Kolejne raporty na temat edukacji seksualnej młodzieży pojawiają się w mediach. Najnowszy opublikował „Przekrój". Za każdym razem otrzymujemy tragiczny obraz wiedzy, jaka jest przekazywana nastolatkom przez nauczycieli.
Zajęcia prowadzą osoby, które nie mają podstaw do edukowania młodzieży. Na zajęcia przychodzi zazwyczaj osoba, która nie ma akurat lekcji, więc chce jak najszybciej przejść przez tę mękę. W tygodniku ekslicealistka, Agnieszka, opisała, jak wyglądają takie zajęcia:
„Przyszedł jakiś grubawy facet z wąsikiem i poinformował, że to jemu przypadł przykry obowiązek przeprowadzenia z nami lekcji. Potem przeczytał nam jakieś rozporządzenie, co zajęło mu całą pierwszą lekcję. Za drugim razem padły konkretne pytania o seks, o pozycje. A on dalej swoje: "Jeśli chodzi o akt współżycia...". No to my: "Jak powstaje dziecko?" On: "Para małżeńska powinna przed aktem współżycia pomodlić się, a następnie kładą się i tworzą nowe życie".
Trudno się dziwić wiedzy młodych ludzi, skoro czerpią ją z podręczników, w których można przeczytać mądrości w stylu:
"Penis to zakończenie tułowia, służy przekazywaniu życia" - Marina Ombach „W poszukiwaniu prawdziwej miłości".
"Kobieta to ogród zamknięty i zapieczętowany" - tamże.
"Masturbacja to niedojrzała, przejściowa forma aktywności seksualnej. U większości minie bez śladu w momencie osiągnięcia wyższego stopnia dojrzałości psychicznej, moralnej i duchowej. (...) Utrwala egoistyczne i niedojrzałe przeżywanie sfery seksualnej, bez odniesienia do drugiej osoby i bez powiązania z uczuciem miłości" - Teresa Król „Wędrując ku dorosłości".
Taka poetyka nie trafia do młodych ludzi, którzy, jak się okazuje, większość wiedzy czerpią z Internetu, gdzie dostępność treści jest całkowita, a granicy między edukacją, erotyką i pornografią nie ma żadnej.
Trudno się dziwić wzrastającemu z roku na rok odsetkowi nastolatek w ciąży, skoro wiedza większości jest na poziomie z przełomu XIX i XX wieku. Edukacja seksualna, zamiast jak najszybciej trafić do szkół na odpowiednim poziomie, jest kartą przetargową w wojenkach ustawodawczych między lewicą i prawicą. A cierpią na tym nastolatki i młodzież, bo, jak mówi stare przysłowie: "Czego Janek się nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał".