Pandemia koronawirusa zmieniła życie nas wszystkich. Już dziś wiadomo, że nawet jeśli sytuację wreszcie uda się opanować nie wszystko wróci do normy, czyli do rzeczywistości sprzed wybuchu pandemii. Eksperci otwarcie mówią o tym, że zmieni się m.in. nasz sposób pracowania czy podróżowania i trzeba po prostu przyzwyczaić się do tej “nowej normalności”.
Zobacz również: Pandemia koronawirusa wytworzyła nowy typ konsumenta. Kim jest hipsteader?
Pandemia koronawirusa może spowodować rewolucję także w funkcjonowaniu miast. Wielkie metropolie bardzo ucierpiały z powodu COVID-19 i w ciągu ostatnich miesięcy straciły miliony dolarów, co spowodowało olbrzymie dziury budżetowe. Jak donosi serwis bloomberg.com, Las Vegas zmaga się z największym kryzysem fiskalnym w swojej historii. Houston, stolica amerykańskiego stanu Teksas ucierpiało finansowo w związku z pandemią bardziej niż podczas słynnego huraganu Harvey. Z kolei włodarze miasta Tallahassee na Florydzie muszą zmierzyć się z brakiem 23,4 mln dolarów w swoim tegorocznym budżecie. Na całym świecie właściciele małych miejskich biznesów są zmuszeni zamykać swoje interesy.
W związku z tym kryzysem eksperci starają się opracować nowe rozwiązania dla miast i ich mieszkańców. Jednym z najpopularniejszych pomysłów są tzw. miasta 15-minutowe. Na czym polega ten intrygujący koncept i czy już wkrótce właśnie tak będzie wyglądać nasza nowa, post-pandemiczna rzeczywistość?
Miasto 15-minutowe to idea propagowana jeszcze przez Jane Jacobs, amerykańsko-kanadyjską dziennikarkę, publicystkę i aktywistkę miejską. Jacobs miała olbrzymi wpływ na rozwój XX-wiecznej urbanistyki. Ostatnio pomysł 15-minutowych miast przypomniała w swojej kampanii wyborczej mer Paryża, Anne Hidalgo. Koncept miasta 15-minutowego opiera się na założeniu, że dzielnice miasta powinny być zorganizowane w taki sposób, aby wszystko co potrzebne do zaspokojenia podstawowych potrzeb znalazło się w zasięgu podróży trwającej kwadrans. Praca, zakupy, rekreacja, kultura – wszystko to ma być dostępne w ramach spaceru czy przejażdżki rowerem.
The 15-minute city is having a moment, and its time has come. Not a new idea (Main Street preservation and new urbanism activists have been at it for years) but great repositioning. https://t.co/JYZurOIwhm pic.twitter.com/hJVf1pg24j
— Lloyd Alter (@lloydalter) July 20, 2020
Ale to nie wszystko. Miasta 15-minutowe mają też być bardziej przyjazne dla środowiska, ograniczyć ruch samochodowy, zwiększyć liczbę ścieżek rowerowych czy terenów dla pieszych, a także odbudować ekonomię.
Miasta 15-minutowe, mikromobilność i większa przestrzeń na spacery i jazdę na rowerze to innowacyjne rozwiązania, które pomogą nam odbudować naszą gospodarkę jednocześnie chroniąc życie i ograniczając szkodliwe zanieczyszczenie
- mówiła jedna z propagatorek konceptu Carol M. Browner, członkini zarządu stowarzyszenia League of Conservation Voters, amerykańskiej grupy działającej na rzecz ochrony środowiska.
Z kolei Dario Hidalgo, badacz z organizacji World Resource Institute’s Ross Center for Sustainable Cities dodaje:
Przemieszczanie się na piechotę i jazda na rowerze to wielka szansa na to, aby małe biznesy mogły trwać w swoich sąsiedztwach. Tu nie chodzi tylko o redukcję emisji gazów cieplarnianych.
Miasta 15-minutowe mają też wspierać właśnie lokalność i “małe ojczyzny”, czyli mieszkańców skupionych wokół jednej dzielnicy. Mają opierać się na bliskości, sąsiedztwie i wzajemnej pomocy oraz sprzyjać nawiązywaniu relacji międzyludzkich.
Jak podoba wam się koncept takich 15-minutowych miast? Chcielibyście, aby stał się rzeczywistością?
Zobacz również: Kryzys gospodarczy to nie wszystko. Czy przez koronawirusa czeka nas też głód?