Religia w szkole – czy jest potrzebna?

Choć z lekcji religii można być zwolnionym i ocena z tego przedmiotu nie jest wliczana do średniej, do zajęć „z wiary” wciąż przykłada się bardzo dużą wagę i nikt nie myśli o usunięciu tego przedmiotu ze szkół.
Religia w szkole – czy jest potrzebna?
01.11.2009
>

Na przestrzeni wielu lat nasze opinie na temat religii jako przedmiotu nauczania się zmieniały. Według badań przeprowadzonych przez Ośrodek Badania Opinii Publicznej (TNS OBOP), w latach 70. blisko 30 proc. respondentów uważało, że religia powinna być obowiązkowym szkolnym przedmiotem – a w czerwcu 1990 r. już tylko 14 proc.! Zmienialiśmy również zdanie na temat nauczania religii poza szkołami. W czerwcu 1990 r. było za tym 59 proc. badanych, a trzy miesiące później odsetek zwolenników tego pomysłu spadł o 20 proc. Co ciekawe, za obowiązkowym nauczaniem w szkole od lat opowiadają się przede wszystkim seniorzy. Najmniejszymi zwolennikami obowiązkowej religii w szkole są osoby najbardziej zainteresowane – czyli między 16. a 34. rokiem życia. 

Jak jest dzisiaj? Obecnie na lekcje religii wciąż chodzą wszyscy uczniowie, a zwolnienie z tego przedmiotu najczęściej skutkuje wytknięciem palcami przez znajomych. Chodź młodzież traktuje ten przedmiot jako okazję do przepisania pracy domowej albo pogaduszek z koleżanką z ławki, na religię młodzi ciągle chodzą. I są z niej testowani. Testowani ze znajomości modlitw, przykazań, Pisma Świętego. Muszą brać udział w dyskusjach na temat wiary, kościoła, słuchać pouczań katechetów, które nijak się mają do dzisiejszych czasów. Co drugi katechizm, to lepszy. Są również śpiewniki, zeszyty ćwiczeń, podręczniki, bez których – według osób trzymających pieczę nad edukacją w Polsce – nie może się obejść żaden uczeń. Tylko co tak naprawdę z tych zajęć wynoszą młodzi ludzie? Czy lekcje religii mają w ogóle jakikolwiek sens? 

Wystarczy przypomnieć sobie swoje lekcje prowadzone przez katechetę bądź osobę duchowną. Oczywiście, dobrze poprowadzone zajęcia, nawet jeśli dotyczą (choćby z punktu widzenia średniej ocen) błahego przedmiotu, potrafią  zainteresować młodych ludzi. Sęk w tym, że osoby odpowiedzialne za prowadzenie lekcji religii, najczęściej mają bardzo schematyczne myślenie, nieprzystające do dzisiejszych czasów i światopoglądu młodzieży. Uczniowie gimnazjów i liceów (a nawet już podstawówek) chcieliby porozmawiać i znaleźć odpowiedź na nurtujące ich pytania. Religia dotyczy rzeczy ważnych, ale również tajemniczych i dla wielu osób niezrozumiałych, trudnych – dlatego przez nich ignorowanych. 

Co jest po śmierci? Dlaczego współżycie przed ślubem z ukochaną osobą jest grzechem? Co daje nam spowiedź? Dlaczego księża prawiący kazania sami robią gorsze rzeczy niż osoby świeckie? Czemu po rozwodzie zostaje się wykluczonym ze wspólnoty kościelnej? Co zrobić, gdy niedzielna msza zaczyna nas nudzić? Czy przeklinanie naprawdę jest tak wielkim grzechem? Czemu kościół zabrania antykoncepcji? Dlaczego masturbacja – normalna w wieku dojrzewania – to według kościoła pierwszy krok do piekła? Co zrobić z myślami dotyczącymi seksu? A co z rozmowami na ten temat – czy też są ciężkim grzechem? 

Pytań można mnożyć! Nad każdym z nas wiszą setki znaków zapytania, które pragnęlibyśmy, żeby zniknęły. Dlatego lekcje religii powinny być rozmową z księdzem bądź katechetą, który byłby w stanie odpowiedzieć  nam na męczące nas pytania. Lekcje religii pozbawione dialogu, próby pomocy dorastającym (i poszukującym) uczniom są pozbawione celu. W takiej właśnie formie, czyli w jakiej są obecnie najczęściej, nie mają sensu. Ani uczeń, ani nauczyciel nie wynosi z tych zajęć absolutnie nic. 

Absurdalna staje się również edukacja seksualna, jaką na zajęciach „z wiary” próbują przeprowadzić katecheci. Katolicyzm zabrania seksu przed ślubem, masturbacji, a pożądanie, namiętność między młodymi osobami (bez ślubu) uważa za grzech. Wpaja dorastającym, że zabezpieczanie się jest wielkim, jeśli nie śmiertelnym, grzechem. Katecheci nie boją się stwierdzić, że najlepszą i, o zgrozo, najskuteczniejszą metodą antykoncepcji jest kalendarzyk małżeński (z podkreśleniem na słowo „małżeński”). A przecież wszyscy dobrze wiemy, że jest to jedna z najbardziej wadliwych metod zapobiegania ciąży. Oczywiście, zrozumiałym jest fakt, iż w świetle naszej wiary wszelkie mechaniczne sposoby antykoncepcji są grzechem, dlatego nauczyciele religii muszą polecać te naturalne, zgodne z katolicyzmem. Jest jednak różnica między przytaczaniem faktów (kalendarzyk jako akceptowana przez kościół metoda świadomego planowania rodziny) a wmawianiem młodym ludziom, że tylko tak powinni się zabezpieczać – i oczywiście, tylko po ślubie. 

Lekcje religii w polskich szkołach stały się bezużyteczne. Trzeba mieć wielkie szczęście, żeby trafić na duchownego, który potrafi podjąć dialog z uczniami i odpowiedzieć na męczące ich pytania. Religia jako przedmiot szkolny miałaby sens bez ocen, bez odpowiedzi (czy ocenianie znajomości modlitwy „Ojcze Nasz” jest rozsądne? Co to znaczy, że ktoś zna ją na trójkę z minusem, a drugi na czwórkę z plusem?), bez prac domowych. Czytanie Biblii i omawianie przypowieści, ich odniesienie do teraźniejszości i konfrontowanie z dzisiejszymi czasami, światopoglądami, postawami – to miałoby sens i znaczenie. 

Dzięki temu lekcje religii, w znakomitej większości dziś tak puste i sztuczne, mogłyby stać się najważniejszym szkolnym przedmiotem. Przedmiotem bez kartkówek, ocen, odpowiedzi, ale za to z rozmową, pytaniami, odpowiedziami i rozważaniami. Dzięki temu moglibyśmy uniknąć podsumowania, że Polska to kraj katolików na pokaz. Ale żeby tak się stało, potrzebna jest rewolucja. W systemie szkolnictwa, w mentalności osób dorosłych i w postawie młodych. Jednak jeśli „u góry” nikt nie zrozumie, że lekcje religii w takiej formie, w jakiej odbywają się obecnie, są bezsensowne, można sobie w czasie ich trwania uciąć drzemkę. 

 Ewa Podsiadły 

Zobacz także:

Woda święcona to siedlisko zarazków!

Laborantka, w rozmowie z gazetą, skwitowała: „To nie woda, ale jakaś chorobotwórcza mieszanina strasznych jadów”. Z niecierpliwością czekamy na reakcję Sanepidu.

SONDA: Jak często chodzisz do kościoła? 

Polacy coraz rzadziej bywają na mszach świętych. A ty?

 

 

Polecane wideo

Komentarze (494)
Ocena: 5 / 5
robins (Ocena: 5) 17.04.2019 11:27
Lekcje religii powinny odbywać się w święcących pustkami i kurzem salach katechetycznych na terenie kościołów. Nie powinna być obowiązkowa! Powinna być natomiast finansowana z funduszy kościelnych, od razu zwiększy się budżet dla celów świeckich.
odpowiedz
M (Ocena: 4) 10.01.2019 09:42
Religia nie jest niby obowiązkowa, ale: jest w szkole w godzinach często w środku zajęć. Jeśli chcą robić religię i płacić z budżetu państwa, to niech zatrudnią inne osoby, również z budżetu, żeby zajęły się dziećmi wyznawców innych wyznań, a trochę ich jest wbrew pozorom. I lekcje takie powinny być na końcu... jeszcze są ateiści
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 26.03.2015 07:46
Religia powinna być dla osób zaintetesowanych, a nie obowiązkowa.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 26.03.2015 07:44
Lekcji religii nie powinno być w szkole, uczniowie chodzą na religię dla świetego spokoju, religia powinna wrócić do kościoła, religia powinna być przedmiotem przyjemnym a moje dziecko 2 razy w miesiącu pisze sprawdziany. ,
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 12.02.2014 16:00
pedał
odpowiedz

Polecane dla Ciebie