Matka Polka - określenie, które powinno zobowiązywać. Nie tylko kobiety wydające na świat nowe życie, ale także także innych, którzy okazują wtedy wsparcie. W naszej tradycji macierzyństwo jest wyjątkowym momentem, kiedy nie powinnyśmy być pozostawione samym sobie. A jak wygląda to w praktyce?
Zobacz również: LIST: „Kanar wlepił mi mandat za brak biletu, choć jestem w zaawansowanej ciąży”
Bardzo różnie i wcale nie coraz lepiej - przekonuje nasza rozmówczyni oczekująca na trzecie już rozwiązanie. Dziś podobno mało kto się z nią liczy, bo proste gesty sympatii urosły do rangi ogromnego wydarzenia. Ale jeszcze kilka lat temu ustępowanie miejsca czy przepuszczanie w kolejce było na porządku dziennym.
Według Marty pandemia stępiła społeczną wrażliwość i teraz nawet w zaawansowanej ciąży musimy radzić sobie na własną rękę.
Jak się czujesz?
Dziękuję, całkiem nieźle. Problem polega na tym, że o ile w pierwszej ciąży miewałam różne dziwne objawy, to przynajmniej mogłam liczyć na innych. Tym razem zupełnie nic mi nie dolega, ale ludzie wokół nie pomagają przejść mi przez to bezstresowo. Mam wrażenie, że o wszystko muszę walczyć. Nawet o to, co kiedyś wydawało się dla wszystkich takie oczywiste. Ciągle słyszę to irytujące hasło: ciąża to nie choroba.
Nie zgadzasz się z nim?
Oczywiście, że stan błogosławiony nie jest żadną przypadłością, ale rządzi się swoimi prawami. Czy szacunek i pomoc okazuje się tylko chorym? Naprawdę, dziwna definicja kulturalnego zachowania. Według mnie, jeśli możesz komuś w czymś ulżyć, to po prostu to zrób. Bez zaglądania do zaświadczenia lekarskiego. A ja z daleka wyglądam na taką, której łatwo nie jest.
Co masz na myśli?
Ciąży już nie ukryję. Jestem w siódmym miesiącu, co widać z daleka. Mam wrażenie, że jeszcze kilka lat temu byłaby to przepustka do trochę lepszego traktowania. Dziś już na nic nie liczę.
Zobacz również: Lara Gessler komentuje społeczną znieczulicę: „Przepuszczanie kobiet w ciąży to mrzonki”
Nazwałabyś to znieczulicą?
Chyba nie ma lepszego określenia. Z jednej strony jesteś rozsądnym człowiekiem i wiesz, że kobiecie z wielkim brzuchem może być ciężko. Opuchnięte nogi, zaburzony środek ciężkości, kopanie w brzuchu, problemy gastryczne - tak po prostu jest. Ale z drugiej, zupełnie nic z tym nie robisz. Patrzysz pod nogi albo na czubek własnego nosa i udajesz, że nie widzisz. Właśnie tak się czuję - niewidzialna.
W jakich sytuacjach szczególnie?
Na co dzień. W kolejce do lekarza, kasy w sklepie albo próbując znaleźć miejsce siedzące w komunikacji miejskiej. I nie zrzędzę bez powodu, bo pamiętam jak to wyglądało w czasie pierwszej ciąży. Ludzie naprawdę byli życzliwi. Chciałam coś kupić - od razu ktoś proponował, że mnie przepuści. Wchodziłam do autobusu - podnosiło się kilka osób. Coś się stało.
Pierwszą i trzecią ciążę dzieli zaledwie kilka lat.
I to jest najdziwniejsze. Widocznie coś nam się poprzestawiało. Mam pewną teorię na ten temat.
Jaką?
Uważam, że swoje zrobiła przedłużająca się pandemia. Pamiętasz początki? Wszyscy dbaliśmy o siebie i ludzi wokół. Zostań w domu, chroń innych - to hasło robiło furorę. A dziś? Nie chce nam się nosić maseczki, akcja zakupów dla seniorów jakoś przycichła, a omijanie obostrzeń stało się symbolem „trzeźwego myślenia”. Nie głupoty, ale odwagi. Trudno oczekiwać, że innych kwestiach będziemy zachowywać się przyzwoicie.
Pandemia nas zepsuła?
To nie może być przypadek. Gdybym była w pierwszej ciąży, wtedy uznałabym to za smutną normę. Ale nie jestem świeżakiem i mam skalę porównawczą. Wiem, że brzmię jak typowa zrzęda, ale kiedyś naprawdę było lepiej. I to bardzo niedawno. Wtedy czułam się jak ta słynna Matka Polka, którą wszyscy noszą na rękach. Teraz muszę o wszystko walczyć, a brzucha nikt nie zauważa.
Myślisz, że tak już zostanie?
Nie jestem socjologiem, ani psychologiem, ale tego procesu chyba nie da się cofnąć. Nastały czasy walki tylko o swój interes, bo zobaczyliśmy, jak łatwo wszystko stracić. Ucierpią na tym najsłabsi. Dobre obyczaje stają się oznaką słabości, a przecież nikt nie chce być mięczakiem. Całe szczęście, że za 2 miesiące będzie już po wszystkim i nie będę musiała tego oglądać. Przynajmniej z perspektywy ciężarnej.
Zobacz również: „Powinnam mieć pierwszeństwo”. 7 rzeczy, na które narzekają ciężarne Polki