Specjaliści ds. HR nieustannie prześcigają się w obmyślaniu nowych sposobów na podniesienie produktywności pracowników. Co niektóre z nich zaczynają proponować zamiast najpowszechniejszego schematu 9-17?
Zobacz także: Życie z megalomanem. Jak się komunikować z osobą przekonaną o swojej wyższości?
W polu zawodowym może czekać nas niebawem niemała rewolucja. Otóż wiele korporacji głowiąc się, jak jeszcze bardziej zwiększyć efektywność działania, zaczęło stawiać na bardzo elastyczne podejście do planowania harmonogramu pracy. Zamierzają na dobre odejść od dotychczas wychwalanego okienka pozwalającego na zjawianie się w biurze pomiędzy godziną 7 a 10. Celują tym samym w intrygujący trend, który zwykło określać się anglojęzycznym mianem chronoworkingu. Na czym polega dokładnie?
Zgodnie z jego ideą najlepszą rzeczą dla firm jest dawanie pracownikom całkowitej niezależności. Warto pozwolić im na samodzielne decydowanie, w których godzinach wykonują swoje zawodowe obowiązki. Mają po prostu wybierać czas, gdy odczuwają najwyższy poziom energii, jak i najwięcej pokładów kreatywności. Ranne ptaszki i nocne marki będą mogły odetchnąć z ulgą, świadomie projektując swój dzień pracy i nie zmuszając się do zmiany natury. Ich nawyki będą w końcu uszanowane.
Co myślicie o chronoworkingu? Dajcie znać w komentarzach.
Zobacz także: Przyjaźń w pracy. Możliwa i potrzebna, czy niewskazana?