W przeciągu ostatnich dziesięciu lat świat popędził do przodu w zastraszającym tempie, czego efekty nie zawsze są wyłącznie pozytywne. Zmiany, i to drastyczne, dało się zaobserwować w każdej sferze życia. Dzisiejsze nastolatki, mające od najmłodszych lat dostęp do kolorowych magazynów, Internetu i bogatego asortymentu wszelakich sklepów, oferujących wszystko, co tylko dusza zapragnie, zdają się omijać okres przejściowy z dziecka w kobietę i już w wieku 12, 13 lat zaczynają traktować swoje ciało z pieczołowitością co najmniej niestosowną. Bo jak określić szóstoklasistkę, która przed wyjściem z domu spędza przed lustrem więcej czasu niż jej mama, aplikuje na twarz podkład, a przed pierwszym dzwonkiem (po kryjomu, w szkolnej toalecie) tusz do rzęs, który kupiła w tajemnicy przed rodzicami na bazarze nieopodal domu. Po lekcjach pójdzie do koleżanki na wspólne farbowanie włosów, a wieczorem (bo przecież maluje się, więc jest dorosła) postanowi pokazać koledze, jak wygląda „tam, na dole" oraz sprawdzić, co też takiego ciekawego można zrobić z chłopakiem po zdjęciu ubrań. Dziś jednak poruszymy temat z dermatologicznego punktu widzenia, kwestie psychologiczne traktując pobieżnie.
Po pierwsze, pamiętaj, że twoja córka chce być ładna. Kiedyś, mając kilka lat i eksperymentując z twoją czerwoną szminką, chciała po prostu upodobnić się do swojej największej idolki, czyli ciebie. Dziś, mając lat kilkanaście, w jej życiu pojawiły się także inne wzorce - modelki z gazet, prezenterki z telewizji czy nawet starsze koleżanki ze szkoły. Ich życie wydaje się różowe, bezproblemowe i wręcz bajkowe - są znane, adorowane, popularne. Najprościej upodobnić się do nich wizualnie. Wtedy zwrócenie na siebie uwagi chłopców z klasy wydaje się wręcz banalnie prostym zadaniem, a na dodatek zyskamy sympatię i podziw dziewczyn. A jeśli o nich mowa, to nie sposób pominąć faktu istnienia swego rodzaju wyścigu. Ileż to razy słyszałaś od córki: „Mamo, kup mi kredę, mama Oli to jej kupiła"? Trudno zareagować właściwie, bo z jednej strony nie chcesz, żeby czuła dyskomfort wśród rówieśniczek, a z drugiej - wiesz, że to nie jest najlepszy pomysł. Niestety, twoich argumentów ona raczej nie zrozumie. Co więc zrobić? Narazić się na kłótnię czy ulec i w duchu samą siebie karcić za nadmierną liberalność? A może znaleźć złoty środek? Na szczęście, w tym przypadku taki istnieje. Poniżej kilka podstawowych pytań:
Kiedy córka może najwcześniej ufarbować włosy?
Z dermatologicznego punktu widzenia musi mieć minimum 14 lat. Jeśli ona bardzo chce, a ty się na to zgadzasz, zaprowadź ją do fryzjera i poproś o koloryzację łagodną farbą. Lepiej, gdy zrobi to fachowiec i uzyskacie naturalny efekt, niż gdyby miała „pomóc" koleżanka, której przypadkiem by nie wyszło…
Czy można pozwolić 12-letniej córce na malowanie paznokci?
Malowanie paznokci nie jest tak szkodliwe jak np. używanie niewłaściwych kremów do twarzy. Na co dzień, jeśli w szkole nie jest niemile widziane, możesz pozwolić na bezbarwny lakier, który nada jedynie połysk. Kolory (wyłącznie pastelowe) zostaw na wyjątkowe okazje.
Czy kosmetyki do makijażu nie zaszkodzą młodej skórze?
Jeśli są do jej potrzeb dostosowane, to nie tylko nie zaszkodzą, ale mogą nawet pomóc, np. na kłopoty z trądzikiem. Nowoczesne podkłady nie zatykają porów, a pudry sypkie matują nadmiernie przetłuszczającą się cerę. Pamiętaj jednak, że najważniejsze jest leczenie!
Co zrobić, gdy córka chce używać perfum?
Pozwolić. Kup jej, np. pod choinkę, flakonik lekkiej wody toaletowej dla dziewczynek czy nastolatek. Ona będzie zadowolona, a tobie nie będzie ubywać ulubionych perfum. To zawsze lepsze, gdy dziewczynka pachnie zielonym jabłuszkiem niż ciężkim, piżmowym aromatem, który przystoi wyłącznie dojrzałej kobiecie.
Warto się zastanowić, czy lepiej kupić córce łagodny kosmetyk przeznaczony dla jej młodej skóry, czy narażać się na podbieranie własnych kremów i „pożyczanie" perfum. Niestety, możesz być pewna, że jeśli nie sprawisz jej lekkiego kremu tonującego dla nastolatek, ona przed wyjściem na szkolną dyskotekę zaaplikuje sobie twój podkład liftingujący. W dzisiejszych czasach firmy kosmetyczne oferują specjalne linie dedykowane nastolatkom (i pielęgnacyjne, i kolorówki), zapytaj o nie w ulubionej drogerii czy perfumerii i jeśli zdecydujesz się na zakup, naucz swoją latorośl, jak mądrze ich używać. Daj jej wskazówki, pokaż, „co i jak".
Z kosmetykami jest podobnie jak z alkoholem. Dzieci, którym pozwalano spróbować pianki z piwa mamy albo umoczyć paluszek w winie podczas obiadu, w przyszłości nie są już tak ciekawe smaku „owocu zakazanego", bo go znają i wiedzą, że wcale nie jest taki smaczny jak słodka coca-cola. Analogicznie - dziewczyna, której pozwolimy na lekki makijaż, w przyszłości nie będzie sobie odbijała zakazów z przeszłości, nakładając na skórę tony tapety.
Oczywiście, nie popadajmy w skrajności, których najlepszym przykładem jest Sasha Bennington (jej zdjęcia możecie zobaczyć tutaj). Nie zróbmy z córki dziesięcioletniej lolitki!
-- Agata Stefanowicz