W związku z rozporządzeniem ministra, od 16 kwietnia wszystkich obowiązuje nakaz zasłania ust oraz nosa w przestrzeni publicznej. Ma to uchronić obywateli przed rozprzestrzenianiem się koronawirusa. W praktyce oznacza to przymusowe zakładanie maseczki, co w niektórych przypadkach budzi spore kontrowersje. Co jeśli o założenie maski zostanie poproszona kobieta w trakcie porodu lub na sali poporodowej w szpitalu? Na forach dla ciężarnych pojawia się coraz więcej postów o tym, że musiały one... rodzić w maseczce. Myślałam, że się uduszę - piszą. Przyszłe mamy są mocno zaniepokojone.
Zobacz również: Noszenie maseczek ochronnych będzie obowiązkowe. Gdzie je kupić?
Co dokładnie mówi treść tego nakazu?
Obowiązek zakrywania przy pomocy części odzieży, przyłbicy, maski albo maseczki ust i nosa podczas przebywania w miejscach ogólnodostępnych, w tym w zakładach pracy oraz w budynkach użyteczności publicznej, wymiaru sprawiedliwości, kultury, kultu religijnego, oświaty, szkolnictwa wyższego, nauki, wychowania, opieki zdrowotnej
- czytamy w rozporządzeniu Rady Ministrów. Nakaz wyłącza jednak konieczność stosowania maseczki w sytuacjach szczególnych.
Osoby które nie mogą zakrywać ust lub nosa z powodu stanu zdrowia, całościowych zaburzeń rozwoju, niepełnosprawności intelektualnej w stopniu umiarkowanym albo głębokim lub niesamodzielności.
Zobacz również: Nie tylko zakaz aborcji. Do Sejmu ponownie trafił projekt przeciwko edukacji seksualnej
Czy wobec tego sala porodowa zalicza się do ogólnodostępnych miejsc, w których należy tego przestrzegać? Na to pytanie odpowiedziała kobietom Fundacja Rodzić po Ludzku.
Fundacja podkreśla, że zasłonięte usta lub nos poważnie zaburzają przebieg porodu i poza powodowaniem dyskomfortu psychicznego i fizycznego u pacjentki, ta prewencja może zagrażać jej dziecku! Z rozporządzenia nie wynika również jednoznacznie, jakoby ustawodawca miał wyposażyć przyszłe mamy w takie zabezpieczenie.
Z wypowiedzi na forach wynika, że takie praktyki miały już miejsce w polskich szpitalach. Co więcej, ciężarne musiały zapewnić sobie maseczki na własną rękę.
Dostałam maskę na wejściu do szpitala, nic ciekawego rodzic w masce, myślałam, że się uduszę. Masakra, nie wiadomo na czym się skupić: czy na masce czy na parciu...
- dzieli się doświadczeniami jedna z nich.
W polskich realiach absurd goni absurd. Użytkowniczki pytają, czy pacjent u dentysty również musi zakładać maseczkę.
Rozumiem, że personel szpitala martwi się o swoje zdrowie, ale to jest po prostu chore! Zaczynam bać się szpitali.
- przyszłe mamy są oburzone tym pomysłem.
Maskę dostałam na porodówce. Nie było to przyjemne, a czasem miałam wrażenie, że zaraz zemdleje. Położna podawała mi tlen.
- wyznaje jedna z kobiet i szybko dostaje odpowiedź.
To nie od maski, rodzące nawet bez maski często mówią, że zaraz zemdleją.
Kobieta odpowiedziała ironicznie: To w sumie bez różnicy i można rodzić w masce. Jak ma zjechać to i tak zjedzie. ważne, żeby nie dmuchała na personel, który jest zabezpieczony od stóp do głów.
Zobacz również: Wyśmiewanie, szturchanie, wiązanie... Ujawniono przerażającą prawdę o polskich porodówkach
Wszystkie kobiety mają nadzieję, że czas epidemii nie wykluczy potrzeb i zrozumienia w stosunku do pacjentek i personelu medycznego. Większość organizacji medycznych na świecie dopuszcza przebywanie ciężarnej zarażonej COVID-19 w maseczce, jeżeli nie przeszkadza jej to w porodzie. Zalecenia nie dotyczą osób zdrowych ani z podejrzeniami.
Zobacz również: Anna Lewandowska jest już w 9. miesiącu ciąży. Pokazała, jak wygląda jej brzuszek
W Polsce takie praktyki ogłosił już oddział położniczo-ginekologiczny Św. Wojciecha w Gdańsku oraz szpital Św. Zofii w Warszawie. Nie ma tam konieczności przebywania w masce na sali porodowej ani poporodowej, pod warunkiem, że pacjentka przyjedzie na miejsce zakryta i będzie korzystała z maseczki na terenie szpitala np. idąc do kiosku. Czekamy na więcej takich ogłoszeń!