Sięganie do filozofii buddyzmu pozwala nakreślić zupełnie nowy obraz rzeczywistości i przypomnieć, że prawdziwe szczęście nie jest ani trochę związane z zasobami materialnymi. Jest ukryte w nas samych. Wystarczy w końcu to sobie uświadomić i czy prędzej zabrać się za jego poszukiwania.
Zobacz także: Bujanie w obłokach: Dlaczego warto poświęcać kwadrans dziennie na marzenie?
Buddyzm namawia do zupełnego przewartościowania swojego życia. W nieustającym pędzie i wielkim napięciu, jakiego wciąż doświadczamy, bardzo ciężko skupić się na prawdziwej istocie bytu. Najszczersze, najpiękniejsze odczucia, jakie najbardziej cenią buddyści, ukrywają się pod skorupą naszych przyzwyczajeń i często nie mających większego sensu rutyn.
Za bardzo przywiązujemy się do rzeczy materialnych. Niemożność posiadania niektórych z nich warunkuje nasze nastawienie i kieruje życiem, które przebiega pod hasłem „mania posiadania”. W związku z tym warto zacząć interesować się powiązaną z buddyzmem filozofią minimalizmu.
Wedle filozofii buddyjskiej szczęście opiera się na stanie naszego umysłu. Poczucie spełnienia nie zależy więc jedynie od życiowych wypadków. W największej mierze jest zależne wyłącznie od nas samych. Gdy to zrozumiemy, łatwiej będzie nam radzić sobie z problemami. Spostrzeżemy, że wieloma z nich nie należy za bardzo się przejmować.
Uczucie wewnętrznego spełnienia trzeba jednak regularnie trenować. Zaglądać do swojego wnętrza, dbać o jego harmonię i wyciszenie. Jak sobie dopomóc w buddyjskich treningach?
Warto zacząć medytować i skupiać swoją uwagę na zupełnie innych doznaniach aniżeli dotychczas. Na przykład w pełni doświadczyć tego, jak głęboka cisza potrafi sycić zmysły. Zaobserwować, w jak wyrafinowany sposób fale poruszają jeziorną tonią, a potem się w nich zanurzyć. Niepotrzebne nam do tego najmodniejsze akcesoria od uznanych projektantów, czy elektronicznych nowinek najwyższej klasy. Szczęście naprawdę znajduje się na wyciągnięcie naszych rąk.
Zobacz także: Shinrin-yoku. Leśne kąpiele podbijają świat