Rok 2012 już dawno za nami, ale chyba jeszcze długo o nim nie zapomnimy. I to nie tylko ze względu na rozgrywane w Polsce i na Ukrainie mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Wiele lat wcześniej ostrzegano nas przed nieuniknioną katastrofą. Fakt, że wspominamy o tym 8 lat później to najlepszy dowód, że czarne wizje nie doczekały się spełnienia.
Zobacz również: Biblijna przepowiednia na 2021 rok. „Koronawirus to dopiero początek”
Przepowiednie były różne, ale wszystko sprowadzało się do jednego - końca świata. 21 grudnia miał zakończyć się słynny kalendarz Majów. Inni wskazywali na nieuniknione przebiegunowanie Ziemi i straszliwe następstwa tego zjawiska. Dzień później zrozumieliśmy, że strach ma wielkie oczy i tak naprawdę nic nam nie grozi.
Aż do dziś.
źródło: Twitter (twitter.com/ESA_EO)
Wtedy nic się nie stało, ale może stać się teraz! Bo to już nie przepowiednie, a ostrzeżenia naukowców
- alarmuje se.pl.
Portal powołuje się na ustalenia Europejskiej Agencji Kosmicznej, która zaobserwowała ostatnio „tajemnicze zakłócenia pola magnetycznego między Afryką a Ameryką Południową”. Zjawisko to doczekało się już swojej nazwy - Anomalia Południowego Atlantyku i raczej nie zwiastuje niczego dobrego. Satelity działające do tej pory w tym regionie nagle odmawiają współpracy.
Niektórzy twierdzą, że przepowiednia roku 2012 spełnia się na naszych oczach.
Zobacz również: Przepowiednia, której wszyscy się obawiają. O czym mówi czwarta tajemnica fatimska?
Według badaczy może to być zwiastun nadchodzącego przebiegunowania Ziemi! Ostatni raz miało ono miejsce 780 tysięcy lat temu
- informuje portal, cytując przy okazji niemieckiego badacza. Ten potwierdził, że procesy zachodzące nad naszymi głowami nie są do końca zrozumiałe nawet dla najwybitniejszych ekspertów. „Coś się dzieje” - mówią naukowcy, a na ich ustalenia przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.
Wyznawcy teorii spiskowych nie mają wątpliwości, że czekają nas gwałtowne zmiany na Ziemi, a być może nawet Armagedon. Według nich Majowie wcale się nie pomylili - po prostu źle to obliczyliśmy i katastrofa właśnie teraz wisi w powietrzu.
Zobacz również: Krzysztof Jackowski zobaczył, co czeka nas po epidemii. To nie są dobre wieści