Ruch TradWife rośnie w siłę. Kim są kobiety, które zajmują się domem i usługują mężom?

Przekonują, że mąż jest zawsze na pierwszym miejscu. Co wy na to?
Ruch TradWife rośnie w siłę. Kim są kobiety, które zajmują się domem i usługują mężom?
Fot. Instagram.com (https://www.instagram.com/susie_homemaker/)
20.02.2020

Jakiś czas temu światowe media opisywały historię Brooke, australijskiej kobiety, która podpadła setkom internautek po tym, jak wyznała, że codziennie wstaje skoro świt, aby przygotować swojemu mężowi śniadanie i kawę, zanim ten pójdzie do pracy. Wiele kobiet zarzuciło jej, że to zachowanie prawdziwej kury domowej rodem z lat 50. XX wieku i że czasy, gdy kobieta siedziała w domu i usługiwała mężowi już dawno przeminęły.  

Zobacz również: „Codziennie wstaję o 4:30, by przygotować mężowi śniadanie”. To wyznanie rozwścieczyło internautów

Jednak w obronie Brooke stanęła też cała rzesza kobiet, która jest zdania, że zajmowanie się dziećmi i domem oraz rezygnacja z pracy zawodowej to tradycyjna rola żony i matkiTakie przekonania idealnie wpisują się w rosnący w siłę ruch TradWife. Posty pod tym hashtagiem robią prawdziwą furorę w mediach społecznościowych i można je liczyć już w dziesiątkach tysięcy. 

Co oznacza określenie TradWife? To połączenie słów “traditional”, czyli tradycyjna, oraz “wife, czyli żona. TradWives to kobiety, które prowadzą życie idealnych pan domowych zgodnie ze standardami sprzed ponad 60 lat. Ruch narodził się w Wielkiej Brytanii, a jedną z jego najważniejszych i najbardziej wokalnych przedstawicielek jest Alena Pettittblogerka lifestyle’owaPettitt wystąpiła w reportażu BBC, w którym wyjaśniała, że jej rolą jest być oddaną mężowi, służyć mu i go rozpieszczać - “tak, jak to się robiło w roku 1959”. Blogerka zachęca też inne kobiety do tego, aby czerpały przyjemność z wypełniania “tradycyjnych obowiązków domowych” oraz były posłusznymi żonami swoich mężów. Zdaniem Pettitt wiele kobiet pragnie “poczucia przynależności, domu i tradycyjności”, dlatego wyznają zasadę, że “mąż zawsze jest na pierwszym miejscu” 

 
 
 
 
 
View this post on Instagram
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A post shared by Mrs Alena Kate Pettitt (@thedarlingacademy) on

TradWives określają się też mianem prawdziwych rebeliantek w dobie postępującego feminizmu oraz walki kobiet o prawa na równi z mężczyznami. Zwolenniczki ruchu łączą się w różne grupy w mediach społecznościowych o takich nazwach, jak m.in. “Feminine, not feminist” na Facebooku (w wolnym tłumaczeniu “kobiece, nie feministki”). Wychodzą z założenia, że równouprawnienie to zaprzeczenie kobiecości, a poczucie prawdziwego życiowego spełnienia zapewnia dopiero wyjście za mąż i macierzyństwoFeministkom zarzucają, że “każą kobietom pracować i rywalizować z mężczyznami”, przez co nie mogą one czerpać satysfakcji z zajmowania się domem i rodziną. Dlatego w swojej retoryce tak chętnie odwołują się do obrazków z lat 50. i 60. XX wieku, gdy idealna kobieta była jednocześnie idealną panią domu, sprzątającą na błysk i gotującą w szpilkach oraz fartuszku ubranym na sukienkę z rozkloszowaną spódnicą. Sama Alena Pettitt chętnie zamieszcza tego typu treści w swoich kanałach społecznościowych oraz sama pozuje w takich stylizacjach.  

 
 
 
 
 
View this post on Instagram
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A post shared by Mrs Alena Kate Pettitt (@thedarlingacademy) on

Posty pod hashtagiem #tradwife to także woda na młyn dla środowisk prawicowych i konserwatywnych polityków, którzy postulują, że miejsce kobiety jest w domu. Idealnie obrazuje to poniższy wpis na Twitterze, którego autor mówi wprost: “95 proc. kobiet byłoby o wiele szczęśliwszych, gdyby żyły w taki sposób”. 

Nic dziwnego, że w Internecie rozgorzał spór na temat zjawiska, jakim są TradWives. Podczas gdy jedna strona zarzuca im, że ich usłużność wobec mężczyzn jest już tylko o krok od scenariusza znanego m.in. z “Opowieści podręcznej” Margaret Atwood, zwolenniczki i zwolennicy ruchu przekonuje, że to obrona tradycyjnych (często także chrześcijańskich) wartości oraz prawdziwej rodziny. 

Warto dodać, że ruch TradWifes ma także drugie dno. W Stanach Zjednoczonych, gdzie gwałtownie zyskuje na popularności, jest mocno związany ze skrajną prawicą, czyli środowiskami alt-right, skupiającymi m.in. białych suprematystów. Nie inaczej jest w Wielkiej Brytanii. W rozmowie Alany Pettitt ze stacją telewizyjną BBC pada stwierdzenie, że propagowany przez nią model kobiecości jako gospodyni domowej, która usługuje mężczyźnie, był charakterystyczny m.in. dla hitlerowskiej Trzeciej Rzeszy. Jednak blogerka słysząc te słowa wyraża tylko zdziwienie i przekonuje, że nie miała o tym żadnego pojęcia.

Co sądzicie o ruchu TradWife? Przekonują was argumenty kobiet, które są idealnymi żonami i gospodyniami domowymi?

Zobacz również: „Pomagam żonie w obowiązkach domowych tylko dlatego, żeby odwdzięczyła mi się w sypialni”

Polecane wideo

Twierdzi, że pochodzi z XIX wieku. Kobiety mdleją na widok „podróżnika w czasie”
Twierdzi, że pochodzi z XIX wieku. Kobiety mdleją na widok „podróżnika w czasie” - zdjęcie 1
Komentarze (22)
Ocena: 4.5 / 5
gość (Ocena: 5) 01.10.2021 14:49
Moj maz ma 42 lata, pochodzi ze wsi. Jego mama majac dzieci pracowala (moj tesc byl wtedy w wojsku) tesciowa miala 19 lat jak urodzila syna a 24 jak corke. Jak byli mali pracowala w domu (jest krawcowa) pozniej normalnie w miescie, do niedawna u siebie na wsi w szwalni poscieli. Moj maz uwaza ze nie tylko on jest od zarabiania ale ja tez mam pracowac. On za to lubi czasami cos ugotowac, uwielbia kapac synka i szykowac go do snu, lubi sie z nim bawic. Sam z siebie sprzata czy uszykuje kolacje. Zreszta nie wyobrazam sobie nie miec swoich pieniedzy. Co jak maz poprostu odejdzie do innej? Nie wyobrazam sobie zostac na lodzie. Zreszta moj maz jest podobny do swojego ojca jesli chodzi o zajmowanie sie domem. Tez jak zyl duzo robil w domu i to sam z siebie.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 06.03.2020 17:34
Nie wtrącam się w sprawy innych, niech każdy żyje jak chce. U nas akurat oboje pracujemy i dzielimy się obowiązkami domowymi pół na pół oprócz sprzątania podłóg bo to robi automatyczna Roomba.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 22.02.2020 15:47
Był taki czas w moim życiu, gdzie byłam tylko gospodynią, a mąż pracował. Postanowiłam wykorzystać ten czas na doszkalanie się, rozwijanie hobby, poprawę kondycji... I miałam serdecznie dosyć tego układu. Owszem, sporo udało mi się wtedy zrobić i lubię zajmować się domem, ale po kilku miesiącach czułam, że zglupieje od powtarzalności mojego dnia, tych samych obowiązków i frustracji z braku niezależności. Szybciutko pobiegłam do pracy i nigdy nie byłam szczęśliwsza. Obowiązki dzielimy między siebie, a ja mam pieniądze, których nie szkoda mi wydać na moje własne fanaberie.
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 22.02.2020 10:51
No wreszcie ruch z którym się utożsamiam..kobieta ma być kobietą a nie businesswoman w garniturze, mąż ma o nią dbać a ona dbać o niego i dom. Tak jest
zobacz odpowiedzi (2)
podobno (Ocena: 4) 21.02.2020 18:43
Były podobno czasy, gdy wolne osoby żyjąc we wspólnotach rodowych dzieliły obowiązki wedle umiejętności, sił i potrzeb między całą rodzinę, cały ród czy całą wspólnotę sąsiedzką - bez podziału na osoby, którym się usługuje i te, które mają usługiwać. Usługiwali wszyscy tylko niezdolnym do samodzielności - małym dzieciom, chorym, sędziwym. Podobno tak było dawniej między Słowianami, między tubylczymi Amerykanami z Ameryki Północnej. Podobno nadal tak bywa u niektórych plemion jeszcze nie zniewolonych w trudno dostępnych częściach świata. Ale gdy wzrasta idea władzy jednych osób nad innymi, równość idzie w zapomnienie. Władza nad innymi podobno jest jak narkotyk, czy to jest władza w państwie, gminie, przedsiębiorstwie czy rodzinie. I podobno jak inne narkotyki wytwarza współuzależnienie poddanych władzy osób. A uzależnieni, w szczególny sposób ci od władzy, potrafią dla utrzymania uzależnienia tworzyć różne uzasadnienia, i nawet całe ideologie. Potrafią przekonywać osoby poddane władzy, że to dla ich dobra. Gdy osoby posiadające władzę nie nadużywają jej zanadto, wydaje się, że nierówność może służyć i tym wyżej i tym niżej. A podobno niektóre osoby nawet lubią znajdować się w pozycji podporządkowania. Ale gdy nierówność zaczyna doskwierać, nawet uzasadnienia religijne nie wytrzymują w zderzeniu z doświadczeniem niechcianego poniżenia.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie