Wyznanie Iwony: „Jestem szczęśliwą kurą domową”

Zdaniem kobiety tylko rodzina daje prawdziwe szczęście.
Wyznanie Iwony: „Jestem szczęśliwą kurą domową”
Fot. iStock
23.06.2018

Kobieta, która nie pracuje, jest uznawana za pasożyta. Panuje presja, aby płeć piękna osiągała sukcesy zawodowe. Ślub i dzieci można według współczesnych poglądów odłożyć na później albo w ogóle z nich zrezygnować. Liczy sie sukces.

Wyznanie Ani: „Mąż zarabia kilka razy więcej niż ja. Ma do mnie pretensje, że wydaję jego pieniądze”

Wielu kobietom udaje się dopiąć celu. Zdobywają wysokie stanowiska, rozwijają się, a nawet prześcigają mężczyzn. Nie uchodzi to za nic dziwnego, a wręcz naturalnego. Inaczej jest z siedzeniem w domu i wychowywaniem dzieci. Bycie gospodynią domową bywa postrzegane jako obciach. Nie pomagają argumenty, że nie każdy musi chcieć zajść wysoko, a szczęście jest rozumiane na wiele sposobów.

Współczesnemu myśleniu opiera się Iwona, mama dwójki dzieci. Kobieta w pełni zadowala się tym co ma, czyli domem, mężem oraz potomstwem. Iwona zapewnia w mailu do naszej redakcji, że uwielbia piec ciasta, gotować i ścierać kurze. Kariera zawodowa nie jest dla niej. Czuję się spełniona jako kura domowa, nawet jeśli źle to brzmi.

Iwona chce przekonać inne kobiety, że wybór innej drogi życiowej niż sukcesy zawodowe to nie zacofanie, a droga do spełnienia.

kura domowa

Fot. unsplash.com

- Współczuję współczesnym kobietom, które tak uparcie dążą do sukcesu zawodowego. Ja nie myślę, że to coś złego, o ile nie podporządkowuje się temu wszystkich aspektów życia. Większość kobiet, które znam, tak właśnie robi. W pewnym momencie zatracają sens życia. Niektóre faktycznie osiągają sukcesy, ale inne znoszą porażki i stają się jeszcze bardziej sfrustrowane. Ale nawet te, którym udaje się, przekonują się, że na szczycie nic nie ma.

Podstawową potrzebą człowieka jest miłość, dlatego moim zdaniem przede wszystkim trzeba dbać o ludzi, którzy nas otaczają. Dlatego warto szukać drugiej połówki i zakładać rodzinę. Wątpię, aby te bogate kobiety sukcesu wybrały nową bluzkę od najlepszego projektanta zamiast uścisku dziecka i całusa męża, gdyby miały porównanie.

Są kobiety ambitne, które mają mężów, ale on jest na drugim planie, więc takie małżeństwa często się rozpadają. Czasami decydują się dzieci, ale zaniedbują je. Zapewniają im najwyższy komfort życia, ale zapominają o podstawach, czyli miłości. Dopiero później uświadamiają sobie, że są nieszczęśliwe i niespełnione. Znam z doświadczenia wiele takich przypadków.

Iwona wyjaśnia, dlaczego jej zdaniem bycie kurą domową wcale nie jest złe.

kura domowa

Fot. unsplash.com

- Mam piękny, zadbany dom i szczęśliwe dzieci, dla których mam czas. W naszym domem pachnie świeżym chlebem i ciastem drożdżowym. Sama je piekę. Robię też masło i przetwory. Codziennie przygotowuję obiad z dwóch dań i deser. Do posiłków siadamy razem, gdy mąż wróci z pracy.

Dbam nie tylko o posiłki i czystość, ale także atmosferę oraz wystrój mieszkania. Kupuję świeże kwiaty, chodzę na targi staroci i wyszukuję perełki, a w okresie świątecznym razem z dziećmi robimy ozdoby. Wiem, że dzięki temu maluchy będą miały niezapomniene wspomnienia.

Kobieta przekonuje, że ma czas dla siebie. Cwiczy, ładnie się ubiera, chodzi do fryzjera i zawsze stara się wyglądać jak najlepiej. W ciągu dnia znajduje też chwilę na wypicie kawy i relaks. Jest wypoczęta i uśmiechnięta, a jej pogoda ducha przekłada się na jakość życia pozostałych domowników.

- Gdybym pracowała, nie wiedziałabym, gdzie ręce włożyć. Chodziłabym zdenerwowana i przemęczona. Mój stres i pesymizm z pewnością odbiłby się negatywnie na dzieciach. Wiem, bo właśnie takie miałam dzieciństwo. Rodzice pracowali na zmiany. Wiecznie nie było ich w domu, a kiedy sie pojawiali, mieli skwaszone miny i wylewali na mnie i siostrę swoje frustracje. Pamiętam, że kiedyś postanowiłam sobie, że gdy będę miała własną rodzinę, nigdy nie dopuszczę do czegoś podobnego. Dzieciństwo to był najsmutniejszy okres w moim życiu.

kura domowa

Fot. unsplash.com

Iwona przekonuje, że jej mąż cieszy się z takiego obrotu spraw. Jest informatykiem i prowadzi własną działałność gospodarczą. Stać go na utrzymanie rodziny.

„Piękna sąsiadka podrywa mojego męża. Boję się, że zdrada to tylko kwestia czasu”

- Jarek jest szczęśliwy. Po powrocie z pracy zawsze czeka na niego świeży obiad i uśmiechnięta żona. Dzieci są zadbane, a dom wysprzątany na błysk.

Nigdy nie miałam dużych ambicji. Chciałam mieć przede wszystkim dom i rodzinę. Nic nie robiłam sobie z tego, że moje koleżanki poszły na studia, zdobyły dobre prace i patrzyły na mnie z góry. Ja mam inne priorytety. Uważam, że kiedyś będą żałować, że postawiły karierę na pierwszym miejscu. Pewnego dnia obudzą się w pustym mieszkaniu i stwierdzą, że nie mają się do kogo odezwać.

Denerwuje mnie, że media tak bardzo promują sukces. Moim zdaniem to wywoływanie presji u kobiet. Z jednej strony mówi im się, że powinny założyć rodzinę, a z drugiej, że współczesna kobieta musi być aktywna zawodowo. Według mnie tych dwóch ról nie da się połączyć. Nie da się dobrze robić kilku rzeczy naraz.

Nie wiem, co wy myślicie, ale ja jestem szczęśliwa. Nie brakuje mi pieniędzy, mam czas na wszystko i otaczają mnie uśmiechnięte twarze. Nie oddałabym tego w zamian za żaden sukces zawodowy.

Polecane wideo

Komentarze (126)
Ocena: 4.97 / 5
gość (Ocena: 5) 25.06.2018 17:43
Fajnie by było mieć taka osobę w domu ale ja się nie widzę jak kura domowa ;) raczej miło do takiej osoby wrócić niż robić samej obiad i sprzatac
odpowiedz
Anne (Ocena: 5) 25.06.2018 16:55
Na razie jestes szczęśliwa, poczekaj do 40-50
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 25.06.2018 12:31
ale do tanga trzeba dwojga, jezeli to facetowi pasuje to ok, ale ja osobiście nie znam małżeństw gdzie facet nie chciałby zeby jego żona nie pracowała i uwaga to nie są biedne małżeństwa
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 24.06.2018 18:43
Zgadzam się z Tobą j całkowicie Cię rozumiem. Gratuluję Twojego sukcesu :-) I powiem nieskromnie że zazdroszczę. Też kiedyś taka będę.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 24.06.2018 14:10
Niby wszystko brzmi fajnie ale nie wiem czemu od razu trzeba wpadać od skrajności w skrajność. Albo karierowiczka albo kura domowa i basta. Nic pośrodku. Jakoś moja mama zawsze pracowała, dom był wysprzątany na błysk, obiadek był a aromat ciasta drożdżowego i domowego chlebka również się roztaczał - fakt, że może nie od razu po przyjściu ze szkoły i trzeba było trochę poczekać ale naprawdę nigdy bym nie pomyślała żeby narzekać. Oboje rodzice dbali zarówno o dom jak i o nas (dzieci). I od początku nas też uczono żeby się angażować, pomagać, sprzątać etc. Wiadomo, że czasem praca stresuje ale nigdy nie odczułam tego żeby którekolwiek z rodziców się wyżywało na domownikach, raczej po prostu mówili, że taka i taka sytuacja/ że się martwię/ że ktoś mnie zdenerwował itd. Mama też uwielbia piec i być może nasze ulubione drożdżowe bułeczki na kolacje to był jej sposób na odreagowanie a nie rozpieszczanie potomstwa. Tyle, że mama nigdy nie zrobiła żadnej zawrotnej kariery była po prostu dosyć cenionym specjalistą w swojej dziedzinie na średnim szczeblu, pracę lubiła i tyle. Taty w domu było mniej bo jednak on miał większe ambicje zawodowe :D I oczywiście mama zawsze zadbana, lekki makijaż, żakiecik i szpilki :) Co do opieki nad nami to kiedy mama musiała przygotować się/ zrobić coś do pracy po prostu siedziałam sobie obok i bawiłam się klockami czy później czytałam książkę. Fakt, że oboje z bratem nigdy nie byliśmy zbyt absorbującymi dziećmi i lubiliśmy spędzać czas tylko we własnym towarzystwie więc może nie było jej specjalnie trudno nad nami zapanować.
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie