Stereotyp brudnego narkomana, koczującego na dworcach i straszącego igłą, nie jest już aktualny. Uzależnionymi coraz częściej stają się osoby wiodące szybki tryb życia, które zabawę w klubach traktują nie tylko jako formę rozrywki, ale i okazję do skorzystania z „zalet” narkotyków.
Właśnie dlatego od kilku lat stałymi bywalcami klubów m.in. w Warszawie, Gdańsku, Krakowie czy Wrocławiu są partyworkerzy. Ich widoczność zależy od przyjętego trybu pracy. Zdarza się, iż celem partyworkingu jest po prostu propagowanie walki z narkotykami i niesienie pomocy tym, którzy nie mogą już sami poradzić sobie z nałogiem. W tym przypadku zadanie grupy partyworkerów polega na zajęciu dyskretnego miejsca w klubie, gdzie imprezowicze mogą otrzymać testy wykrywające obecność pigułki gwałtu w drinkach, materiały informacyjne czy też prezerwatywy.
Innym razem partyworkerzy są tak zwanymi „wtykami”, które niekoniecznie ujawniając swoją tożsamość, obserwują zabawę w klubie. Interesuje ich zapoznanie się z barmanami, ochroną i samymi klubowiczami. Wszystko po to, by sprawdzić, czy w danym klubie obecne są narkotyki (LSD, ecstasy, kokaina, amfetamina czy heroina).
Jeśli partyworker widzi osobę, która jest odurzona, proponuje jej odpoczynek w miejscu odizolowanym od parkietu i głośnej muzyki, bo to właśnie szybkie tempo zabawy może być przyczyną kłopotów z funkcjonowaniem organizmu lub nawet zgonu. Jedną z najczęstszych form interwencji czujnych partyworkerów jest jednak fachowe udzielanie pierwszej pomocy osobom, które nie wytrzymały tempa zabawy lub po prostu przedawkowały. Niezwykle ważna jest również szybka reakcja i wezwanie pomocy lekarskiej, aby mogła dotrzeć na czas.
Partyworking coraz częściej obecny jest również na wielkich imprezach plenerowych, takich jak Heineken Open’er Festiwal w Gdyni czy Coke Live Music Festiwal w Krakowie. Choć partyworkerów jest wielu, nie każdy może od razu nim zostać. Przede wszystkim liczą się dobre chęci, gdyż praca partyworkera to najczęściej praca nieodpłatna. Wolontariusze, głównie studenci psychologii czy socjologii, zanim wejdą do klubu, przechodzą dokładne szkolenie, aby skutecznie nieść pomoc i nie budzić niechęci lub nieufności. Najważniejsze to być dyskretnym i nie współpracować z policją. „Sprzedawanie” informacji o narkomanii władzom oznacza koniec pracy partyworkera, ponieważ chodzi nie tyle o karanie samych osób uzależnionych albo tępienie dealerów obecnych w klubach, co o niesienie pomocy i informowanie o tym, gdzie można ją znaleźć.
Jaki stosunek do partyworkingu przejawiają właściciele klubów i osoby w tego typu miejscach rozrywki? Bywa różnie. Niektórzy traktują partyworking jako pozytywne zjawisko, dobrze wpływające na kulturę zabawy i przede wszystkim niosące pomoc. Inni uważają, że partyworkerzy psują zabawę, roszcząc pretensje o zbyt gorącą atmosferę, budowaną przez DJ-a, który za pośrednictwem zbyt agresywnej muzyki wprowadza atmosferę niepokoju. Kto ma zatem rację i czy partyworking sprosta swojemu zadaniu?
Alicja Milewska
Zobacz także:
Imprezy tak samo groźne jak narkotyki
Atrakcje, fundowane klubowiczom podczas imprez, mogą okazać się bardzo niebezpieczne. Przekonaj się, dlaczego.
Narkotyki - pomagają czy wyniszczają?
Jaki wpływ na organizm i zdrowie mają narkotyki? Sprawdź!