Noc z 31 grudnia na 1 stycznia to szczególny moment, który należałoby spędzić w wyjątkowy sposób. Najlepiej na szalonej imprezie w gronie przyjaciół. Spędzanie sylwestra w domu przed telewizorem postrzegane jest jako porażka. Czujemy ogromną presję i wpadamy w czarną rozpacz, kiedy nic z tego nie wychodzi.
- I bardzo słusznie - twierdzi nasza czytelniczka. W przesłanej do nas wiadomości podjęła próbę psychologiczno-socjologicznej analizy osób, które są skazane na witanie nowego roku w samotności. Według niej to sygnał, że czas zrobić coś ze swoim życiem, aby go nie przespać i nie zmarnować młodości. Jak przekonuje, rezygnacja z hucznej imprezy to nigdy nie jest świadoma decyzja. Raczej dowód na naszą towarzyską bezradność.
Temat analizuje na przykładzie swoich koleżanek, które nigdzie się nie wybierają. Choć wszystkie zgodnie twierdzą, że po prostu nie chcą - ona ma zupełnie inną teorię. - Nikt ich nie lubi. Oto cała tajemnica - zdradza. Jest w tym trochę prawdy?
Zobacz również: Waszym zdaniem: Sylwester w domu - powód do wstydu?
fot. Unsplash
Powiedz mi, jak spędzisz sylwestra, a zdradzę ci, kim tak naprawdę jesteś. Pewnie dla większości z was zabrzmi to absurdalnie, ale mam swoją teorię na ten temat. Nie wzięłam jej z sufitu. Mam sporo znajomych, z którymi rozmawiam i ich obserwuję. Szczególnie żenujące są dla mnie koleżanki, które z poczuciem wyższości w głosie twierdzą, że bojkotują tę okazję. A niby co innego mają mówić? Przecież nie przyznają się do porażki.
Człowiek to istota stadna i każdy chce czuć się lubiany, popularny, akceptowany. Kiedy dostajesz zaproszenie na imprezę, to nie płaczesz, ale cieszysz się z tego. To oznacza, że ktoś lubi spędzać z tobą czas. Ale kiedy żadnego zaproszenia nie dostajesz i udajesz, że to w porządku - to już tylko zaklinanie rzeczywistości i robienie dobrej miny do złej gry.
Wiem, co czujesz, bo kiedyś bywałam w takiej sytuacji. To smutek, bezsilność i frustracja. Wtedy faktycznie nie pozostaje nic innego, jak ogłosić wszem i wobec: nie idę na sylwestra, bo taką podjęłam decyzję. A tak naprawdę podjęli ją za ciebie inni. Ci, którzy cię nie lubią.
Zobacz również: TEST: To, jak planujesz spędzić sylwestra, mówi o Tobie wszystko!
fot. Unsplash
Dobrze widzę to po moich smutnych koleżankach, które na myśl o 31 grudnia dostają gęsiej skórki. Oficjalnie oczywiście się do tego nie przyznają. Rozmowa zawsze wygląda tak samo. Zostaję w domu na sylwestra, bo: jestem zmęczona, chcę się wyspać, nudzą mnie imprezy, ludzie denerwują, to komercja, muszę opiekować się psem i milion innych wymówek. Prawdziwy powód jest inny: nie mam chłopaka i przyjaciół. No i nikt mnie nigdzie nie zaprosił.
Jedna z nich to stara panna. Nie idzie na imprezę, bo nie ma żadnych znajomych.
Druga to typowa szara myszka, raczej brzydka. Zostaje w domu, bo takich ludzi nikt nie zaprasza.
Kolejna jest uzależniona od rodziców i zawsze siedzi w domu. Nawet, gdyby ktoś ją zaprosił, to by nie poszła, bo bez mamusi czułaby się nieszczęśliwa. Kalectwo.
Jest też panna z dzieckiem, która gdzieś po drodze zgubiła tatusia. Typ, którego się nie zaprasza. Poza tym, nie miałaby z kim zostawić pociechy.
Musicie przyznać, że bardzo ciekawe towarzystwo…
Zobacz również: Jak schudnąć do... Sylwestra?
fot. Unsplash
Nie znam ani jednej osoby, która planuje zostać tej nocy w domu, bo tego naprawdę chce i taką podjęła decyzję. To zawsze decyzja innych, którzy jej nie lubią. Czas się z tym pogodzić, zamiast opowiadać farmazony. Wtedy wydajesz się jeszcze bardziej żałosna. Młoda, lubiana, towarzyska, ładna i wesoła dziewczyna zawsze znajdzie okazję, żeby się gdzieś wyrwać i nie gnić przed telewizorem. Chyba, że ma depresję, ale ten przypadek pomijam.
Cała reszta tych „domatorek z wyboru” po prostu inaczej nie potrafi. I nie piszę tego, żebyście się załamywały. Po prostu trzeba wziąć się w garść. Otworzyć na ludzi i przestać zamulać. Uśmiechaj się, wychodź z domu, szukaj kontaktu, pielęgnuj znajomości, nie bój się innych. Wtedy możesz być pewna, że za rok już w wakacje będziesz miała plany na kolejnego sylwestra.
I nie będziesz udawała, że zostajesz w łóżku, bo tak chcesz. Tego nikt nie chce!
Natalia