Któż nie słyszał o złowrogiej praktyce korzystania z laleczek voodoo, których nakłuwanie miało łączyć się z intencją sprowadzenia na daną osobę bólu, chorób, czy nawet jej zgonu? Tak, hasło voodoo znają wszyscy. Nie każdy jednak wie, że nie jest to tylko wszechobecny element popkultury, przeplatający się w mnóstwie filmów, książek, czy seriali.
Voodoo bowiem to synkretyczna religia afroamerykańska. Innymi słowy, przeplatają się w niej elementy charakterystyczne dla różnych kultów, między innymi wiary rzymskokatolickiej, czy prastarych wierzeń afrykańskich, głównie zachodnioafrykańskich rdzennych ludów, takich jak Kongo, Joruba, czy Fulbe. Wyznawcy voodoo wierzą też w istnienie białej oraz czarnej magii. Słowo voodoo znaczy zaś duch i wywodzi się z języka używanego przez wspomniane ludy Fulbe.
Zobacz także: Tulipanowa gorączka. Dlaczego Holendrzy zwariowali na punkcie tulipanów?
Kult voodoo wykrystalizował się na Haiti. Utrzymuje się, że zadziało się to na przełomie XVII oraz XVIII wieku. To właśnie w tym czasie miało miejsce sprowadzenie na teren Haiti niewolników z wielu krain afrykańskich.
Tuż po przybyciu na nowe ziemie zaczynano nakłaniać ich do przejścia na katolicyzm. Początkowo wcale nie chcieli poddać się jakimkolwiek misjonarskim praktykom duchowym, jednakże w miarę upływu czasu, nie odrzucając swych rdzennych wierzeń, zaczęli wykazywać niemałe zainteresowanie wiarą rzymskokatolicką. Zaczęło więc dochodzić do bezprecedensowego połączenia motywów kilku kultów.
Co ciekawe, gdy upłynęło trochę czasu, w kulcie voodoo zaczęto przyjmować istnienie jednego Stwórcy, tak zwanego Bondye. Pomimo wszystko nigdy nie oddawało mu się jednak czci zgodnie z koncepcją deus otiosus, czyli boga pasywnego, który nie ingeruje w sprawy świata. Wielką wagę przykładało się za to do czczenia duchów - loa, które uznawane były za boskie manifestacje.
Jednymi z najważniejszych loa voodoo są Szango, czyli duch burzy, jaki występuje pod postacią Jana Chrzciciela, a także Papa Legba, czyli duch strzegący granicy pomiędzy światem żywych oraz umarłych, który przyjmuje postać św. Piotra.
Po dziś dzień wierzenia voodoo są charakterystyczne dla Dominikany, Haiti, a także południowych rejonów Stanów Zjednoczonych.
Używanie charakterystycznych laleczek przez wyznawców voodoo w większości przypadków nie ma wcale na celu krzywdzenia ludzi, jakich uważają za swoich wrogów. W rzeczywistości na ołtarzach, czy na cmentarzach związanych z kultem voodoo faktycznie umieszcza się szmaciane kukiełki, jednakże są one uosobieniami loa. Służą zaś przede wszystkim budowaniu lepszego porozumienia ze światem ponadzmysłowym.
Akt wbijania w lalki szpilek bardzo często nie miał powodować bólu w ciele danej osoby, a jedynie wzmacniać siłę intencji, z jaką przychodziło się do wielkich duchów. Wyznawcy kultu voodoo używają więc laleczek, aby przywołać szczęście, dopomóc w uzdrowieniu, czy sprawić, aby ktoś nareszcie zaczął odwzajemniać czyjąś miłość. Złowrogie akty z laleczkami to rzadkość.
Zobacz także: Czym są ceremonie kakao?