Chrześcijańscy mistycy nie mają wątpliwości - żyjemy w czasach ostatecznych. Ale nie tylko oni. Coraz więcej z nas uważa, że świat podąża w bardzo złym kierunku i prędzej czy później ludzkość czeka zagłada. Możliwości jest sporo: gigantyczne tsunami, które zmiecie życie z powierzchni Ziemi, inwazja kosmitów, erupcja wulkanu, opłakane skutki efektu cieplarnianego, uderzenie asteroidy, eksplozja słońca albo epidemia.
Zobacz również: Przerażająca wizja Krzysztofa Jackowskiego. Wkrótce w Polsce ma wybuchnąć wojna
Kolejne scenariusze pisane przez jasnowidzów i interpretatorów Biblii co prawda się nie sprawdzają, ale coś ewidentnie wisi w powietrzu - słyszymy coraz częściej. Co? Odpowiedzią, niezbyt pocieszającą, ma być słynna przepowiednia Malachiasza. Niektóre źródła podają, że jej autorem ma być właśnie XII-wieczny święty z Irlandii. Inni sugerują, że to zgrabne fałszerstwo z XVI wieku, którego celem było wpłynięcie na wybór kolejnego papieża.
Według niej ostatnią głową Kościoła rzymskokatolickiego ma być urzędujący Franciszek. Za jego panowania Rzym ma zostać zniszczony. Niektórzy interpretatorzy twierdzą, że razem z nim cały świat.
Przepowiednia Malachiasza to 112 krótkich łacińskich zdań, które mają opisywać wszystkich papieży od czasów Celestyna II wybranego w 1143 roku. Irlandzki święty napisał je pod wpływem wizji, jakich miał doświadczyć przebywając wtedy w Rzymie na zaproszenie głowy Kościoła.
Jest w niej mowa m.in. o „pasterzu i żeglarzu”, którym miał być papież Jan XXIII (patriarcha Wenecji, który zapewne pływał gondolami), „kwiecie kwiatów” - Paweł VI (na jego herbie znajdowały się trzy kwiaty lilii), „z pracy Słońca” - Jan Paweł II (urodzony w dniu zaćmienia słońca i pochowany w czasie zaćmienia tej gwiazdy) czy „chwała oliwki” - Benedykt XVI (symbol zakonu benedyktynów to gałązka oliwna).
Zobacz również: Naukowcy ujawnili datę końca świata. Wyznaczył ją komputer, który nigdy się nie myli
Papież-emeryt jest 111. na liście, z czego wynika, że ostatnią głową kościoła ma być jego następca - Franciszek.
Według Malachiasza 112., czyli ostatni papież w historii, to „Piotr Rzymianin”. Co to ma wspólnego z urodzonym w Buenos Aires Jorge Mario Bergoglio, którzy przyjął imię Franciszek? Dociekliwi interpretatorzy nie mieli problemu, by powiązać fakty.
Wielu zwolenników przepowiedni próbuje przypisać to imię obecnemu papieżowi Franciszkowi, wskazując m.in. na fakt, że papież wybrał imię Franciszek na cześć Franciszka z Asyżu, którego ojcem był Pietro Bernardone. Inni wskazują na świeckie nazwisko papieża, Bergoglio, które próbują przedzielić na dwa człony: w utworzonym kalamburze człon: berg, miałby oznaczać górę, która tematycznie kojarzy się ze skałą (Petrus czyli Piotr), a Oglio jest włoską nazwę rzeki w północnych Włoszech (odległy związek z Romanus czyli Rzymianin). Jeszcze inni wskazują na fakt, że pochodzący z Argentyny Jorge Mario Bergoglio jest synem włoskich imigrantów (kolejny związek z Romanus)
- czytamy na Wikipedii.
Nawet jeśli to prawda, przepowiednia wcale nie musi oznaczać końca papiestwa, a tym bardziej całego świata. Przy ostatnim zapisie na liście brakuje numeru, więc Franciszek wcale nie musi być ostatni.
Zobacz również: Właśnie tak ma wyglądać koniec świata. 8 przerażających scenariuszy