7 powodów, dlaczego żałuję, że zostałam magistrem

Patrycja ma poczucie, że zmarnowała 5 lat, które mogłaby wykorzystać inaczej.
7 powodów, dlaczego żałuję, że zostałam magistrem
Fot. Unsplash
04.04.2020

Przed laty zdobycie wyższego wykształcenia to było coś. Teraz zaledwie 20 procent absolwentów szkół średnich nie chce kontynuować nauki, a każdego roku przybywa przynajmniej 200 tysięcy magistrów. Dawna elita stała się masową większością, co przekłada się bezpośrednio na wymagania pracodawców. Dyplom już dawno przestał być przepustką do kariery, bo dziś liczy się coś więcej.

Zobacz również: LIST: „Pracuję w banku i widzę, ile oszczędności mają młodzi ludzie. Dramat”

Wszystko zależy od tego, jaki kierunek i którą konkretnie uczelnię wybraliśmy, a także bogate doświadczenie zdobyte jeszcze w czasie studiów. Dobrze wie o tym Patrycja, która przekonała się na własnej skórze, że magister przed nazwiskiem nie otwiera już wszystkich drzwi. Kilka lat po obronie mówi wprost: żałuję, że zmarnowałam tyle czasu i energii.

Nie po to, by kogoś zniechęcić, ale pokazać realia. W szczerej rozmowie wylicza 7 powodów, dlaczego ponownie by się na to nie zdecydowała.

studenci

#1 Uczelnia uczelni nierówna

Na palcach jednej ręki jestem w stanie wyliczyć najlepsze uniwersytety i politechniki, które cieszą się naprawdę dobrą sławą. Nie oszukujmy się - cała resztą resztę nie bez powodu nazywa się fabrykami magistrów. Masowo produkują absolwentów, którzy na rynku pracy zwyczajnie się gubią. Już nie wspomnę o tych prywatnych. Sama skończyłam jedną z nich i chociaż poziom wcale nie był najniższy, to i tak mało kogo to interesuje. Przyklejono mi łatkę bogatej dziewczyny, która kupiła sobie wykształcenie.

#2 Studia opóźniają wejście w dorosłość

Prawda jest taka, że zdobywanie wyższego wykształcenia niewiele różni się od chodzenia do liceum. Tylko nieliczni są w stanie rzeczywiście odciąć pępowinę i zacząć żyć na własny rachunek. Wielu studentów zachowuje się jak spuszczone ze smyczy dzieci, które przez kolejnych 5 lat żerują na dobrym sercu swoich rodziców. Wielu moich znajomych z uczelni nawet nie podjęło próby, żeby się usamodzielnić, bo wszystko mieli podane na tacy. Coraz trudniej się od tego odzwyczaić.

Zobacz również: „Mam 35 lat i puste CV”. Alicja zaczyna późno, ale chce zrobić karierę

biurko

#3 Magistrem może zostać każdy

Mogę wyliczyć wiele osób, które znam osobiście, a na pewno nie powinny studiować. Nie wspominając o obronie. Kiedyś wymagało to naprawdę szerokiej i specjalistycznej wiedzy, głowy na karku, pomysłu na siebie, a dziś często jest kwestią przypadku. Wykładowcy litują się nad większością, bo zdają sobie sprawę, że uczelnia potrzebuje studentów. Jeśli większość wyleci, co byłoby uzasadnione, to budżet się nie domknie. Dlatego przepuszcza się byle kogo.

#4 Wykształcenie to tylko pozycja w CV

Przekonałam się o tym bardzo boleśnie tuż po obronie, kiedy zaczęłam szukać pracy. Byłam dumna z tytułu magistra, a w czasie żadnej rozmowy nawet nikt o to nie zapytał. Dziś nie dziwię się pracodawcom, bo w sumie o czym tu gadać? Przecież to żadna sztuka skończyć studia. Wyjątkiem jest kilka najtrudniejszych kierunków, ale zarządzanie, ekonomia, politologia, socjologia, turystyka i mogłabym tak jeszcze długo wymieniać - na niewiele się przydaje.

#5 Nie ma czasu na zdobycie doświadczenia

Wspominałam o bolesnym procesie rekrutacji, kiedy pracodawców nie interesowało tak naprawdę, co skończyłam i dlaczego. O wiele więcej uwagi poświęcają doświadczeniu zawodowemu, które - nie oszukujmy się - większość absolwentów ma raczej marne. Trudno zdobyć, a tym bardziej pogodzić poważne stanowisko z chodzeniem na uczelnię, więc później staramy się o pracę w banku i wspominamy o smażeniu frytek na drugim roku. Miałabym więcej do zaoferowania, gdybym nie traciła kolejnych lat na studiach.

absolwenci studiów

#6 Trudno mówić o prestiżu

Pamiętam mojego dziadka, którego ludzie nazywali „panem inżynierem”. W jego pokoleniu wyższe wykształcenie to był autentyczny powód do dumy. Dziś nikt nie powie do mnie „pani magister”, chyba że pracowałabym w aptece. Większym wyróżnieniem byłoby „pani ze średnim wykształceniem”, bo takich osób jest przecież mniej, niż absolwentów uczelni wyższych. Podejmując studia myślałam, że będzie się czym pochwalić, ale wyszło jak zwykle.

#7 Kierunek to kwestia przypadku

Nie mówię o pasjonatach, którzy od zawsze fascynują się konkretną dziedziną i chcą ją zgłębiać. Ale ilu jest takich 19-latków? Większość z nas idzie tam, gdzie się dostaje, by po latach przekonać się, że i tak miało to niewielkie znaczenie. Znam chyba tylko jedną osobę, która kilka lat po obronie pracuje na stanowisku zgodnym z jej wykształceniem. Zdobyć magistra byle czego, a później się zobaczy - takie króluje podejście i nie mogę mieć o to pretensji. Sama jestem na to najlepszym dowodem

- wylicza Patrycja.

Masz podobne spostrzeżenia?

Zobacz również: LIST: „Od 10 lat jestem studentką. Nie wiem, jak innym udaje się to skończyć”

Polecane wideo

10 zagadek logicznych, które rozwiąże tylko geniusz. Są wyjątkowo podchwytliwe
10 zagadek logicznych, które rozwiąże tylko geniusz. Są wyjątkowo podchwytliwe - zdjęcie 1
Komentarze (6)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 05.04.2020 21:58
3 Magistrem może zostać każdy. Nieprawda. Co do licencjatu-tu się zgodzę prawie każdy jest w stanie go napisać. Magisterka na publicznej uczelni ma charakter pracy naukowej. Nie wiem jak ty studiowałaś w szkole Bolka i Lolka, ale każdy może rozwijać się w trakcie toku studiów: pisać artykuły, robić wystąpienia i w międzyczasie szlifować umiejętności praktyczne. Problemem nie jest masowa produkcja magistrów, tylko ludzi, którzy myślą, że magiczny papierek to paszport Polsatu. I przykro mi bardzo: pracodawca to nie wykładowca, który pogłaszcze po główce i da ci trzeci warunek.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 05.04.2020 19:34
Moja siostra i ja mamy mgr. Dużo osób mówi, że szkoda czasu itd, że nic sie juz nie nauczysz. Jednak, moja siostra ma teraz 40 i została dyrektorem w dużej firmie. I wiecie co? oprócz tego, że miała doświadczenie, że pracowała na to latami itd, rekrutacja na stanowisko była tak czy siak. Tak sie czesto robi w korporacjach. Wystartowała, jednym z warunków było posiadanie Master Degree. Bachelor (licencjat) to było za mało. A więc tak, mgr sie przydaje. Ja również zrobiłam mgr, bo też chcę być na kierowniczym /dyrektorskim stanowisku. nie bede pluła sobie w brodę za 15 lat, ze 1.5 roku nie chciało mi sie przesiedziec na mgr i teraz nie moge byc dyrektorem, a na mgr to juz mało zajęć, normalnie pracowałam w biurze i raz w tyg chodziłam na uczelnię. pieniądze zarabiałam, odkładałam. także nie ma co pier.dzielić ze studia i mgr to szkoda czasu
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 04.04.2020 11:57
Ja się cieszę, że wybrałam studia związane z moimi zainteresowaniami. Rodzice chcieli, żebym szła na prawo, o czym kiedyś tam marzyłam, ale w międzyczasie tak zafiksowałam się na punkcie genetyki, że postanowiłam, że to będzie mój zawód. Podczas studiów byłam trochę załamana tym, jak wygląda rynek pracy dla "osób z moim wykształceniem", ale podczas wakacji starałam się o staże i to naprawdę dużo mi dało. Teraz pracuję w naprawdę świetnej firmie biotechnologicznej, robię to co lubię, widzę sens mojej pracy i o dziwo, za każdym razem, gdy zaproszono mnie na rozmowę, proponowano mi później współpracę. Ten komentarz brzmi jak przechwalanie się, ale piszę to też po to, żeby powiedzieć ludziom, że wybieranie studiów, które naprawdę Was interesują jest dosyć kluczowe. Jeśli jesteś dobry w tym co robisz, to prędzej czy później ktoś to dostrzeże i doceni pasję. U mnie na roku 3/4 osób to ludzie, którzy nie dostali się na medycynę, albo nie mieli pomysłu na siebie i teraz mało kto pracuje w zawodzie.
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 04.04.2020 11:48
Jak się studiuje kierunki byle zaliczyć to tak jest.. U mnie w pracy Mgr turystyki pytał się ostatnio gdzie jest Kos także..
odpowiedz
Mmm (Ocena: 5) 04.04.2020 02:18
Musze powiedziec ze w moim przypadku zadna z tych pozycji sie nie zgadza, tym bardziej ze zaczelam studia kilka lat pozniej niz rowiesnicy. Duzo zalezy tez od nastawienia.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie