Czarne dziury są rozsiane po całej galaktyce, a najbliższa oddalona jest od Ziemi o 28 tysięcy lat świetlnych. O ich istnieniu dowiedzieliśmy się dzięki wykryciu fal grawitacyjnych. W dalszym ciągu pozostają jednym z najbardziej intrygujących zjawisk we wszechświecie.
Zobacz również: UFO jednak istnieje? Amerykanie opublikowali długo wyczekiwany raport
Można powiedzieć, że czarna dziura to taka czasoprzestrzenna studnia, która nie posiada materialnej powierzchni, tylko horyzont zdarzeń. Pierwszy tego typu obiekt sklasyfikowano 50 lat temu, tuż po historycznym locie Gagarina. Był to Cygnus X-1, który stał się wręcz "celebrytą" w środowisku naukowym. Założył się o niego sam angielski fizyk, Stephen Hawking.
Stephen Hawking wyprowadził w 1971 roku twierdzenie o powierzchni czarnej dziury, posługując się teorią względności Einsteina. Zakładał on, że powierzchnia horyzontu zdarzeń może jedynie rosnąć i to niemożliwe, aby zmniejszała się w czasie.
Było to jednak sprzeczne z dotychczasowym drugim prawem termodynamiki. Zgodnie z tą interpretacją, powierzchnia czarnej dziury wzrasta razem z jej masą. A jak wiadomo, żaden obiekt nie może jej już opuścić.
Szybko zdaliśmy sobie sprawę, że jest to fundamentalne. Czarne dziury mają entropię i jest ona proporcjonalna do ich powierzchni. To nie jest tylko zabawny zbieg okoliczności, to ważny nowy fakt o świecie
- powiedział w rozmowie z Live Science autor badania, Maximiliano Isi, jak podaje national-geographic.pl.
Naukowcy postanowili poddać to intrygujące założenie próbie i w tym celu przeanalizowali fale grawitacyjne sprzed 1,3 miliarda lat. W ramach badania obliczyli powierzchnię czarnych dziur przed oraz po zderzeniu.
W miarę, jak czarne dziury coraz szybciej wirują wokół siebie, fale grawitacyjne zwiększają swoją amplitudę, aż w końcu wpadają na siebie, tworząc wielki wybuch fal. Powstaje wówczas nowa czarna dziura w stanie wzbudzonym, którą można badać, analizując jej wibracje. To tak, jakbyś uderzył w dzwon, a specyficzne dźwięki i czas trwania dzwonka powiedzą ci o jego strukturze, a także o tym, z czego jest zbudowany
- cytuje astrofizyka national-geographic.pl.
After months of work by many, many people (including me!) it was great pleasure to see #GW190521 revealed to the world yesterday. This, the heaviest #BlackHole collision we've seen so far, is not merely superlative: it's an astrophysical clue! Learn more: https://t.co/SjUvWDChZt pic.twitter.com/tSnK5YfpWS
— Maximiliano Isi (@maxisi) September 3, 2020
Jako, że po fuzji powierzchnia powstałej czarnej dziury (wyniosła ona 367 000 km2) była większa, niż łączna powierzchnia dwóch początkowych czarnych dziur (około 235 000 km2) badanie potwierdza słynną teorię Hawkinga aż w 95 procentach.
Zobacz również: Na świecie „pojawił się” nowy ocean. Gdzie się znajduje i co o nim wiemy?