Gdyby zadać pytanie o sławne kobiety w nauce większość z nas zapewne bez chwili zastanowienia odpowiedziałaby: “Maria Skłodowska-Curie”... i pewnie na tym urwałaby się nasza odpowiedź. Nauka wciąż kojarzy nam się przede wszystkim ze światem zdominowanym przez mężczyzn. I nie bez powodu, ponieważ według badań kobiety stanowią zaledwie 29 proc. naukowców na świecie. 11 proc. z nich zajmuje najwyższe stanowiska na uczelniach wyższych, a zaledwie 3 proc. z nich zostało nagrodzonych naukową nagrodą Nobla.
Zobacz również: „Kobiety nie są idealne, ale są bezdyskusyjnie lepsze od mężczyzn”. Barack Obama szczerze o kobietach w polityce
Udział kobiet często jest również pomijany w pracy badawczo-naukowej, a ich osiągnięcia są przypisywane mężczyznom. Zjawisko to jest określane jako efekt Matyldy. W ostatnich latach jego istnienie potwierdziło przynajmniej kilka różnych eksperymentów. W roku 2012 dwie badaczki z Radboud University Nijmegen wykazały, że w Holandii płeć ma wpływ na ocenę kandydatów na profesorów w związku z przywilejami, jakie mają naukowcy-mężczyźni. Podobną sytuację, również w 2012 roku, zaobserwowały badaczki we Włoszech. Do takich samych wniosków doszli eksperci w Szwajcarii i Hiszpanii. Zwrócili oni uwagę na fakt, że w przypadku prośby o komentarz eksperci media zdecydowanie rzadziej kontaktują się z naukowczyniami.
Władze holenderskiego Uniwersytetu Technologicznego w Eindhoven postanowiły podjąć zdecydowane kroki w celu zwiększenia liczby kobiet w nauce. Od teraz słynna politechnika będzie zatrudniać w swoich kadrach tylko kobiety.
Interesting piece on Eindhoven University of Technology's pledge only to hire women where possible to create better gender balance & until 30% of professors are women:https://t.co/YUeLr2nuLN
— Chris Louttit (@drchrislouttit) June 15, 2020
Statystyki na naszej uczelni nadal wyglądają okropnie. Obecnie kobiety stanowią 29 proc. asystentów profesorów, po 15 proc. jest na poziomie współpracownika i profesora zwyczajnego
- wyjaśniał w rozmowie z mediami Robert-Jan Smits, prezes zarządu Uniwersytetu Technologicznego w Eindhoven (TUE).
Jak donosi portal Forbes.pl, aby zwiększyć różnorodność w środowisku naukowym, władze uczelni postanowiły wprowadzić nową politykę rekrutacyjną. Mężczyźni nadal będą mogli aplikować i być zatrudniani na stałych stanowiskach akademickich, ale pod warunkiem, że w ciągu sześciu miesięcy od rozpoczęcia pracy nie pojawi się kandydatka odpowiednia na to miejsce. To jednak nie koniec. Każda nowa pracownica holenderskiej politechniki ma otrzymać dodatkowe 100 tys. euro na stworzenie laboratorium, własnych badań, a także program mentoringowy. Nowe zasady rekrutacyjne na uczelni wejdą w życie już z początkiem lipca 2020 roku. Celem władz jest zwiększenie liczby kobiet na stanowiskach kierowniczych przynajmniej do 30 proc.
Nie wszystkim jednak podoba się ta polityka TUE. Władzom uczelni zarzucono m.in. dyskryminację.
Tak, absolutnie. Przez lata mężczyźni dyskryminowali kobiety, a kobiety nie otrzymywały takiego samego wynagrodzenia co mężczyźni za wykonywanie identycznej pracy
- odpierał zarzuty Robert-Jan Smits.
Co sądzicie o takim rozwiązaniu holenderskiej politechniki? Myślicie, że to dobry pomysł na zwiększenie liczby kobiet w nauce czy przejaw dyskryminacji?
Zobacz również: Feministki, które zdominowały 2019 rok. Nie znać ich to prawdziwy wstyd!