksperci byli zaskoczeni tymi wynikami? Niespecjalnie, o czym przekonuje Róisín Pichon. Dzieci przeważnie noszą mundurki szkolne kilka dni bez prania. Każdy uczeń jednocześnie ma kontakt z wieloma patogenami każdego dnia – w autobusie szkolnym, na boisku czy w publicznych łazienkach…
Dziecięce ubrania należy więc prać regularnie, nawet jeśli wydają nam się względnie czyste na pierwszy rzut oka. Bieliznę, skarpetki czy koszulki trzeba wrzucić do pralki po każdym noszeniu. Spodnie czy bluzy można wyprać po kilku założeniach.
Źródło: Radio Zet
Przeczytaj też: Suszysz pranie w mieszkaniu? To działanie może być niebezpieczne
Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie.
Więcej szczegółów w naszej