Pierwsze dni roku szkolnego dzieci mają już za sobą. Zaczynają się wdrażać w naukę i zmianę trybu życia po kilku tygodniach błogiego lenistwa. Chociaż z reguły uczniowie nie przepadają za szkołą, niektórzy witają ją z utęsknieniem. Podobnie było z Ulą, ale do czasu... Ten rok nie zaczął się dla niej dobrze. Nastolatka nie czuje się akceptowana w grupie, bo jest biedna. Postanowiła napisać maila do naszej redakcji, aby opowiedzieć o tym, jak wielki wpływ na życie ma bieda. Odpowiada nawet za relacje z ludźmi.
„Jestem za biedny na związek. Dziewczyny, czemu lecicie na pieniądze?” (Historia Szymona)
- W dzisiejszych czasach wszystko kręci się wokół pieniędzy. Nie wypada mieć telefonu słabej marki, używanych ubrań i butów z poprzedniego sezonu. Trzeba też pochwalić się tym, gdzie spędziło się wakacje. Jeżeli nie spełniasz wymagań, odpadasz. Tak właśnie stało się ze mną.
Mam pecha, bo większość szkolnych znajomych ma bogatych rodziców. Jeżeli chodzi o biedniejszych, są bardzo utalentowani sportowo albo wygadani. To ich ratuje. Ja nie mam nic, aby stać się atrakcyjna w oczach innych. Zresztą jestem najbiedniejsza. Różnicę między mną, a innymi widać gołym okiem.
Ula opowiada o pierwszych dwóch dniach szkoły.
- Wszyscy opowiadali o tym, gdzie byli. Większość nie wyjechała poza granice Polski, ale i tak miała fajne wakacje. Morze, góry, biwakowanie... I to nie w jakimś Mielnie czy Władysławowie, ale bardziej atrakcyjnych miejscowościach. A co do tych zagranicznych wakacji, niektórzy byli w Hiszpanii, Grecji, Chorwacji, Francji, Izraelu, a jedna osoba nawet w Stanach Zjednoczonych. To się nazywa życie. Mnie też zapytano, gdzie ostatnio byłam. Zmyśliłam, że u babci na wsi, aby powiedzieć cokolwiek. Spotkałam się z dziwnymi spojrzeniami albo totalną olewką.
Kolejna sprawa to gadżety i ubrania.
- Dziewczyny chwaliły się nowymi rzeczami. Wiele z nich ma iPhone’y, tablety, laptopy Apple. Przez kilka dni codziennie przychodziły w ubraniach, które widziałam u nich po raz pierwszy na oczy. Nawet nie chcę myśleć, ile musiały na to wszystko wydać. Pewnie ponad 1 tys. zł.
Ja od ubiegłego roku nie kupiłam sobie nic nowego. Nawet tenisówek. Jakby tego było mało, noszę ubrania po starszej siostrze, więc już i tak są zniszczone. Czuję się jak sierota przy moich koleżankach z klasy. One przypominają dziewczyny z okładek magazynów, a ja mogłabym wystąpić co najwyżej w reklamie stylu na bezdomnego. Mam przez to bardzo zaniżone poczucie własnej wartości. Poza tym dziewczyny mają drogie przybory do pisania oraz markowe koszulki i spodenki na wychowanie fizyczne. Zamiast torebek i plecaków noszą modne worki. Ja jako jedyna w klasie mam niemodny, podniszczony plecak starszej siostry. Bardzo od nich odstaję. Nawet od tych koleżanek ze skromniejszymi dochodami.
Ula zwierza się, że jej relacje z koleżankami pogorszyły się od czasu, kiedy stała się biedna.
LIST: `Ja jestem dosyć bogata, a mój chłopak biedny. Ciągle się przez to kłócimy!`
- Nie zawsze byliśmy tacy ubodzy – wyjaśnia dziewczyna. – Niestety około rok temu nastąpiła redukcja etatów w firmie mojej mamy i teraz żyjemy z jednej pensji. Ja, rodzice i dwóch młodszych braci. Starsza siostra studiuje i utrzymuje się sama w innym mieście. Bierzemy co prawda 500+ i dostaliśmy też pieniądze na wyprawkę szkolną, ale te pieniądze idą na życie oraz na spłatę długów. Rodzice mają kredyt, a tata zarabia mało. Dlatego w ogóle nie odczuwamy tego, że bierzemy zasiłek. Jest kredyt, są rachunki, trzeba kupić jedzenie, środki chemiczne i inne artykuły. To są najpilniejsze potrzeby. O reszcie możemy zapomnieć. Jedynie moim braciom mama kupiła jakieś ubrania w second handach, ale oni naprawdę ich potrzebowali.
Chociaż w domu nigdy się nie przelewało, kiedyś mogliśmy sobie pozwolić na nowe rzeczy. Co prawda z bazarku, przecen albo tańszych sklepów, ale jednak miałam coś nowego. Zakładałam do szkoły nowe dżinsy, trampki, sweterki. Teraz upadliśmy na same dno, jeżeli chodzi o finanse. W mojej miejscowości nie ma zbyt wielkich perspektyw i mama nie może znaleźć pracy. Cienko przędziemy, ale rodzice cieszą się, że jest co włożyć do garnka.
Odkąd zaczęłam wyglądać jak żebraczka, dziewczyny odsunęły się ode mnie. Na przerwach jestem pomijana, prawie nikt się do mnie nie odzywa. Koleżanki patrzą się z ukosa albo lustrują mnie wzrokiem od stop do głów. Przestały mnie też zapraszać na imprezy. Stałam się wyrzutkiem społecznym, bo jestem biedna.
W trakcie roku szkolnego jest planowana wycieczka na Litwę i już wiem, że na nią nie pojadę. Jako jedyna z klasy. Wychowawczyni pytała się wstępnie, kto byłby nią zainteresowany. Tylko ja nie podniosłam ręki. Skąd moi rodzice mieliby na to wziąć pieniądze? – zadaje retoryczne pytanie Ula.
- Dziewczyny umawiają się też wspólnie do kina, na pizzę czy do pubów. Na początku kilka bliższych koleżanek zapytało, czy idę, ale musiałam odmówić. Powiedziałam szczerze, że nie mam kasy. Teraz nawet one się ode mnie odsunęły.
Cieszę się, że jestem biedna. Bogaci ludzie nie są szczęśliwi... Dagmara, 23 l.
To okropne uczucie być najbiedniejszą osobą w klasie. Chcesz czy nie chcesz, stajesz się wyrzutkiem, bo nie stać cię na zwykłe rozrywki. Nie za bardzo masz też o czym pogadać, ponieważ wszystko kręci się wokół spraw materialnych i najnowszych technologii. Jesteś biedna – jesteś przegrana. Smutna prawda o mnie.