Pandemia i przymusowa kwarantanna domowa po dwóch długich miesiącach wszystkim nam daje się we znaki. Siedzenie w czterech ścianach i ograniczone możliwości wyjścia z domu wyjątkowo negatywnie przekładają się na nasze samopoczucie. Stajemy się m.in. bardziej drażliwi i zaczynają denerwować nas rzeczy, na które wcześniej nie zwracaliśmy uwagi.
Zobacz również: „Podczas kwarantanny moi sąsiedzi robią gruntowny remont. Czy mogę gdzieś to zgłosić?”
Przez domową kwarantannę mogą ucierpieć również stosunki z sąsiadami. Nagle wiele osób stało się wyjątkowo wrażliwych na odgłosy zza ściany, takie jak głośna muzyka i rozmowy, szczekający pies czy bawiące się dzieci. Nie wszyscy są w stanie to zaakceptować i idą na otwartą wojnę z sąsiadami, którzy uprzykrzają im życie. Tak jak pewna anonimowa osoba, która podrzuciła rodzinie z domu obok wyjątkowo pasywno-agresywny liścik. Sąsiad czy też sąsiadka poskarżyła się na dziecko, które ma czelność biegać na swoim własnym podwórku i... głośno się śmiać. Poniżej przeczytacie pełną treści listu.
Droga “sąsiadko”,
Wprowadziłaś się do tej okolicy rok temu i chciałem dać ci czas, żebyś sama rozwiązała ten problem, ale widocznie jesteś zbyt nietaktowna, by to zrobić. Każdego dnia w tym tygodniu gdy pogoda była ładna, a okna otwarte, pozwalałaś swojemu małemu dziecku biegać po podwórku oraz śmiać się i chichotać bez końca. To bardzo zakłóca spokój moim dwóm psom i ptakowi, który siedzi przy oknie i lubi zerkać na wasze podwórko.
Być może mogłabyś poprosić dziecko, żeby zachowywało się nieco ciszej albo przynajmniej ograniczyć czas, który spędza na dworze do 15-20 minut dziennie, tak aby moje psy mogły siedzieć na zewnątrz podczas gdy ono nie biega w kółko. Jeśli takie zachowanie się utrzyma, wezwę policję!
Yes it's real. pic.twitter.com/GxRESJeJFv
— Bobbie Hineman (@HinemanBobbie) May 17, 2020
Zszokowana odbiorczyni listu podzieliła się jego treścią na Twitterze z dopiskiem: “Tak, to prawda”. Jej wpis natychmiast stał się viralem, a internauci wyśmiewali w komentarzach nadwrażliwego autora lub autorkę notki. Stwierdzili, że na miejscu kobiety kupiliby dziecku cały zestaw hałaśliwego sprzętu, tak aby sąsiad lub sąsiadka dopiero wtedy mogli się przekonać, czym jest prawdziwe zakłócanie ciszy.
Musisz kupić dziecku perkusję!
Sugeruję taki liścik:
"Drogi sąsiedzie, jeśli nie jesteś tutaj szczęśliwy, nie krępuj się zabrać swojego ptaka oraz psy i wyprowadzić się. Nie krępuj się także zadzwonić na policję, ponieważ z radością zgłoszę twoją notkę wypełnioną groźbami".
Halo, panie policjancie, chciałbym zgłosić dźwięki dziecięcego śmiechu...
- ironizowali internauci w komentarzach na Twitterze.
Myślicie, że nadgorliwy sąsiad lub sąsiadka rzeczywiście zadzwonili na policję w sprawie śmiejącego się dziecka? Mieliście jakieś awantury z sąsiadami podczas domowej kwarantanny?
Zobacz również: Dzieci sąsiadów terroryzują cały blok. Rodzice to widzą i nie reagują