Japonia to kraj dynamicznego rozwoju i zaawansowanych technologii. To również świat konsumpcyjnego stylu życia, którego ofiarami są nieletnie dziewczynki. Współczesne lolitki, bo tak się je nazywa, uciekają się do prostytucji. Wszystko po to, by przetrwać w swoim otoczeniu, w którym najwyższą wartość stanowią markowe ubrania i drogie dodatki.
Jak powinna wyglądać atrakcyjna, japońska nastolatka? Przede wszystkim, musi być „kawaii”, co w języku japońskim oznacza „słodka, miła, łagodna”. Ważne są szeroko otwarte ze zdziwienia oczy i skrzywdzony wyraz twarzy. Istotnym atrybutem japońskiej lolitki są również markowe ubrania i drogie dodatki. Liczy się przede wszystkim to, aby wyglądać ładnie, bezbronnie i mieć mało do powiedzenia.
Uczennicom w charakterystycznych, granatowych mundurkach i w przykrótkich, plisowanych spódniczkach zależy na tym, żeby wyróżnić się na tle koleżanek oraz sprostać oczekiwaniom, narzucanym im przez społeczeństwo. Za wszelką cenę gotowe są zdobyć torebkę Louis Vuitton czy biżuterię od Tiffanny'ego. Tak stają się ofiarami, bo choć trudno to zrozumieć, właśnie uczennice, stanowią w Japonii najpopularniejszy element erotycznych fantazji podstarzałych, dobrze sytuowanych panów. Dla przeciętnego żywiciela rodziny, właśnie taka perwersyjna fascynacja, zwana „kompleksem lolity”, stanowi swoistą odskocznię od stresującego stylu życia. Jej skutkiem stało się zresztą inne popularne zjawisko – opłacane randki, czyli „enjo kōsai”.
Przeprowadzone badania dowiodły, że aż 75% ankietowanych uczennic otrzymało propozycję "randki". Do zaaranżowania „enjo kōsai”, dochodzi najczęściej w popularnych, pełnych clubów dzielnicach Tokio, takich jak Roppongi czy Shibuya. Tam najłatwiej spotkać lolitki. Popularne są również Kluby Telefoniczne, w których za opłatą można nabyć telefon do jednej z młodych dziewcząt. Młodociane prostytutki w zamian za pojedynczą rankę lub też długotrwały „sponsoring”, godzą się na spotkania ze starszymi panami. Te zwykle kończą się w tak zwanym „Love Hotelu”. Coraz częściej w aranżacji spotkań, pośredniczy Internet, gdzie na forach aż roi się od ogłoszeń dziewczyn, piszących o sobie na przykład: „Jestem 15-letnią uczennicą. Szukam kogoś, z kim mogłabym spotkać się jutro na „enjo kōsai”. Mam 167 cm wzrostu i ważę 48 kg. Myślę, że jestem „kawaii”. Moja cena za 2 godziny to 50 000 YEN”.
Przyczyn zjawiska opłacanych randek doszukuje się w japońskiej kulturze, wciąż silnie oddziałującej na życie społeczeństwa. Wygląd, a przede wszystkim ubranie i uczesanie od zawsze były tu niezwykle istotne. Świadczyły o statusie społecznym i prestiżu. Obecnie, nawet w obliczu kryzysu finansowego, Japonia stanowi idealny rynek zbytu dóbr luksusowych i marek takich jak Prada, Chanel czy też Dolce & Gabbana.
Początek ery lolitek datuje się na lata 70-te. Jednak boom na opłacane randki oraz kulturę „kawaii” przyniosły lata 80-te. Wtedy to zaczęto zarabiać na konsumpcyjnym stylu życia słodkich dziewczynek. Narodziła się również gwiazda muzyki pop – Matsuda Seiko, która chichocząc i stymulując głos, czyniła go dziecinnym i tak zyskała niezwykłą popularność, stając się idolką, prekursorką, a w końcu ikoną dla wszystkich dziewcząt, chcących być „kawaii”. Niestety, spowolnienie gospodarcze lat 80-tych, doprowadziło do spadku zarobków rodziców. Przyzwyczajone do wystawnego stylu życia córki, ze względu na zakaz podjęcia pracy dorywczej, zaczęły szukać innych źródeł dochodów...
W roku 1999 japoński rząd wprowadził zakaz kontaktów seksualnych z osobami poniżej 18-tego roku życia. Jednak przepis jest zbyt trudny do egzekwowania, a zjawisko „Lolicon” (od angielskiego określenia „lolita complex”) stało się już popularnym i opłacalnym biznesem. Zarabiają na nim nie tylko japońskei nastolatki, ale również wydawcy erotycznej mangi i producenci białych, damskich majteczek „z zapachem”...
Alicja Milewska
Zobacz także:
Galerianki – nieletnie prostytutki
Jak zarabiają nastolatki, których rodziców nie stać na satysfakcjonujące je kieszonkowe? Niektóre opiekują się dziećmi sąsiadów. Niektóre latem zbierają owoce. A niektóre idą do galerii handlowej.
Zabił i poćwiartował prostytutkę!
Mieszkał w bloku przy ulicy Chłodnej w Warszawie. W niedzielę, po godzinie 17, zamówił do swojego domu prostytutkę.