W Polsce brzmią całkiem normalnie i niepozornie, ale poza granicami kraju mogą wzbudzać mieszane uczucia. Niektóre znane nam imiona w obcych językach brzmią wyjątkowo kontrowersyjnie. Jarek spędzający urlop w Turcji może być pomylony z męskim narządem płciowym, a po rumuńsku Beata to nic innego, ale określenie osoby pijanej.
Zobacz również: 10 polskich imion, z których śmieją się obcokrajowcy. W ich języku mają bardzo dziwne znaczenie
Problemem jest jednak nie tylko ukryte znaczenie. Język polski uważany jest za jeden z najtrudniejszych na świecie. Nic więc dziwnego, że wielu obcokrajowców ma problem z poprawną wymową. Niektóre imiona kaleczone są szczególnie często i marne szanse, by to kiedykolwiek się zmieniło.
Najlepszym dowodem na to jest dyskusja, jaka rozgorzała na łamach serwisu Reddit. Oto kilka najbardziej problematycznych przykładów.
Pełna wersja jest przez obcokrajowca praktycznie nie do wymówienia ze względu na obecność „rz” i „sz”. Krzysztof nie ma wyjścia i musi przedstawiać się jako Christopher albo w skrócie - Chris.
Imię krótkie i bez polskich głosek, ale sprawiające ogromne problemy. Zazwyczaj czytane jest przez obcokrajowców jako Bita. „E” i „a” obok siebie to zbitka nie do wymówienia.
Kolejny dowód na to, że „rz” może być zmorą w czasie zagranicznych podróży. Dla świętego spokoju większość mężczyzn noszących to imię decyduje się przedstawiać jako Andrew.
Nie oczekujmy, że ktokolwiek wypowie prawidłowo pełną wersję. Ze zdrobnieniem też jest problem, bo Kasia bywa zazwyczaj czytana jako Kasja. „Si”, czyli „ś” to ogromne wyzwanie.
Zobacz również: 11 imion, z których śmieje się cały świat. W innych językach mają niecenzuralne znaczenie
W najlepszym wypadku zostanie nazwany Jerry’m, ale uczestnik dyskusji o tym imieniu zdecydowanie częściej przedstawiany jest jako Jersey czyli Dżerzi. Raczej nie brzmi jak Jerzy.
Skrócona wersja, czyli Ela, to imię bardzo uniwersalne, bo łatwe do wymówienia pod każdą szerokością geograficzną. Na pełną jednak nie licz, bo „ż” przerasta każdego obcokrajowca.
Problemem okazuje się nie tylko „ł”, ale także pierwsza litera. Dlaczego? W krajach anglojęzycznych „j” na początku wyrazu czysta się zazwyczaj jako „dż”. Nawet skrócona wersja Jarek przybiera formę Dżarek.
Kumulacja trudnych głosek. „Ł” i „rz” w jednym słowie to już za dużo. Mało realne, by ktoś nieznający języka polskiego był w stanie wymówić to imię. Krótsza Gosia czytana jest z kolei jako Gosja.
Podobny przypadek, a tym samym zmora dla wszystkich obcokrajowców. „Mam kolegę z Polski, który ma na imię Przemysław. Nazywamy go Ski” - napisał jeden z internautów, nawiązując do typowego zakończenia polskiego nazwiska. To prawdopodobnie brzmi jeszcze bardziej egzotycznie.
Zobacz również: Najbardziej obraźliwe imiona w Polsce. Fatalnie się kojarzą