Już mieliśmy okazję się przekonać, jak wygląda niedzielny zakaz handlu. 18 marca po raz drugi z kolei nie mogliśmy zrobić zakupów w taki sposób, jaki zazwyczaj był możliwy.
W związku z nową ustawą zarządzono szereg zmian, które mają ułatwić zarówno sieciom, jak im klientom załatwienie bieżących spraw. Jedną z nich jest dłuższe otwarcie sieci handlowych w sobotę. Kolejna to praca w niestandardowych godzinach, np. w nocy. Dzięki temu będzie można rozładować towar i przygotować miejsce do pracy na następny dzień, czytamy na portalu money.pl. To z kolei wiąże się z pewnymi niedogodnościami dla pracowników. Aby zachęcić ich do pracy w nietypowych godzinach, pracodawcy stworzyli pewne rozwiązania. Na przykład Biedronka zaoferowała ryczałt w wysokości 50 zł, który będzie doliczany do miesięcznego przychodu.
Sieć wprowadziła nocną zmianę, która rozpoczyna się kwadrans po północy i końcy o czwartej rano. Właśnie wtedy są wykonywane prace, na które nie ma czasu w sobotę. Ponieważ w niektórych miejscowościach może być problem z dotarciem do placówki, znany dyskont zdecydował się na ten rodzaj zachęty. Osoby, które nie będą z niego korzystać, muszą wypełnić specjalne oświadczenie, informuje money.pl.
Biedronka zdecydowała się także skorzystać z wyjątków w ustawie, które pozwalają na otwarcie sklepów w niektore niedziele objęte zakazem handlu. Tak było z ostatnią, 18 marca. Pracownicy nie są jednak zachwyceni. Woleliby nie rezygnować z wolnej niedzieli. To skłoniło Jeronimo Martins Polska do wypłacenia im dodatkowych 125 zł.
Myślcie, że to uczciwe wynagrodzenie dla pracowników?
Zobacz także: Poruszający apel kasjerki: Zamknąć sklepy w niedziele!