Trudno wyobrazić sobie święta Bożego Narodzenia bez prezentów pod choinką. Niektórzy podchodzą do tej tradycji bardzo symbolicznie i według nich upominki wcale nie muszą być drogie - wystarczy, że w ogóle są i świadczą o naszej pamięci. Inni wydają na nie oszczędności życia, twierdząc że tylko w ten sposób okażą miłość najbliższym. Zwłaszcza dzieciom.
Zobacz również: „Krewni przez wiele lat naciągali mnie na bardzo drogie prezenty. W tym roku dostaną ode mnie...”
Kristy Nowak należy do tej drugiej grupy. Australijka polskiego pochodzenia trafiła na czołówki mediów z całego świata w związku z jej świątecznymi zakupami. Kobieta pochwaliła się na Facebooku, że na prezenty dla swoich trzech pociech wydała równowartość kilku tysięcy złotych.
Zakupy rozpoczęła już kilka miesięcy temu i gromadziła je w 14 sporej wielkości szafkach.
Kilka dni temu Kristy na jednej z facebookowych grup dla mam pokazała zdjęcia zgromadzonych upominków.
Nareszcie opróżniłam wszystkie szafki, żeby zobaczyć, co udało mi się kupić przez ostatnie miesiące. Chyba nie muszę wspominać, że nienawidzę pakować prezentów
- napisała młoda mama, która wydała majątek, by uszczęśliwić swoje potomstwo, ale sporo zaoszczędziła na okolicznościowych opakowaniach. Internauci są pod ogromnym wrażeniem jej zbiorów, ale nie zawsze pozytywnym.
Zobacz również: „Nigdy nie daję córce prezentów, żeby jej nie zepsuć. W święta też będę konsekwentna”
„Kochana, trochę tego za dużo. Na twoim miejscu większą część zachowałabym na później i wręczała np. z okazji urodzin”. „To wygląda niedorzecznie”. „Czy ty w ten sposób nie próbujesz kupić sobie ich miłości?”. „Im więcej twoje dzieci dostaną prezentów, tym mniej je docenią”. „Chyba naprawdę nie masz co robić z pieniędzmi” - czytamy w komentarzach.
Pani Nowak nic sobie jednak z tego nie robi. Jak twierdzi, nie ma poczucia winy. Jest wręcz dumna, że może tak rozpieszczać swoje pociechy.
Próbujecie mi wmówić, że rozpieszczanie dzieci jest złe, ale ja nie mam zamiaru czuć się winna
- odpowiada hejterom. Ma rację?
Zobacz również: 2-latka położyła się na chodniku i nie chciała wejść do domu. Tata znalazł na nią sposób