Z niedawnego badania CBOS-u wynika, że nawet co piątka Polka odwiedza wróżki lub wróżbitów. Do zasięgania ich rad przyznaje się natomiast tylko 7 proc. mężczyzn. Dlatego niezwykła jest historia, którą opisał „Fakt”.
32-letni Sebastian, przedstawiciel handlowym firmy zajmującej się wyposażeniem wnętrz przez długi czas bezskutecznie próbował ułożyć sobie życie, wypatrując „swojej księżniczki”. W końcu, za namową znajomego, postanowił odwiedzić znanego wróżbitę z Końskich. „Pan Ryszard był bardzo miły, ale wydawał mi się niewiarygodny. Podał takie dokładne szczegóły z przyszłości, że nie uwierzyłem mu. Powiedział, że w ciągu pół roku będę na weselu i poznam tam miłość swojego życia” – opisuje mężczyzna.
Tego samego dnia do wróżbity trafiła też 27-letnia Katarzyna, nauczycielka matematyki, również zmagająca się z samotnością i poszukująca „drugiej połówki”. Z kart wynikało, że ona także znajdzie miłość na weselu, a przyszły partner przyjedzie bordowym samochodem.
Zobacz także: Grafologiczny PSYCHOTEST: Zapisz na kartce 3 litery (t, i, l) i poznaj całą prawdę o sobie!
Po kilku miesiącach oboje znaleźli się na tym samym weselu. On jako gość pana młodego, ona panny młodej. Początkowo nawet siebie nie zauważali. „Dopiero o północy na siebie wpadliśmy. To był szok, olśnienie. Kasia złapała welon panny młodej. Gdy swój krawat rzucił pan młody, to ja skoczyłem po niego jak lew i udało się. Potem był wspólny taniec. Z wesela wyszliśmy już jako para. Odwiozłem moją ukochaną do domu swoim bordowym autem” – opowiada Sebastian.
Czy takie historie można znaleźć tylko w tabloidach? Marta z Olsztyna zdecydowanie temu zaprzecza. „Już kilka razy byłam u wróżki i zawsze jej przepowiednie się sprawdzają. Szczególnie ostatnia. Byłam wtedy z chłopakiem, z którym planowaliśmy nawet ślub. Jednak wróżka stwierdziła, że się rozstaniemy, bo on nie jest mi pisany i czeka nam mnie ktoś inny, prawdopodobnie za granicą. Wysoki brunet, z którym związek nie będzie początkowo łatwy. Z niezależnych od nas przyczyn nie będziemy mogli być razem, ale przetrwamy i on zostanie moim mężem” – relacjonuje młoda kobieta.
Marta myślała, że to bzdury, bo kochała ówczesnego partnera, a poza tym nie wybierała się za granicę. Jednak kilka miesięcy później wróżba zaczęła się materializować. Jak się okazało narzeczony Marty zdradził ją i odszedł do innej kobiety, tymczasem nasze bohaterka otrzymała świetną propozycję pracy w Irlandii. Podczas pobytu na „zielonej wyspie” poznała Łukasza, innego emigranta zarobkowego. Oczywiście wysokiego bruneta. Zakochali się w sobie, jednak mężczyzna musiał wrócić do Polski, dlatego – przez kilka miesięcy – utrzymywali tylko wirtualne kontakty. Uczucie przetrwało próbę i od pół roku są małżeństwem. „I jak tu nie wierzyć we wróżby?” – śmieje się Marta.
Fot. iStock
Z astrologicznych porad korzystają też gwiazdy, np. Edyta Górniak. Znana pisarka Katarzyna Grochola, mimo dwóch rozwodów wciąż wierzy w miłość, w czym zresztą utwierdziła ją specjalistka od tarota. „Wróżka wywróżyła mi, że gdy moja córka wyjdzie za mąż, przyjdzie czas na mnie i mój ślub. Dlatego cały czas poganiam Dorotę i Adama (czyli córkę Dorotę Szelągowską i Adama Sztabę – przyp. red.)” – żartowała w tabloidzie. „Jestem niepoprawną romantyczką. Wierzę, że spotkam miłość życia, takiego faceta, z którym spędzę resztę życia i będę szczęśliwa jak nigdy. Czekam na wielką miłość” – dodawała. Było to jednak kilka lat temu. Od tego czasu Szelągowska i Sztaba zdążyli się pobrać i rozwieść, a Grochola wciąż czeka na wymarzonego faceta. Może jednak tym razem wróżka niewłaściwie odczytała przyszłość?
Nie zmienia to faktu, że jesteśmy coraz bardziej zainteresowani wróżbami i astrologią. Jak wynika ze wspomnianego już badania CBOS-u ponad połowa Polaków twierdzi, że czyta horoskopy w gazetach, a w tym co czwarty robi to często. Zainteresowanie tego typu lekturą zadeklarowało aż 63 proc. kobiet (przy 45 proc. mężczyzn). Większość respondentów w ogóle nie kieruje się radami zawartymi w horoskopach, choć są tacy, którzy sugerują się nimi w większości przypadków albo wręcz zawsze.
Usługi ezoteryczne to jedna z najszybciej rozwijających się branż w naszym kraju. Szacuje się, że Polacy wydają rocznie blisko 2 miliardy złotych, by poznać przyszłość. Coraz chętniej korzystają z „pomocy” wróżbitów i astrologów, którzy działają wirtualnie – za pośrednictwem programów telewizyjnych czy serwisów internetowych. Od kilku lat wróżbita jest oficjalnym zawodem, uznawanym przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Obecnie w naszym kraju zarejestrowanych jest ich około 15 tysięcy osób prowadzących działalność wróżbiarską, ale zdaniem specjalistów, po wliczeniu „szarej strefy”, ta liczba sięga nawet 100 tys.
Fot. iStock
Jednak popularność ezoteryki niepokoi, zwłaszcza Kościół. Episkopat opublikował nawet alarmujący list, w którym ostrzegano przed okultyzmem. „Wyraża się on dziś w uprawianiu magii, wróżbiarstwa, czarów, astrologii i jasnowidztwa, w organizowaniu seansów spirytystycznych, w wierze w skuteczność amuletów i talizmanów, w opieraniu się na przepowiedniach i horoskopach. Takie praktyki nie są tylko niewinną zabawą. (…) Praktyki okultystyczne mogą być sferą działania złego ducha i prowadzić do zniewoleń, a nawet opętań, których ilość w Polsce systematycznie rośnie” – ostrzegali biskupi.
Dlaczego tak chętnie korzystamy z porad wróżek? Zdaniem specjalistów często wynika to z naszych problemów z podejmowaniem decyzji. Potrzebujemy wówczas kogoś, kto nam w tym pomoże. Gdy szukamy szybkich odpowiedzi na ważne pytania, wróżka po prostu spełnia te oczekiwania. To taki trochę rodzaj marzenia na jawie.
Na pytanie: czy znajdę partnera?, wróżka zwykle odpowie: o tak, wystarczy tylko się rozejrzeć, a przystojny brunet koło pani już jest na wyciągnięcie ręki. Czy ułoży mi się z mężem? Musicie pokonać wiele przeszkód, żeby się ułożyło. Przy takich dość ogólnikowych przewidywaniach szansa na ich spełnienie jest całkiem duża, a wtedy wiara we wróżki tylko się umacnia.
Zobacz także: Czy jestem opętana? Upiorna opowieść Ani
RAF