Naszym światem rządzą podwójne standardy. W większości przypadków sprowadzają się one do tego, że pewne zachowania są powszechnie akceptowalne oraz uznawane za normalne i naturalne – ale pod warunkiem, że dotyczą mężczyzn. Jeśli te same zachowania stają się domeną kobiet, zarzuca im się nieodpowiednie “prowadzenie się”. Mężczyzna bez koszulki na basenie to zupełnie normalny widok, ale kobieta karmiąca piersią nigdy nie powinna robić tego w miejscu publicznym. Stanowczy i pewny siebie mężczyzna w firmie to szanowany lider, ale kobieta o takich samych cechach jest uznawana za sztywną albo wręcz określa się ją mianem s... . Mężczyzna, który miał kontakty seksualne z wieloma partnerkami jest “doświadczony”, ale kobieta, która mówi o wielu partnerach jest nazywana określeniami z rynsztoka.
Zobacz również: Nagość i normalność w telewizji. Tak Dania uczy dzieci o wyglądzie zwykłych ludzi
Co więcej, wpajanie nam podwójnych standardów zaczyna się w bardzo młodym wieku. Już w dzieciństwie jesteśmy uczeni konkretnego podziału na to, co jest dla dziewczynek, a co dla chłopców - począwszy od ubrań i kolorów, a skończywszy na zabawkach czy letnich obozach i koloniach. Dzieci w wieku szkolnym uczy się też tego, jak powinny się zachowywać, aby być lubianymi przez płeć przeciwną. I tutaj nie brakuje podwójnych standardów. Na to zjawisko zwróciła uwagę dziennikarka Karolina Korwin Piotrowska.
Karolina Korwin Piotrowska zamieściła na swoim profilu na Instagramie zdjęcie przedstawiające materiały z zajęć WDŻ, czyli wychowania do życie w rodzinie. Jak wyjaśniła dziennikarka, mają to być treści nauczane dzieci w 6 klasie szkoły podstawowej.
WDŻ, klasa 6. No to mamy “Opowieść podręcznej”
- podpisała udostępnioną przez siebie grafikę Korwin Piotrowska, nawiązując do kontrowersyjnej powieści Margaret Atwood, przedstawiającej antyutopijną rzeczywistość, w której kobiety są pozbawione podmiotowości oraz sprowadzone do roli służebnic wobec mężczyzn.
W materiale pokazanym na Instagramie przez Karolinę Korin Piotrowską widzimy dwie listy. Pierwsza głosi: “Dziewczęta lubią, gdy chłopiec...”. Druga, analogicznie, wymienia cechy i zachowania dziewczynek, które podobają się chłopcom. Problematyczne są już pierwsze zapisy, które znalazły się na obu tych listach. Podczas gdy “dziewczęta lubią, gdy chłopiec umie się zachować i ma dobre maniery”, “chłopcy lubią, gdy dziewczyna jest atrakcyjna i zadbana”. Na liście dotyczącej zalet chłopców próżno szukać odniesienia do ich wyglądu i atrakcyjności.
Uwagę zwracają także zapisy dotyczące niezależności. Z materiału wynika, że chłopcy powinni starać się być niezależnymi, ale dziewczynki mogą być niezależne “do pewnego stopnia”. Co więcej, dziewczynka, która podoba się chłopcom to taka, która “potrafi interesować się męskim hobby”, “jest skromna”, “dobrze wychowana” oraz “jest kokieteryjna, ale nie na siłę”.
Pod postem Karoliny Korwin Piotrowskiej pojawiły się komentarze oburzonych internautów, którzy zwracali uwagę na seksistowski charakter materiałów, które rzekomo pojawiły się na zajęciach WDŻ.
Na początku kiedy przeczytałam cechy chłopców myślałam, że u dziewczynek będą analogiczne... Ale się pomyliłam, zapomniałam, że nie jesteśmy w XXI wieku...
Dziewczyna ma się interesować "męskim" hobby, ale w drugą stronę to już nie? Chrzanić już podział na to "męskie" i "damskie" hobby, wmawianie, że rolą dziewczyny jest dostosowywanie się do chłopaka to jakieś nieporozumienie.
13-latka ma być lekko kokieteryjna? Wtf.
Pamiętam wpis w zeszycie mojego syna z WDŻ: kobieta nie powinna pracować, ponieważ czasu poświęconego pracy zawodowej nie może poświęcić obowiązkom wobec męża i rodziny. To była jego ostatnia lekcja WDŻ.
Teraz się nie dziwię czemu niektórzy rodzice zadecydowali o nauczaniu w domu.
Co sądzicie o takich materiałach z lekcji o wychowaniu do życia w rodzinie?
Zobacz również: Edukacja seksualna z gwiazdami porno. Ta reklama pokazuje, jak powinno się uczyć o współżyciu