Prima Aprilis to dzień żartów, który w wielu krajach na świecie, w tym także w Polsce, obchodzony jest 1 kwietnia. - Niektórzy uważają, że geneza zwyczaju ma związek z rzymskim zwyczajem Cerialii, obchodzonym na początku kwietnia na cześć bogini Ceres. Według jednej z legend, kiedy poszukiwała ona swojej porwanej córki, została wyprowadzona w pole. Grecy wiążą historię tego dnia z mitem o Demeter i Persefonie. Persefona miała zostać porwana do Hadesu na początku kwietnia. Matka Demeter, szukając jej, kierowała się echem głosu córki, ale echo ją zwiodło – podaje Wikipedia.
W Prima Aprilis znajomi i rodzina robią sobie mniej lub bardziej dokuczliwe dowcipy, przykładowo dosypują sól do herbaty, przestawiają zegarki lub wyciągają baterie z pilota od telewizora. Wyobraźnia niektórych osób sięga jednak czasem o wiele dalej, a ich żarty są zdecydowanie bardziej dotkliwe.
Zapytałyśmy zaprzyjaźnione z naszą redakcją osoby, co mają na sumieniu. Zmieniłyśmy ich imiona i wiek dla zachowania pełnej anonimowości. Oto ich historie – być może ku przestrodze.
Kilka lat temu zrobiłem mojej partnerce paskudny żart na Prima Aprilis. Oświadczyłem się. Spotykaliśmy się wtedy zaledwie od kilku miesięcy, więc sądziłem, że od razu się połapie, że nie mówię poważnie. Niestety uwierzyła, zaczęła płakać, rzuciła mi się na szyję i powiedziała „tak”, choć nie miałem przy sobie pierścionka. Kiedy w końcu powiedziałem jej, że „spokojnie, to tylko Prima Aprilis”, przestała się do mnie odzywać. Dosłownie obraziła się na kilka dni. Sądziłem, że między nami koniec, ale potem jej przeszło. Wiem, że przegiąłem z tym żartem.
Karol, 32 lata
Zobacz także: Co kształt oczu mówi o Twoim charakterze? Będziesz zaskoczona!
Jestem z moim partnerem od 6 lat i cała rodzina czeka, aż zrobimy kolejny krok. Rodzice często mówią, że chcieliby mieć wnuka, a mnie strasznie te rozmowy wkurzają. Na Prima Aprilis wkręciłam więc ich, że zostaną dziadkami. Poprosiłam koleżankę, która jest już mamą, żeby zrobiła zdjęcie małych bucików swojej córeczki. Potem podesłałam je rodzicom z dopiskiem: „Jestem w ciąży”. Oczywiście uwierzyli, zadzwonili do mnie wzruszeni, pytali, który to tydzień. Pociągnęłam rozmowę przez kilka minut, a na końcu dodałam, że to żart. Mama zaczęła na mnie krzyczeć, że jestem nienormalna, a tata się rozłączył. Mieli do mnie żal do końca dnia. Próbowałam do nich dzwonić i ich przeprosić, ale nie odbierali. Wybaczyli mi dopiero po kilku godzinach. Miałam wyrzuty sumienia, ale chyba w sumie było warto, bo rozmowy o wnukach skończyły się raz na zawsze.
Beata, 30 lat
Mieszkaliśmy z moją partnerką razem już od 3 lat. Coraz częściej rozmawialiśmy o ślubie i dzieciach. Pomyślałem, że na Prima Aprilis oszukam ją, że wprowadza się do nas moja matka. Rok wcześniej ona mnie oszukała, że dzwoniła do niej policja i wypytywała o moją znajomość z jednym moim przyjacielem. Wkręciła mnie, że jest za coś poszukiwany. Chciałem się odwdzięczyć. Siedzieliśmy wieczorem przy kolacji i jakby nigdy nic zacząłem mówić partnerce, że moja mama z nami zamieszka. Argumentowałem to tak sensownie, że uwierzyła. Najgorsze było to, że strasznie się ze mną o to pokłóciła, zaczęła mówić o mojej mamie paskudne rzeczy. Niewinny żart zakończył się w rezultacie naszym rozstaniem. Zobaczyłem wtedy, że moja partnerka ma dwie twarze. W razie, gdyby moja mama naprawdę potrzebowała naszej pomocy, nie mógłbym liczyć na jej wsparcie. Wyszło jak wyszło, widocznie tak miało być.
Filip, 27 lat
A Wy żartujecie w Prima Aprilis?
Zobacz także: 10 zawodów, w których najczęściej pracują psychopaci