Często słyszymy, że „ciąża to nie choroba”. Słowa te najczęściej wygłaszane są przez przyszłe mamy, które nie oczekują specjalnego traktowania, ale jedynie szacunku i pomocnej dłoni. Padają również wtedy, gdy kobieta w stanie błogosławionym bez żadnego powodu przebywa na zwolnieniu lekarskim albo zmusza najbliższych do wyręczania jej we wszystkim.
Zobacz również: Zobacz, jak faceci zachowują się na porodówce. Udało się to uchwycić na zdjęciach
Każdy przypadek jest oczywiście inny. Czasami to niezbędne, a kiedy indziej należy to uznać za wykorzystywanie sytuacji. Ten młody mężczyzna twierdzi, że jego żona właśnie to robi. Kobieta w stanie błogosławionym została przez niego nazwana „leniwą”, choć sam ma wątpliwości, czy wypada mu tak mówić. Na wszelki wypadek poprosił o opinię internautów.
Jego wpis opublikowany na łamach reddit.com wywołał ogromne poruszenie. Po czyjej stronie stanęli komentatorzy?
Oboje mamy po 32 lata. Oboje jesteśmy lekarzami. Pracuję bardzo dużo (aktualnie 55-60 godzin w tygodniu). Ukończyłem rezydenturę, a żona wciąż jest na stażu. Spędza maksymalnie 30 godzin tygodniowo w klinice.
Oczekujemy naszego pierwszego dziecka i oczywiście jesteśmy podekscytowani. Chcę wspierać moją żonę, jak to tylko możliwe. Ale… kiedy tylko dowiedzieliśmy się o ciąży, ona całkowicie się zmieniła. Straciła zainteresowanie pracą. Cały czas mówi o tym, że chce poświęcić się wyłącznie dziecku. Przestała też pomagać w domu.
To na mnie spadły wszystkie obowiązki, takie jak pranie, gotowanie, mycie naczyń, wynoszenie śmieci, sprzątanie. Ona twierdzi, że jest przez cały czas zmęczona. Ale to nie oznacza, że leży bez ruchu. Zawsze znajdzie ochotę na siedzenie przez telewizorem albo spotkania z przyjaciółkami
- relacjonuje przyszły ojciec.
Zobacz również: Ciężarna kobieta chce się rozwieść z mężem. Poszło o imię, jakie mężczyzna chce dać ich dziecku
Wczoraj wybuchłem, kiedy okazało się, że nie poszła na zakupy, o które prosiłem ją przed wyjściem do pracy. Powiedziałem jej, że ciąża nie czyni z kobiety niepełnosprawnej istoty, która nic nie może robić. Na dodatek wydała absurdalnie dużą kwotę na wózek, nie konsultując ze mną tego zakupu.
Zarabiam niemal 10-krotnie więcej od niej, więc w 90 procentach to ja nas utrzymuję. Cały czas chodzi wściekła, a od ostatniej rozmowy całkiem milczy. Czy rzeczywiście nie powinienem jej tego mówić?
- zastanawia się mężczyzna. Co na to internauci?
„Świetnie zarabiasz i żal ci na porządny wózek? Mam wątpliwości, czy będziesz dobrym ojcem”. „Twoje zarobki są 10-krotnie wyższe, a ty z tego powodu uważasz się za 10 razy lepszego od swojej żony”. „Ona jest w ciąży, hormony szaleją, pewnie jest przybita. To naprawdę wykańcza psychicznie i fizycznie” - stają w obronie przyszłej mamy.
Zobacz również: W czym pracująca matka jest gorsza od kury domowej? Wykres rozwścieczył internautki