W Polsce antykoncepcja wciąż jest postrzegana jako temat tabu i nie rozmawia się o niej otwarcie. Kuleje też edukacja seksualna, a młodzież w większości przypadków nie uczy się o seksie, chorobach przenoszonych drogą płciową i zapobieganiu niechcianej ciąży, tylko o tradycyjnych metodach planowania rodziny oraz o tym, jak szkodliwy wpływ może mieć na nich stosowanie antykoncepcji i współżycie przed ślubem.
Zobacz również: Organizacja pro-life oskarża liceum o “seksdemoralizację” - bo na zajęciach “głoszono, że prezerwatywy zapobiegają chorobom wenerycznym”
Wielu rodziców nie wie, jak poruszyć ze swoimi dziećmi temat życia erotycznego, więc w ogóle nie rozmawiają na ten temat. Ale zdarza się też, wizja nieletniej córki w ciąży lub syna, który jako nastolatek ma zostać ojcem przeraża ich na tyle, że podejmują za nich decyzję odnośnie antykoncepcji. Taką historię przytacza czytelniczka portalu Mamadu.pl, która w liście do redakcji opisała sytuację, do której doszło w klasie jej 13-letniej córki.
“Moja córka ma w klasie przyjaciółkę, która od roku przyjmuje tabletki antykoncepcyjne. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby dziewczynka była w liceum, miała chłopaka, była zapoznana z tematem. Jednak ona ma ledwo 14 lat!” - napisała autorka listu. Kobieta dowiedziała się o tym od własnej córki, która rok wcześniej spytała ją, kiedy wreszcie wybiorą się do ginekologa. Na pytanie matki, skąd ten pośpiech dziewczynka odpowiedziała, że jej przyjaciółka (ta, która stosuje antykoncepcję) już była u takiego lekarza. “Niespecjalnie mnie to wtedy zdziwiło. To wiek, w którym cały czas patrzy się na koleżanki, a za najfajniejsze uznawane są te 'dorosłe'. Podobnie było, kiedy kilka jej koleżanek dostało okres, a ona jeszcze nie lub kiedy kupowałyśmy pierwszy stanik – też wtedy, gdy niektóre dziewczyny w klasie już miały. Jednak zaciekawiło mnie czemu akurat ginekolog. Nie chciałam być wścibska, więc mimo że znałam mamę tej dziewczynki, nie dopytywałam”.
Fot. iStock
Dopiero jakiś czas później, podczas zebrania z rodzicami kobieta dowiedziała się, że wspomniana koleżanka ma bardzo złą opinię wśród reszty klasy. “Okazało się, że nazywają ją puszczalską. Ona sama też nieco się zmieniła – tego dowiedziałam się już od mojej córki. Po klasie rozeszła się plotka, że 13-latka bierze tabletki 'żeby móc dotykać się z chłopakami' i... z tego korzysta”. Mamy innych dzieci pytały autorkę listu, czy pozwala swojej córce kolegować się ze wspomnianą dziewczynką. Kobieta postanowiła wypytać córkę o całą sytuację. “Dziewczynka zwierzyła się mojej córce, że jej mama powiedziała kiedyś, że nie chce, by 'wróciła do domu z brzuchem' i dała jej tabletki. Wiele wskazuje na to, że to nie ginekolog przepisał dziewczynce leki, lecz mama po upewnieniu się, że córka jest zdrowa i płodna, dała jej jakieś tabletki zorganizowane 'na lewo'. Bo jaki ginekolog przepisałby 13-latce antykoncepcję hormonalną?”. Autorka listu tłumaczy, że dziewczynka zaczęła “zadzierać nosa” w związku ze swoją nowo nabytą “dorosłością” i tłumaczy jej córce, że “to chłopak powinien się starać i że jak udowodni, że jest super, to można się z nim dotykać i że on będzie tego chciał”. Jest przerażona całą sytuacją. Krytykuje też zachowanie matki, która jej zdaniem zdecydowała za nią, że powinna zacząć brać tabletki antykoncepcyjne. “Zafundowała jej opinię puszczalskiej. Ta dziewczynka z powodu swej opinii na pewno cierpi. Ale najgorsze wydaje mi się to, w jaki sposób traktuje ją jej mama. Pomijając kwestie zdrowotne, czy to jest nowoczesne podejście do edukacji seksualnej? Myślę, że nie. Że to traktowanie córki zupełnie bez zaufania i szacunku. (...) Może teraz faktycznie dzieci dorastają wcześniej, ale uważam, że 13 lat na tabletki to zdecydowanie za wcześnie, nie tylko ze względu na zdrowie organizmu dziecka, ale też jego psychikę”.
Myślicie, że matka 13-latki ma rację decydując za nią, że powinna zacząć przyjmować antykoncepcję? To uzasadniona troska o zdrowie i jej życie intymne czy przesada?
Zobacz również: Pigułki w młodym wieku - tak czy nie?