Oficjalnie twierdzimy, że każdy ma prawo żyć po swojemu. Z drugiej strony - nie zawsze akceptujemy cudze wybory, które nie idą w parze z naszymi oczekiwaniami od życia. Tak jak syty nie zrozumie głodnego, tak kobieta z silnym instynktem macierzyńskim może mieć problem z bezdzietnością z wyboru. Ona coś o tym wie.
Zobacz również: 10 typów ludzi, którzy nie powinni być rodzicami
Ellen jest kobietą po czterdziestce, która nigdy nie stroniła od mężczyzn, ale z żadnym nie stworzyła trwałej relacji. Nie doczekała się również potomstwa i zdaje sobie sprawę, że to już raczej się nie zmieni. Choć wielu podejrzewa, że ogarnia ją z tego powodu frustracja i gniew, ona nie oczekuje współczucia.
Raczej zrozumienia. I dlatego właśnie zdecydowała się ujawnić swoją historię.
Miałam zaledwie 12 lat, kiedy stwierdziłam, że nie chcę mieć dzieci. Pamiętam moje rodzeństwo i potomstwo sąsiadów. A także rodziców, którzy głośno narzekali na swoją sytuację. Często opiekowałam się też młodszym bratem i to utwierdziło mnie w przekonaniu, że raczej nie spełnię się w roli matki.
Wreszcie poznałam chłopaka, który namawiał mnie na ślub i zajście w ciążę. Marzył o dużej rodzinie, a ja prawie się na to zgodziłam. Finalnie nic z tego nie wyszło, bo przeraziła mnie ta wizja. Dlatego przed rozpoczęciem kolejnego związku upewniłam się, że nowy chłopakowi wystarczę tylko ja.
Stwierdził, że też nie czuje instynktu i tym razem miało się udać
- wspomina.
Zobacz również: 70% Polek nie planuje mieć dzieci!
Wtedy nawet nie wykluczałam ślubu, ale to on zaczął zwlekać. Sporo przytyłam, więc oczekiwał, że przed ceremonią uda mi się to zrzucić. Poległam i w końcu nasze drogi się rozeszły. Miałam 33 lata. On chwilę później ożenił się, ma syna, a teraz jest po rozwodzie. Czas mija, a moje poglądy w ogóle się nie zmieniły. Zegar biologiczny wcale mnie nie przeraża.
Jakoś po trzydziestce miałam chwilę zwątpienia, kiedy przepraszałam za to, że jestem bezdzietną, a na dodatek zadowoloną z życia singielką. Później stwierdziłam, że mogłabym wyjść za mąż, ale na własnych zasadach - on powinien dawać mi sporo oddechu, a najlepiej mieszkać osobno.
Wreszcie stwierdziłam, że nawet taki układ mnie nie zadowoli
- wyznaje.
Przez lata rodzice wszystkich moich znajomych się rozwiedli. Przyjaciele też w większości mają na koncie przynajmniej jedno nieudane małżeństwo. Przestałam wierzyć w słowa przysięgi - dziś brzmią dla mnie naiwnie i ani trochę realistycznie. W życiu prawie nic nie trwa wiecznie, więc miłość tym bardziej.
Oskarżano mnie o to, że jestem kobietą gorszej kategorii, bo nie chcę mieć dzieci i boję się zaangażować w związek. I to pomimo faktu, że niektóre moje relacje przetrwały dłużej, niż znane mi małżeństwa.
Nienawidzę pytań w stylu „kto poda ci szklankę wody na starość?”. Straszenia, że umrę w samotności. Statystyczna kobieta żyje dłużej od mężczyzny, więc nawet po ślubie zostaje sama. A ja nie śmiałabym oczekiwać od dzieci takiego poświęcenia. W życiu żałuję wielu rzeczy, ale na pewno nie bycia bezdzietną singielką
- tłumaczy.
I może faktycznie coś w tym jest?
Zobacz również: Młode Koreanki się buntują. „Nie będziemy chodzić na randki, brać ślubów, rodzić dzieci”