15 kwietnia 2020 roku w Sejmie doszło do pierwszego czytania obywatelskiego projektu “Zatrzymaj aborcję”, którego inicjatorką jest działaczka społeczna Kaja Godek. Projekt, który po raz pierwszy trafił do Sejmu jeszcze w 2017 roku zakłada zniesienie z obowiązującej ustawy zapisu, który głosi, że przerywanie ciąży jest legalne w sytuacji „gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu”.
Zobacz również: Koronawirus nie powstrzymał nas przed protestowaniem. Tak wyglądał Strajk Kobiet przeciwko ustawie antyaborcyjnej
Tysiące osób, które tym razem nie mogły wyjść na ulice i zaprotestować przeciwko planom zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej strajkowały głównie w mieszkaniach, wywieszając na balkonach czarne parasolki oraz transparenty, a także umieszczając w mediach społecznościowych zdjęcia przestawiające symbol czerwonej błyskawicy albo symbol Wenus. Do akcji przyłączyły się także największe polskie gwiazdy, takie jak Anja Rubik, Martyna Wojciechowska, Dawid Ogrodnik czy Dawid Podsiadło.
Ale “Zatrzymaj aborcję” nie był jedynym projektem, nad którym debatowali posłowie i posłanki. W Sejmie doszło także do czytania ustawy o nazwie “Stop Pedofilii”, która w rzeczywistości nie ma nic wspólnego z ochroną dzieci przed molestowaniem, a ma na celu doprowadzić do penalizacji edukacji seksualnej. Obywatelski projekt ustawy inicjatywy "Stop Pedofilii" wpłynął do Sejmu jeszcze w sierpniu 2019 roku. Jego celem ma być "zapewnienie prawnej ochrony dzieci i młodzieży przed deprawacją seksualną i demoralizacją". Projekt powstał z inicjatywy Fundacji Pro - Prawo do Życia, a podpisało się pod nim ponad 265 tys. osób. Główny problem z tą inicjatywą polega na tym, że pod płaszczykiem ochrony najmłodszych przed pedofilią ma dojść do penalizacji działalności edukatorów seksualnych. W projekcie czytamy m.in.:
Kto propaguje lub pochwala podejmowanie przez małoletniego obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej, działając w związku z zajmowaniem stanowiska, wykonywaniem zawodu lub działalności związanych z wychowaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub opieką nad nimi albo działając na terenie szkoły lub innego zakładu lub placówki oświatowo-wychowawczej lub opiekuńczej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Według proponowanych zmian karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 będzie podlegał ten, kto publicznie propaguje lub pochwala podejmowanie przez dzieci obcowania płciowego. Osoba, która będzie propagować lub pochwalać takie zachowania "za pomocą środków masowego komunikowania", ma podlegać karze ograniczenia wolności do lat 3.
W uzasadnieniu ustawy jej twórcy piszą m.in., że „odpowiedzialne za »edukację« seksualną środowiska wchodzą do kolejnych placówek oświatowych w Polsce, rozbudzając dzieci seksualnie oraz promując wśród uczniów homoseksualizm, masturbację i inne czynności seksualne”.
W debacie w imieniu ministerstwa sprawiedliwości zabrał głos wiceminister Marcin Warchoł, który mówił m.in.:
Dane dotyczące przestępstw popełnianych przez osoby nieletnie pokazują, że tylko w 2014 sprawcami prawie połowy zgwałceń były osoby nieletnie, chłopcy w wieku lat 13-15. Dwudziestu jeden gwałcicieli skończyło zaledwie piętnaście lat. Sześciu – czternaście, a dwóch było dopiero trzynastolatkami. Te dane są z 2014, ale dziś wyglądają jeszcze gorzej.
Wiceminister przekonywał też, że edukacja seksualna prowadzi do agresji, gwałtów, uzależnienia od pornografii, kompulsywnych zachowań i niechcianych ciąż.
- Uważamy, że projekt zmierza w słusznym celu ochrony dzieci. Wczesna seksualizacja zaburza rozwój emocjonalny i intelektualny dziecka, ale może prowadzić do uzależnienia od pornografii - mówił wiceminister sprawiedliwości @marcinwarchol. #StopPedofilii https://t.co/Nc33vghC08
— Polskie Radio (@polskieradiopl) April 15, 2020
Niektórzy posłowie i posłanki zwracali uwagę na to, że podobnie jak w przypadku projektu “Zatrzymaj aborcję” ugrupowania konserwatywne starają się przepchnąć w Sejmie kontrowersyjne ustawy w cieniu pandemii koronawirusa.
Jakim trzeba być podłym człowiekiem, by wyciągać takie projekty właśnie teraz, gdy Polki i Polacy zmagają się z zarazą? To projekt oszukańczy. Pod hasłem “pedofilia” wrzuca się nauczycieli, pedagogów i oczywiście gejów, na których punkcie PiS ma obsesję. (…) Ten projekt to stek bzdur. Szanuję tych, którzy się pod nim podpisali, ale niestety zostali oni zmanipulowani. Ten projekt nie mówi nic o pedofilii
- mówiła Joanna Scheuring-Wielgus.
Myślicie, że projekt “Stop Pedofilii” ma szansę wejść w życie?
Zobacz również: Już nie 3, ale 5 lat więzienia za edukację seksualną. Dziś w Sejmie głosowanie nad projektem „Stop pedofilii”