Niektórzy twierdzą, że jeśli rodzić dziecko, to właśnie w Polsce. Matki darzone są wyjątkowym szacunkiem, wszędzie ustępuje im się miejsca, a polityka prorodzinna jest coraz bardziej rozbudowana. Brzmi jak sielanka, ale najbardziej zainteresowane widzą to trochę inaczej. Według nich wiele jeszcze przed nami.
Zobacz również: Poruszające wyznanie bezdzietnej singielki. „Miałam zaledwie 12 lat, kiedy stwierdziłam, że nie chcę mieć dzieci”
Potwierdzają to nasze rozmówczynie, które w oczekiwaniu na potomstwo wciąż muszą mierzyć się z wieloma przeszkodami, a nawet przykrościami. Każdego dnia walczą o należne im prawa i wysłuchują niewybrednych komentarzy na swój temat. Choć zazwyczaj głośno się do tego nie przyznają, czasami czuja się jak obywatelki gorszej kategorii.
Co należałoby zmienić w społecznej świadomości? Oto 7 zjawisk, które bolą je najbardziej.
Ciągle słyszę, że ciąża to nie choroba
To ulubione hasło wszystkich, którzy mają matki w głębokim poważaniu. Bo skoro stan błogosławiony jest czymś naturalnym i niegroźnym, to nie mamy prawa oczekiwać specjalnego traktowania. W jednym się zgadzam - to nie grypa, ani nic poważniejszego. Co nie zmienia faktu, że ciąża jest stanem wyjątkowym i rządzi się wyjątkowymi prawami. Wystarczy jeden nieostrożny ruch, nadmiar wysiłku i może stać się coś złego. Bywamy przewrażliwione, ale kogo to dziwi? Odpowiadamy nie tylko za siebie, ale także życie dziecka
- twierdzi Dominika.
Muszę prosić się o ustąpienie miejsca
Nie twierdzę, że pod tym względem Polska jest wyjątkowa i nigdzie indziej nie spotkałam się z takim traktowaniem. Podróżowałam po świecie, kiedyś nawet mieszkałam za granicą i sporo widziałam. Ciężarna stojąca na środku autobusu, bo nie ma gdzie usiąść, to dość powszechny widok. Ale czy tak powinno być? Polecam wszystkim zadać sobie takie pytanie i reagować za każdym razem, kiedy to możliwe. Nie chodzi o lenistwo i nasze widzimisię. W tym stanie miewamy problemy z utrzymaniem równowagi, brzuch ciąży, a nogi puchną z byle powodu
- wyznaje Oliwia.
Zobacz również: Wstrząsające wyznania: Młode Polki ujawniają smutną prawdę o macierzyństwie
Niektórzy twierdzą, że zrobiłam to dla 500+
Takich komentarzy oczywiście nie słyszy się w cztery oczy, ale z tyłu głowy ciągle coś tam brzęczy. W Internecie tym bardziej. Na porządku dziennym jest przeliczanie liczby potomstwa na pięćsetki. Ta dostanie minimum, tamta zgarnia 1500 zł. Zupełnie tak, jak gdybyśmy rodziły dla pieniędzy. Kto ma rodzinę, ten wie, na ile to starcza
- dodaje Aleksandra.
L4 postrzegane jest jako zachcianka
Kiedyś to było całkowicie normalne, że kobieta już na początku ciąży dostawała zwolnienie lekarskie i z niego korzystała. Dziś nastawienie zupełnie się zmieniło. Jest to postrzegane jako pójście na łatwiznę, cwaniactwo, lenistwo. Skoro ciąża to nie choroba - haruj do samego rozwiązania, bo przecież nic ci się nie stanie. Ogólnie jestem za, ale czasami to naprawdę niemożliwe. Każda kobieta inaczej przeżywa ten stan i nie w każdej pracy się odnajdzie. Ja nie siedzę za biurkiem na wygodnym fotelu. To przykre, że muszę się komukolwiek tłumaczyć
- żali się Patrycja.
Nie ma zwyczaju przepuszczania w kolejce
Każdy patrzy wyłącznie na czubek własnego nosa. Wszędzie nam się spieszy, a przepuszczenie ciężarnej w kolejce tylko to wydłuży. Ludzie zazwyczaj nie myślą o tym, jak ona się czuje, czy da radę jeszcze dłużej stać. Jesteśmy ślepi na potrzeby innych. I jeszcze te komentarze - po co się tu pchała? Jest w ciąży, więc niech siedzi w domu. Ktoś to mógł za nią załatwić. Serio? My naprawdę nie chcemy być we wszystkim zdane na cudzą łaskę. I nie zawsze mamy taką możliwość
- tłumaczy Agnieszka.
Wszyscy komentują mój wygląd
Przyzwyczaiłam się już do tego, że każdy koniecznie chce dotknąć mojego brzucha. Zupełnie tak, jak gdyby ciężarne ciało przestało być moim własnym i nagle zapanowały inne reguły. Jakoś to przeżyję, bo na szczęście obcy jeszcze mnie nie obmacują. Trudno jednak pogodzić się z wiecznym komentowaniem mojego wyglądu, a szczególnie wagi. Ile przytyłaś? Chyba jest cię trochę więcej? Ale wielki brzuch. Jesteś pewna, że to nie bliźniaki? Nie rozumiem po co. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę i wcale nie jest mi z tym łatwo
- mówi Ewa.
Rzadko mogę liczyć na pomoc
Sama nie wiem, z czego to wynika. Może to zwykła ignorancja? A może strach przed mieszaniem się w cudze sprawy? Faktem jest, że choć często wyglądam nieporadnie, to tylko nieliczni reagują. Kilka dni temu przez dłuższy czas próbowałam wgramolić się do autobusu z bardzo wysokim zawieszeniem i ludzie tylko dziwnie patrzyli. Albo szarpałam się na schodach z ciężkimi siatkami, a sąsiedzi mijali mnie bez słowa. To drobne sprawy i gesty, ale naprawdę poprawiłyby mi humor
- sugeruje Magda.
Zobacz również: 10 typów ludzi, którzy nie powinni być rodzicami