To nie jest dobry czas dla młodych ludzi. Zwłaszcza w Polsce. Od kilku tygodni młodzi Polacy pozostają na cenzurowanym. Kolejne raporty, opinie i wyniki badań pokazują ich w nie najlepszym świetle. Najpierw dowiedzieliśmy się, że ogromne bezrobocie wśród absolwentów to nie tylko wina rynku pracy, ale także lenistwa kandydatów. Mamy niewielkie kwalifikacje i jeszcze mniejsze oczekiwania. Pierwszą pracę podejmujemy dopiero w wieku 22 lat, choć średnia dla całej Unii Europejskiej wynosi o 2 lata mniej. Tracimy cenny czas, który moglibyśmy spożytkować na zwiększenie swoich kwalifikacji.
Z badań przeprowadzonych przez naukowca ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie dowiedzieliśmy się, że mamy także problem z samodzielnością. Statystyczny Polak opuszcza dom rodzinny dopiero przed trzydziestką. Średni wiek, kiedy zaczynamy żyć na własny rachunek, to dopiero 28 lat. Okazuje się, że wszystko przez rodziców, którzy trzymają nas pod kloszem i nie uczą prawdziwego życia.
Temat podchwyciła także „Rzeczpospolita”, która uważa, że Polska to „kraj wiecznych dzieci”. Młodzi rodacy, nawet jeśli mają taką możliwość, wolą mieszkać z rodzicami. I wcale się tego nie wstydzą.
Spośród wszystkich dorosłych „dzieci” mieszkających z rodzicami, niemal 70 procent to osoby samotne. Wychodzi więc na to, że mamy problem nie tylko z samodzielnością, ale i zbudowaniem stałego związku. Co trzecia osoba do 35. roku życia mieszka z rodzicami pomimo zawarcia związku małżeńskiego lub długoletniej relacji.
Im później wyprowadzamy się z rodzinnego gniazda, tym później decydujemy się na potomstwo. Statystyczna Polka czeka z urodzeniem pierwszego dziecka niemal do trzydziestki. Dzisiaj najczęściej zostajemy matkami w wieku 29 lat.
- Młodzi są wygodni i nie śpieszą się do obowiązków pełnej dorosłości, oczekują, że rodzice będą roztaczać nad nimi parasol bezpieczeństwa. Jednocześnie domagają się, by traktować ich po partnersku. Chcą zjeść ciastko i nadal je mieć – tłumaczy cytowany przez gazetę socjolog. - Nadopiekuńcze matki są przekonane, że wyrazem troski o dziecko jest robienie wszystkiego za nie. Młodzi czują, że nie są przygotowani do samodzielnego życia, dlatego zwlekają z wyprowadzką – dodaje inny.
Okazuje się, że ponad połowa pełnoletnich „dzieci” mieszka pod jednym dachem z rodzicami. Niech Was jednak nie zwiedzie terminologia. Za dzieci uważa się w tym przypadku osoby w wieku od 18 do... 35 lat! Co trzecia z tych osób jest już po trzydziestce. Nie oznacza to jednak, że podobnie sytuacja wygląda w całej Polsce. Bardzo widoczna jest różnica pomiędzy miastem, a wsią. W pierwszym przypadku niesamodzielnych dorosłych jest nieco ponad 30 procent, a w drugim – niemal 70. Choć i to nie reguła, bo im większe i droższe miasto, tym jest ich więcej (przykładem może być Warszawa).
Skąd to się bierze? Cytowani przez „Rzeczpospolitą” specjaliści dostrzegają kilka powodów. Pierwszy z nich to brak stabilizacji finansowej. Ponad 60 proc. mieszkających z rodzicami pracuje na umowy o dzieło lub zlecenia. Praktycznie w każdym momencie mogą zostać zwolnieni i pozbawieni środków do życia. Przy okazji zarabiają za mało, by myśleć o wynajmie mieszkania, a tym bardziej o jego kupnie.
Problemem okazuje się również... samotność.