Kolejna kobieta zmarła, bo odmówiono jej prawa do aborcji. Była w ciąży bliźniaczej

37-latka osierociła trójkę dzieci.
Kolejna kobieta zmarła, bo odmówiono jej prawa do aborcji. Była w ciąży bliźniaczej
Fot. Instagram.com (@w_wojnar_foto/@anna_hernik_fotografia)
26.01.2022

Na początku listopada zeszłego roku media obiegła wstrząsająca historia 30-letniej Izabeli z Pszczyny. Kobieta trafiła do szpitala w 22. tygodniu ciąży z bezwodziem, ale lekarze nie zdecydowali się na przerwanie ciąży dopóki serce płodu wciąż biło. U pacjentki rozwinęła się sepsa i niedługo potem zmarła. 

Zobacz również: Katolicka TikTokerka o śmierci Izabeli z Pszczyny: „Dobrze, że tak się stało”. Sprawą zajmie się prokuratura

O 30-latce mówiono, że jest pierwszą oficjalnie znaną ofiarą drakońskiej ustawy aborcyjnej, która weszła w życie po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 roku. W ramach protestu przeciwko lekceważeniu życia Polek w całym kraju odbywały się marsze pod hasłem “Ani jednej więcej” 

Niestety już wiemy, że Izabela nie była ostatnią ofiarą nowego prawa aborcyjnego. Dziś media informują o sprawie Agnieszki, która zmarła, ponieważ nie otrzymała pomocy ze strony lekarzy. 37-latka osierociła trójkę dzieci. 

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Aborcyjny Dream Team (@aborcyjnydream)

Agnieszka T. zmarła, bo odmówiono jej prawa do aborcji 

O wstrząsającej historii Agnieszki informuje m.in. organizacja Aborcyjny Dream Team, która zamieściła na swoim profilu na Facebooku apel wystosowany przez rodzinę zmarłej. 

Jak czytamy, Agnieszka T. z Częstochowy była w pierwszym trymestrze ciąży bliźniaczej. Trafiła do Wojewódzkiego Szpitala w Częstochowie na Oddział Ginekologii 21 grudnia 2021 roku z powodu pogorszających się bóli brzucha i wymiotów. Wcześniej lekceważono jej skargi, mówiąc, że "to ciąża bliźniacza i ma prawo tak boleć". 

Z wpisu wynika, że lekarze przez tydzień kazali pacjentce nosić w sobie obumarły płód, czekając na śmierć drugiego dziecka. Zamiast udzielić kobiecie pomocy zadbali jednak o to, aby wezwać do szpitala księdza, by ten odprawił pogrzeb bliźniąt. 

Podczas pobytu w tymże szpitalu jej stan się pogarszał. Przyjechała tam w pełni świadoma, w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej, z dolegliwościami ginekologicznymi. Za pośrednictwem rozmów telefonicznych byliśmy świadkami, jak stan jej z dnia na dzień ulegał pogorszeniu. Według epikryzy lekarskiej, 23 grudnia 2021 roku zmarł jej pierwszy z bliźniaków, niestety nie pozwolono na usunięcie martwego płodu, ponieważ prawo w Polsce temu surowo zabrania. Czekano, aż funkcje życiowe drugiego z bliźniaków samoistnie ustaną.  

Agnieszka nosiła w swoim łonie martwe dziecko przez kolejne 7 dni (!!!). Śmierć drugiego z bliźniaków nastąpiła dopiero 29 grudnia 2021 roku. Następnym karygodnym faktem jest, że ręcznego wydobycia płodów dokonano po następnych 2 dniach (!!!), a mianowicie 31 grudnia 2021 roku. Przez ten cały czas zostawiono w niej rozkładające się ciała nienarodzonych synków. Nie zapomniano jednak w porę poinformować księdza, aby przyszedł na oddział i odprawił pogrzeb dla dzieci (!!!). Agnieszka zachorowała na sepsę, tak sądzimy po wynikach, ponieważ kiedy trafiła do szpitala badanie CRP wskazywało na 7 jednostek, dzień przed śmiercią było to już 157,31H (norma 5), informacji o sepsie jednak nigdzie w dokumentach nie ma. Jej funkcje życiowe z dnia na dzień pogarszały się do takiego stopnia, że w przeciągu kilku dni stała się przysłowiowym “warzywem” i z ginekologii trafiła na neurologię 

- przekazała rodzina zmarłej. 

 

Z dalszej części wpisu dowiadujemy się, że szpital utrudniał rodzinie kontakt z kobietą, a także nie pozwolił na wgląd do dokumentacji medycznej argumentując, że “Agnieszka nie napisała upoważnienia dla męża ani siostry”. 

Niestety jej stan widoczny na załączonym filmiku nie pozwolił na to. Zatajano wiele spraw, ze strony medycznej padały słowa o podejrzeniu choroby wściekłych krów, insynuując, że za zły stan zdrowia Agnieszki odpowiada jej nieodpowiednia dieta, bogata w surowe mięso. Cytując pana rehabilitanta ze szpitala: “Pewnie najadła się surowego mięsa” i należy teraz do grona 3 proc. populacji, których dotyka ta choroba (wariant Creutzfeldta-Jakoba). 

Rodzina Agnieszki poinformowała, że 23 stycznia nastąpiło zatrzymanie akcji serca, ale 37-latkę udało się reanimować. Jednak dzień później stan pacjentki “wskazywał na agonię” 

Większość organów przestała funkcjonować. Przetransportowano ją do innego szpitala w Blachowni, gdzie w końcu personel medyczny okazał się być na tyle profesjonalny i zechciano porozmawiać z rodziną oraz wydać nam dokumentacje medyczną. Dopiero teraz wiemy, co tak naprawdę się tam stało. 

Niestety dziś, 25 stycznia 2022 roku otrzymaliśmy w godzinach popołudniowych telefon, że Agnieszka, pomimo prób ratunku, zmarła w Blachowni. Jesteśmy zdruzgotani, a ból jaki nam towarzyszy jest nie do opisania. Bardzo prosimy o pomoc. Dysponujemy niezbitymi dowodami na popełnione przestępstwo jak i próby utajenia przyczyn stanu zdrowia Agnieszki, a także podawanie przez personel szpitala fałszywych informacji co do okoliczności śmierci bliźniąt 

- przekazała rodzina zmarłej. 

 

Agnieszka nie tylko straciła ciążę bliźniaczą, ale także osierociła trójkę dzieci.  

Organizacja Aborcyjny Dream Team apeluje o zapalenie dziś o godzinie 20 świeczki dla Agnieszki i prosi o pomoc w nagłośnieniu tej sprawy oraz sprawiedliwość dla zmarłej i jej rodziny. 

Zobacz również: Całkowity zakaz aborcji zwiększa śmiertelność matek. Oszacowano, o ile kobiet więcej może umrzeć

Polecane wideo

Protesty po zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Kobiety wyszły na ulicę
Protesty po zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Kobiety wyszły na ulicę - zdjęcie 1
Komentarze (38)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 31.01.2022 07:37
Kościół Od wieków zabija i nawet 21 wieku przy niby tak rozwiniętej inteligencji potrafi skutecznie uprzykrzyć życie kobietom ale wina stoi po obu stronach barykady
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 30.01.2022 14:56
Jestem niewierząca. Nie mam zamiaru pozwalać katotalibom wp,erdalać się do mojej macicy i decydować o tym czy ja mogę wykonać aborcję, czy nie. Chcę żyć w normalnym kraju, gdzie to ja będę decydować jak, kiedy i gdzie urodzi się moje dziecko i czy się w ogóle urodzi, to jest tylko i wyłącznie MOJA sprawa.Ja też nie zamierzam być inkubatorem ani żywą ,,trumną,, dla jakiegoś zlepka komórek.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 30.01.2022 12:42
A te p1erdolone buraki z rządu dziwią się, że spada liczba urodzeń w kraju i obywateli !! Trzeba być skończonym kretynem, żeby wprowadzić jakieś kretyńskie ustawy i się później dziwić, że nic nie idzie po ich myśli !!! Nic nie dociera do tych pustych łbów. A kobietom też się dziwię, że po tym co spotkało Panią Izę, chcą jeszcze rodzić w tym p1erdolonym kaczystanie.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 27.01.2022 11:58
To jest chore, że płacimy składki zdrowotne a pomocy trzeba szukać za granicą! Bo w naszym fanatycznym kraju prędzej się umrze niż otrzyma pomoc..
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 27.01.2022 07:07
Z tego taki wniosek że w podobnym przypadku bezpieczniej byłoby się tłuc przez pół kraju do szpitala za granicę...
zobacz odpowiedzi (3)

Polecane dla Ciebie