Molestowanie uliczne to niestety nadal bardzo powszechny i bagatelizowany problem. To sprawia, że kobiety nie zawsze czują się bezpiecznie, idąc samotnie ulicą, zwłaszcza wieczorami.
We Francji wprowadzono już przepisy, które sprawców „catcallingu” obciążają karą pieniężną o wysokości 750 euro. Tym śladem poszła również Holandia.
Zobacz również: Finlandia mówi „dość”. Pół roku za kratkami dla mężczyzn wysyłających zdjęcia przyrodzenia
Polska nadal nie doczekała się prawnego uregulowania pod tym kątem, zresztą samo pojęcie i zjawisko przemocy słownej nie każdemu jest tutaj dobrze znane. Przyczyna zawsze leży w braku edukacji i świadomości społeczeństwa. Ofiary i świadkowie zdarzeń milczą, a mężczyźni pozostają bezkarni.
„Catcalling” to różnego typu seksistowskie zaczepki, kierowane do kobiet w przestrzeni publicznej. Czyli inaczej uprzedmiotawianie ich i sprowadzanie do roli seksualnego obiektu. Można odnieść wtedy wrażenie, że adresatka wulgarnych słów jest wyłącznie chodzącą częścią swojego ciała, spódniczką, albo ładną buzią...
Obcy mężczyzna daje sobie wówczas prawo do oceniania kobiecego ciała czy ubioru, stawiając adresatkę w bardzo niezręcznej sytuacji. To wszelkie uwagi na temat wyglądu, gwizdanie, cmokanie czy trąbienie samochodem na widok dziewczyny. Pewnie nieraz usłyszałaś idąc ulicą słynne:
Co idzie taka smutna? Uśmiechnij się
- chociaż wcale nie miałaś obowiązku tłumaczyć się nikomu ze swojego wyrazu twarzy.
Takie sytuacje nagminnie zdarzają się nawet, kiedy kobieta jest normalnie ubrana i nie zwraca na siebie uwagi. Prawda jest jednak taka, że argument dotyczący stylizacji nie ma tutaj nic do rzeczy, bo każda z nas ma prawo ubierać się tak, jak chce. I nikt nie ma prawa tego komentować.
"Wyzywający strój" bywa jedynie kiepską próbą wytłumaczenia takiego przemocowego zachowania, co można zakwalifikować jako wtórną wiktymizację, czyli przenoszenie ciężaru winy na ofiarę.
Wiele kobiet skarżąc się na powyższe doświadczenia, słyszy w odpowiedzi, że powinny "cieszyć się, że mają takie powodzenie". Tymczasem jest to zwykła przemoc i zawstydzanie.
Mężczyzna bez żadnego szacunku łamie nasze osobiste granice. Ofiary o wrażliwej psychice mogą nie poradzić sobie z taką traumą.
Przyzwalanie na takie zaczepki, bagatelizowanie problemu i brak reakcji pogłębiają jedynie piramidę kultury gwałtu w społeczeństwie.
fot. wikipedia.org
Najważniejsze jest to, aby zareagować i nie powielać biernej postawy. Nawet, jeśli w takiej sytuacji czujemy blokadę, ważne, aby nie odpowiadać uśmiechem. Na początku wystarczy zatrzymać się i spojrzeć na sprawcę przemocy... z politowaniem. To powinno zbić go z tropu.
Doskonale z tym zadaniem radzi sobie bohaterka filmu Obiecująca. Młoda. Kobieta. Po prostu spokojnie patrzy w stronę śmiejących się i komentujących jej wygląd facetów, aż w końcu onieśmieleni przestają i wracają do swoich obowiązków. Jeśli jeszcze nie widziałyście tego filmu, koniecznie nadróbcie zaległości!
Natalia Tur z kanału Nishka Movie poświęciła cały odcinek na temat tego, jak reagować na tego typu wulgarne zaczepki. Na ulicy nikt nie spodziewa się takiej nagłej konfrontacji, dlatego dobrze zapamiętać to sobie odpowiednio wcześniej i systematycznie ćwiczyć pewność siebie.
Autorka opowiada, że mimo zażenowania, czasami znajduje w sobie siłę, aby odpowiedzieć na komentarz coś w rodzaju:
- tłumaczy, że należy zawstydzić napastnika.
To bardzo istotne, aby nie bagatelizować problemu, nawet kiedy nie dotyczy nas bezpośrednio. Jeśli jesteśmy świadkami przemocy, reagujmy słowami: Twoje zachowanie jest niestosowne. Nie zachowuj się tak.
Okazuje się, że ten problem jest obecny nie tylko na ulicach, ale również w miejscach, gdzie z marszu wydaje się to głęboko niestosowne. Wtedy jeszcze trudniej jest odnieść się do przemocowego zachowania, ponieważ po pierwsze, lepiej bądź gorzej znamy napastnika, a po drugie, nie chcemy mieć z tego tytułu nieprzyjemności w pracy, na której nam zależy.
Ważne, aby wyraźnie postawić granicę i powiedzieć na przykład:
Słuchajcie, nie życzę sobie takich zachowań. Czuję się z takimi uwagami niekomfortowo i źle, więc proszę, żebyście więcej tego nie robili. To jest molestowanie słowne
- proponuje socjolożka z Nishka Movie.
Mimo wszystko, jeśli rozmowy nie zdadzą egzaminu, warto udać się do przełożonego, zgłosić skargę i poprosić o interwencję.
Byłyście ofiarami takiego zachowania? Może macie własne pomysły na dosadną odpowiedź?
Zobacz również: „Jesteś pewna, że ci się nie podobało?”. Kobiety wyznały, jakie słowa usłyszały po gwałcie