Katastrofa elektrowni jądrowej w Czarnobylu miała miejsce już 32 lata temu, dokładnie 26 kwietnia 1986 roku. Dziś strefa wokół Czarnobyla jest zamknięta, ale mimo to rokrocznie do zjeżdżają tam turyści z całego świata, by na własne oczy zobaczyć, co zostało z tego miejsca. Wielu z nich to fani tzw. mrocznej turystyki, zwanej też turystyką śmierci (ang. dark tourism), która polega na wycieczkach do miejsc związanych z katastrofami, ludzką tragedią i śmiercią.
Zobacz również: Najdziwniejsze mutacje genetyczne (Ludzi z TAKIMI deformacjami jeszcze nie widziałaś!)
Niestety na fali rosnącej popularności mrocznej turystyki pamięć o ludziach, którzy zostali bezpośrednio dotknięci katastrofą w Czarnobylu stopniowi przemija. Dziś już nikt nie mówi o tych, którzy do końca życia będą musieli zmagać się z makabrycznymi skutkami, jakie wywołała w nich ekspozycja na ogromne promieniowanie radioaktywne. Jak podaje Wikipedia, z powodu katastrofy 10 tys. osób zachorowało na raka tarczycy, ale istnieje prawdopodobieństwo kolejnych 50 tys. przypadków zachorowań. Zanotowano też 10 tys. przypadków deformacji płodów i śmierć 5 tys. niemowląt. Aż 70 proc. opadu radioaktywnego dostało się na terytorium graniczącej z Ukrainą Białorusi.
W 2016 roku, w 30. rocznicę katastrofy elektrowni jądrowej w Czarnobylu polska fotografka Jadwiga Bronte udała się do białoruskich “internatów”, placówek będących połączeniem przytułku, sierocińca i hospicjum. To właśnie tam żyją “dzieci Czarnobyla” - ludzie, którzy urodzili się po kwietniu 1986 roku z tak ciężką niepełnosprawnością lub chorobą, że postanowiono na zawsze odizolować ich od świata. W wyniku spotkania powstał niezwykły projekt fotograficzny - „Niewidzialni ludzie Białorusi”, dokumentujący codzienność ofiar Czarnobyla. Zobacz, kim są i jak żyją.