Zatargi pomiędzy sąsiadami zdarzają się bardzo często. Czasami chodzi o błahostkę, innym razem o poważne poróżnienie. W niektórych przypadkach można mówić także o nękaniu. Chociaż sąsiad to bardzo bliska osoba, bo mieszka w tym samym bloku czy też po drugiej stronie ulicy i łączą nas z nim wspólne sprawy, nieraz zamienia się w najgorszego wroga. Urządza awantury, nie szanuje ciszy nocnej, rozsiewa złośliwe plotki, a nawet robi donosy i posądza o rzeczy, których nie zrobiłyśmy. Jeden z najlepszych przykładów stanowią stare, wścibskie sąsiadki. Są cięte zwłaszcza na studentów i wzywają policję przy okazji każdej imprezy. Potrafią patrzeć z okna, czy inni wrzucają śmieci do właściwych pojemników i wyglądać za drzwi, gdy przychodzą do nich goście. Życie w towarzystwie przewrażliwionych sąsiadów czasami przypomina piekło i kończy się sprawą w sądzie.
Anna niedawno kupiła z mężem mieszkanie w rodzinnym mieście. Ich szczęście nie trwało długo ponieważ zaczęła je zakłócać stara sąsiadka. Początek miał miejsce od dnia remontu, a dokładnie od pierwszego uderzenia młotka w ścianę. Hałasy zdenerwowały kobietę i od tej pory ma parę małżonków na oku, a raczej na celowniku. Chociaż od zakończenia remontu minęło już kilka miesięcy, ma pretensje i posuwa się do karygodnych występków. Walka z nią nie jest łatwa, bo kiedy trzeba, potrafi zamienić się z rozwścieczonej kobiety w potulną, schorowaną kobietę.
Anna jest zdesperowana, bo nie wie, jak postępować z taką osobą. Pyta Was, czy doświadczyłyście podobnego zachowania i jak sobie z nim poradziłyście.
Zobacz także: Szokująca opowieść M.: „Uwzięło się na mnie małżeństwo nauczycieli!”
Fot. iStock
- Pół roku temu zamieszkałam z mężem w mieszkaniu, które odkupiliśmy od znajomej. Wszystko trzeba było wyremontować. Ani urządzenia sanitarne, ani podłogi nie nadawały się do użytku. I tak zaczęło się wiercenie, zdzieranie starej podłogi i montowanie nowych sprzętów. Tego samego dnia, gdy zaczął się remont, przybiegła sąsiadka i zaczęła wrzeszczeć, że hałas jest nie do wytrzymania. Poprosiłam ją o wyrozumiałość i przeprosiłam. Co w końcu innego mogłam zrobić? Mam prawo do przeprowadzania remontu. Żaden inny sąsiad się nie skarżył. Potrafili okazać wyrozumiałość.
Remont zakończył się po kilku tygodniach. Myślałam, że wszystko będzie w porządku od tej pory. Zrobiłam z mężem parapetówkę, na którą zaprosiłam kilka najbliższych osób, w tym także te z bloku. Przewrażliwioną sąsiadkę również. Nie przyszła. Upiekłam ciasto, zrobiłam dwie sałatki, podałam przekąski i alkohol. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy, nie robiliśmy nic więcej. Muzyki nie było w ogóle od 22:00. Uważam, że było bardzo zachowawczo. Kilka dni później dowiedziałam się, że kobieta napisała doniesienie do spółdzielni. Podpisało się pod nią kilku sąsiadów, co mnie bardzo zdziwiło. Dostałam ostrzeżenie, że następnym razem akcja skończy się karą finansową. Zbulwersowana poszłam do tej sąsiadki i spytałam, o co jej chodzi. Zaczęła na mnie krzyczeć, że nie przestrzegam zasad i zachowuję się zbyt głośno. Zarzuciła mi szuranie krzesłami po podłodze, buczenie pralki, a nawet głośne odstawianie talerzy na suszarkę. Jeżeli chodzi o krzesła i inne ciężkie sprzęty, wszystkie mają przyklejone podkładki z filcu, żeby nie niszczyć podłóg i zapobiegać właśnie takim hałasom. Nie mogę nie prać. Pralkę mam nową i nie wydaje mi się, że głośno pierze. Wszystkiemu winna jest chyba akustyka mieszkania. Teraz sąsiadka rozszalała się do tego stopnia, że wali w ścianę i krzyczy „Ciszej tam!” za każdym razem, kiedy robię pranie. Niedawno wróciłam z zakupów, było ok. 20:00. Rzuciłam siatki na blat, a tamta zaczęła walić w kaloryfery!
Fot. iStock
Anna jest osamotniona w walce z sąsiadką. Jej mąż ciągle wyjeżdża za granicę, bo tam pracuje, i rzadko jest w domu. Sąsiedzi odmówili współpracy i powiedzieli, że nie chcą się mieszać. Kobieta mieszka w tym bloku całe życie i ma po swojej stronie wielu sąsiadów, a na nieszczęście blok zajmują prawie same starsze osoby.
- Sąsiadce, pani S. przeszkadza także pies. Diego jest spokojny i normalnie nie szczeka, ale jak to pies, czasami mu się zdarza. Często chodzę z nim na spacery, na tyły bloku, a sąsiadka ostatnio nagrała mnie telefonem i rozniosła po całym sąsiedztwie informację, że nie sprzątam po psie. A ja zawsze to robię! Nie wiem, co jest na tym nagraniu, pewnie specjalnie nie uchwyciła momentu, jak sprzątam po Diegu. Słyszałam tylko urywki rozmowy z okna. Ta kobieta nastawia przeciwko mnie wszystkich sąsiadów! Ostatnio naprawdę przegięła. Na wycieraczce przed drzwiami znalazłam psie odchody. Nie wiem, czyje to, ale domyślam się, kto je tam zostawił. Aż się popłakałam z wściekłości. Dlaczego niektórzy ludzie tak bardzo uprzykrzają życie innym?
Sytuację komplikuje ciąża Anny. Kobieta często musi korzystać w nocy z toalety, co również bulwersuje sąsiadkę. Przez nią Anna zrobiła się znerwicowana i czuje się niekomfortowo we własnym mieszkaniu.
- Ostatnio byłam na policji i zgłosiłam sprawę nękania. Boję się o dziecko. Kilka dni temu złapałam się na tym, że we własnym mieszkaniu pilnuję się, żeby cicho odstawiać szklankę. Przecież to już paranoja! Nie mogę czuć się zastraszana we własnym domu. Niedawno przyjechał mój mąż. Poszedł do sąsiadki, ale mu nie otworzyła. Dziwne, bo zawsze siedzi w mieszkaniu. Postanowił, że idziemy na policję. Przyjęła nas miła pani i obiecała, że porozmawia z sąsiadką. Powiedziała, że jeżeli incydenty będą się powtarzać, sprawa zostanie skierowana do sądu. Doradziła mi, abym wzięła zaświadczenie od lekarza prowadzącego ciążę, że potrzebuję ciszy i spokoju. Tak zrobiłam. Lekarz wydał je bez problemu, bo naprawdę się zmieniłam i mam gorsze wyniki badań. Mąż niestety musiał wracać do pracy, więc znowu zostałam sama.
Zobacz także: Wyznanie załamanej Janiny: „Wstyd mi za córkę. Nie ma dobrej pracy ani męża”
Fot. iStock
U Anny niedawno był przyjaciel, z którym kiedyś pracowała. Wścibska sąsiadka uchwyciła moment jego wizyty, następnego dnia przybiegła do młodej kobiety i zaczęła jej wyrzucać, że sprowadza sobie gachów pod nieobecność męża i ona, a także pozostali sąsiedzi nie będą tolerować burdelu w tym bloku. Pech chciał, że w poprzednim tygodniu było u niej także dwóch kuzynów, ale pani S. najwyraźniej wyciągnęła swoje wnioski. Anna przepłakała cały dzień, ale postanowiła, że się nie ugnie. Wezwała policję. Kiedy funkcjonariusze przyjechali, razem poszli do sąsiadki, która nagle zaczęła odstawiać przedstawienie. Łapała się za serce, mówiła, że nie może oddychać i ona po prostu pilnuje porządku w bloku. Policjanci porozmawiali i zastrzegli, że ma dać Annie spokój. Niestety jeszcze tego samego dnia zaczęła walić do niej w ścianę, bo przeszkadzał jej dźwięk telewizora.
- Jestem załamana. Nie mam już siły. Ta kobieta robi z siebie ofiarę, podczas gdy to ja nią jestem. Niestety nie posiadam żadnych dowodów na jej skandaliczne zachowanie. Mam za każdym razem wzywać policję? Sprawa w sądzie aktualnie nie jest na moje nerwy, a boję się też, że ta kobieta wszystko obróci przeciwko mnie. Proszę o pomoc.
Co doradzicie Ani?