Wielu ludzi głęboko wierzy w życie po życiu i jest zdania, że nasz czas tu, na Ziemi, to tylko jeden z etapów egzystencji. Są przekonani, że śmierć wcale nie oznacza końca, a jest początkiem czegoś nowego.
Zobacz również: Czy tak naprawdę nigdy nie umieramy? Ta niesamowita teoria przeraziła cały TikTok
Pytanie o to, co dzieje się po śmierci stawiają sobie również naukowcy. Jednym z nich jest dr Sam Parnia, dyrektor ds. intensywnej terapii i resuscytacji uniwersytetu NYU Langone School of Medicine w Nowym Jorku. Na podstawie wieloletnich badań doszedł on do wniosku, że ludzka świadomość funkcjonuje jeszcze przez jakiś czas po śmierci, co oznacza, że zdajemy sobie sprawę z faktu własnego zgonu.
Dr. Sam Parnia estimates the man experienced conscious awareness for three to five minutes in the absence of detectable brain activity, a time, he has said, “when no human experience should be happening whatsoever.” https://t.co/RWoJr0K5Kf
— The Telegram (@StJohnsTelegram) April 19, 2019
Dr Parnia oparł swoje wnioski na podstawie wieloletniego doświadczenia zawodowego. Lekarz był świadkiem mnóstwa przypadków, gdy u pacjentów dochodziło do zatrzymania akcji serca, co powodowało zgon, ale po pewnym czasie powracali do życia.
Wielu pacjentów badanych przez naukowca wspominało o tym, że mieli świadomość wszystkiego, co dzieje się wokół nich na szpitalnej sali. Widzieli lekarzy i słyszeli ich rozmowy, włącznie z momentem, w którym ktoś z personelu ogłaszał ich zgon. Ich słowa potwierdzili medycy obecni na sali w tym samym czasie.
Jak wyjaśnia dr Parnia, zgon jest definiowany jako moment, w którym serce przestaje bić, a krew nie dociera dłużej do mózgu.
Jednak gdybym umarł w tej chwili, komórki w moim ciele nie umarłyby od razu. Aby tak się stało, musi minąć trochę czasu po tym, jak zostaną pozbawione tlenu. To nie dzieje się natychmiastowo. Mamy więcej czasu, niż nam się wydaje. Dziś wiemy, że nawet gdy lekarze oznajmiają zgon, z biologicznego i medycznego punktu widzenia wciąż istnieje szansa na pokonanie śmierci.
Oczywiście jeśli ktoś umiera i nie otrzyma pomocy, dojdzie do uszkodzenia jego komórek. Po pewnym czasie takiej osoby nie da się przywrócić do życia. Ale nikt nie wie kiedy dokładnie następuje ten moment. To może być kilkanaście minut, a może ponad godzina. Tak naprawdę śmierć jest procesem
- wyjaśniał dr Parnia w rozmowie z portalem wired.com.
Naukowiec dodał, że ok. 10 proc. pacjentów, którzy powrócili do życia po zatrzymaniu akcji serca opowiadało o niesamowitych doświadczeniach, jakich doznali w tym czasie.
Kiedy badałem literaturę fachową na ten temat jasne stało się dla mnie to, że chodzi o doświadczenia mające miejsce po zatrzymaniu akcji serca i po tym, gdy krew przestaje docierać do mózgu. Jakieś 10 sekund po tym, jak serce przestaje bić, mózg przestaje funkcjonować. W momencie gdy lekarze rozpoczynają resuscytację wciąż nie są w stanie sprawić, aby do mózgu zaczęła docierać odpowiednia ilość krwi. Serce pacjenta nie bije. To fizjologia osób, które umarły albo były reanimowane.
Co sądzicie o takich ustaleniach naukowca?
Zobacz również: „Zanim się urodziłem, byłem kimś innym”. Twierdzą, że obecne życie jest ich kolejnym wcieleniem