Korea Południowa przechodzi aktualnie społeczną przemianę. Kobiety, zmęczone patriarchatem, nierównością płci i uprzywilejowaniem mężczyzn, masowo włączają się do ruchu 4B.
- Odmawiają uprawiania seksu (z języka koreańskiego - bisekseu), wychowywania dzieci (bichulsan), randkowania z mężczyznami (biyeonae) oraz wychodzenia za mąż (bihon). Ruch 4B chce wywrzeć presję na konserwatywny rząd prezydenta Yoon Suk-yeol, by ten podjął zdecydowane kroki na rzecz równości płci – wyjaśnia interia.pl.
Zobacz także: Molestowanie sprowadza kobiety do pozycji sex lalki
W Korei Południowej, gdzie tydzień pracy trwa 52 godziny, płace kobiet są średnio o 30% niższe niż mężczyzn. Są one przy tym obarczane obowiązkami domowymi i opieką nad potomstwem.
Jak twierdzi południowokoreańska pisarka i feministka Hawon Jung, patriarchat w jej kraju wciąż ma się dobrze ze względu na kilka czynników. - Jej zdaniem pomimo demokratyzacji oraz rozwoju technologicznego Korea Południowa do dziś jest krajem tradycjonalistycznym (…). Pisarka uważa, że tendencje te wzmocniły wzorce męskości dominujące od wojny koreańskiej (1950-1953), późniejszą dyktaturę wojskową czy w końcu napięcia związane z zagrożeniem ze strony Korei Północnej – podaje interia.pl.
Mimo to ruchy feministyczne w tym kraju nasilają się. W 2021 roku dzięki nim udało się doprowadzić do dekryminalizacji aborcji. Koreanki ochoczo poruszają również temat nierealnych standardów piękna, które dotykają głównie kobiet. Coraz częściej na ulicach można zatem spotkać dziewczyny w naturalnej odsłonie: bez makijażu, z obciętymi na krótko włosami, w okularach korekcyjnych zamiast soczewek. Singielki, które wolą być niezależne niż wchodzić w patriarchalne relacje z mężczyznami.
Polecamy także: 70% Polek nie planuje mieć dzieci!
Fot. pexels