Niektórzy robią to z myślą o zysku finansowym. Inni otwarcie przyznają, że po prostu lubią bliskość. Jeszcze inni przekonują, że działają ze szlachetnych pobudek i czują się dobrze z tym, że mogą pomóc samotnym kobietom albo parom w potrzebie. Mężczyznami, którzy zostają dawcami nasienia kierują najróżniejsze pobudki.
Zobacz również: „Tyle lat razem i bez dzidzi!”. Aleksandra Kwaśniewska ostro zripostowała zaczepkę fana
Jednym z takich mężczyzn jest niejaki Joe, który nie chce wyjawiać swojego nazwiska, a o którym dziś piszą wszystkie światowe media. To dlatego, że tylko podczas lockdowmu spowodowanego pandemią koronawirusa Joe został ojcem aż sześciorga dzieci z sześcioma różnymi kobietami. Brzmi imponująco? Na pewno nie w porównaniu z informacją, że w sumie mężczyzna spłodził aż 150 dzieci.
Fot. iStock
Joe twierdzi, że pandemia koronawirusa i restrykcje z nią związane tylko nieznacznie spowolniła jego misję, która polega na pomaganiu kobietom w spełnieniu marzenia o macierzyństwie. W rozmowie z mediami 49-latek wyznał, że obecnie pięć kobiet oczekuje na poród dzięki jego nasieniu, a jedno dziecko już przyszło na świat.
Joe wyjaśnia, że oferuje dwa rodzaje inseminacji, czyli zapłodnienia. Tradycyjną, czyli poprzez stosunek, oraz metodę “zrób to sama”.
Oferuję obie opcje i chociaż ta naturalna daje większe szanse na sukces to rozumiem, że nie jest dla każdego. Niektóre z tych kobiet są homoseksualne i nie chcą współżyć z mężczyzną, podczas gdy inne są mężatkami, ale ich partnerzy są bezpłodni
- wyjaśnia Joe. Dodaje też, że nie pobiera żadnego wynagrodzenia za swoje usługi.
Po prostu lubię sprawiać, że świat staje się lepszym miejscem. Niektóre kobiety oferują, że pokryją moje koszty podróży jeśli mieszkają daleko ode mnie. Zawsze czuję się świetnie na wiadomość, że dziecko przyszło na świat.
Fot. iStock
Joe ma dzieci w każdym zakątku świata - od swojej ojczyzny, czyli Stanów Zjednoczonych, poprzez Argentynę, Włochy, Singapur, Filipiny, aż po Wielką Brytanię. Jego misją na rok 2020 jest udzielenie pomocy przy zapłodnieniu 10 kobietom przed końcem roku. Obecnie dawca nasienia spotyka się z potencjalnymi matkami w Londynie. W trakcie lockdownu został uziemiony w Argentynie.
Koronawirus wcale mnie nie spowolnił. Jestem bardziej zajęty niż kiedykolwiek. Uwielbiam oglądać zdjęcia dzieci tuż po narodzinach. Wiele z nich wygląda jak ja.
Joe nie należy do żadnego oficjalnego banku nasienia – od 2008 roku działa na własną rękę oraz na własnych zasadach. Jedna z nich dotyczy maksymalnej liczby potomstwa.
Zawsze mówiłem, że nie będę mieć więcej niż 2,5 tys. dzieci, ale teoretycznie to niemożliwe, musiałbym dożyć wieku 250 lat. Planuję oferować moje nasienie tak długo, jak będę w stanie, być może nawet do 90. roku życia
- prognozuje Joe, który rocznie zostaje ojcem dla ok. dziesięciorga dzieci.
Co sądzicie o działalności takich dawców nasienia?
Zobacz również: „Świadomie zostałam samotną matką. Tak jest lepiej”