Któż nie chciałby odnaleźć doskonałej recepty na szczęście i móc przeżywać, jak tylko najwięcej się da wspaniałych, pełnych radości chwil, w których można czuć się spełnioną i spokojną? Doszlifowywanie osobistego „projektu szczęście” na pewno potrwa trochę czasu, warto jednak rozpocząć od wdrażania w życie trzech opisanych poniżej zasad. To bowiem bardzo skuteczne kroki do osiągnięcia życiowej harmonii.
Zobacz także: Prezent dla ducha. Nagradzaj się za... porażki
Nie da się być szczęśliwą i czerpać z życia pełnymi garściami, jeśli nie kocha się siebie samej. To dlatego stuprocentowa samoakceptacja jest kluczem do sukcesu i rozpoczęcia nowego etapu życia we wspaniałej harmonii. Zacznijmy mieć w końcu jak najlepsze zdanie o samych sobie.
Jesteśmy jedyne w swoim rodzaju! Jeśli mamy z tym szczególny problem i samoakceptacja nie jest naszą mocną stroną, każdego dnia poświęcajmy chwilę, aby uśmiechnąć się do swojego lustrzanego odbicia. Przypomnijmy sobie, że nasz umysł, jak i ciało są po prostu piękne. Nie krytykujmy się na każdym kroku i bądźmy dla siebie wyrozumiałe.
Przejmowanie się błahostkami i nieustanne analizowanie a to krytycznego spojrzenia niezbyt lubianego przez nas współpracownika, a to złośliwej uwagi humorzastej sąsiadki, potrafi bardzo uprzykrzać życie wszystkim wrażliwcom. Czas przestać zaprzątać sobie głowę rzeczami tak mało istotnymi. Przejmujmy się wyłącznie zdaniem tych, na których opinii naprawdę nam zależy.
Optymiści mają zdecydowanie znacznie lżejsze życie aniżeli wypełnieni mnóstwem negatywnych uczuć pesymiści. Zamiast skupiać się na podłościach, niefartach i nieuprzejmościach, jakich niestety każda z nas co jakiś czas doświadcza, postarajmy się zaczerpnąć z nich ważną lekcję i... jak najszybciej o nich zapomnieć.
Tkwienie w sferze emocjonalnego zachmurzenia, czy podsycanie swojej zniechęcenia do świata i ludzi nie uczyni nas szczęśliwszymi. Lepiej doszukiwać się wszędzie czegoś pożytecznego i pięknego aniżeli biadolić nad przysłowiową pustą do połowy szklanką wody.
Zobacz także: Filozofia słodkiego nicnierobienia. Na czym polega włoskie dolce far niente?