Wojna o plac zabaw. Rodzice chcą zabronić wstępu niektórym dzieciom!

Sąsiedzi kłócą się o to, kto ma prawo bawić się na podwórku.
Wojna o plac zabaw. Rodzice chcą zabronić wstępu niektórym dzieciom!
Fot. Unsplash
04.10.2018

Bywa, że dorośli ludzie zaczynają zachowywać się jak dzieci - w dodatku z naprawdę błahych powodów. Potrafią awanturować się między sobą i obrzucać wyzwiskami, a żadna ze stron nie chce ustąpić, więc sytuacja tylko się pogarsza.

Zobacz również: LIST: „Sąsiedzi zostawili mi na wycieraczce list z obelgami. Przeczytajcie”

Tak właśnie stało się w ostatnich dniach w Żyrardowie pod Warszawą. Mieszkańcy jednego z osiedli mieszkaniowych kłócą się tam o to, które dzieci mają prawo do przebywania na placu zabaw. Jak informuje Super Express, awantura zaczęła się w momencie, gdy na osiedlu przy ul. Kościuszki stanął nowy, ogrodzony blok mieszkalny. Niestety zapomniano o dzieciach - pod blokiem zabrakło placu zabaw dla najmłodszych. Z tego powodu dzieci z nowego budownictwa chodzą bawić się na plac zabaw zlokalizowany pośród bloków zarządzanych przez spółdzielnię mieszkaniową.

To jednak nie spodobało się części rodziców, którzy wyrazili swoje niezadowolenie. “Byli mieszkańcy na skargę. Powiedzieli, że nie życzą sobie, by na placu bawiły się dzieci z bloku obok. Bo jest za głośno, a bałagan oni muszą sprzątać” - mówi w rozmowie z Super Expressem Adam Szymonik, wiceprezes Żyrardowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Wobec tego zarządca budynku wywiesił kartkę o treści: “W związku ze skargami mieszkańców bloków spółdzielczych prosimy rodziców, aby korzystali z innych placów zabaw”. Te słowa oburzyły rodziców dzieci z nowego bloku, którym zakazano zabawy na spółdzielczym placu zabaw. Na kartce pojawił się dopisek: “A spółdzielczym powietrzem możemy oddychać?”.

Fot. Unsplash.com

Super Express cytuje też jedną z mieszkanek nowego budownictwa, mamę 8-latka: “Paranoja. To gdzie te nasze dzieci mają się bawić? W okolicy nie ma innego placu zabaw. Dorośli, a kłócą się gorzej niż dzieci!”. Inni rodzice w rozmowie z gazetą oskarżają za zaistniałą sytuację mieszkańców Żyrardowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. “Podzielili dzieci na lepsze i gorsze” - mówią rozżaleni. Sytuacja jest tym bardziej przykra, że wiele dzieci z różnych bloków chodzi do tej samej szkoły i przyjaźni się, a po lekcjach chce zwyczajnie bawić się na jednym placu zabaw.

Póki co wojna o miejsce do zabawy trwa, jednak wiceprezes spółdzielni zapewnia, że nie będzie wyganiał żadnych dzieci z placu zabaw. “Rodzice muszą załatwić ten konflikt między sobą” - kwituje sprawę.

A nam nie chce się wierzyć, że dorośli ludzi zachowują się gorzej niż dzieci...

Zobacz również: LIST: „Moi sąsiedzi rujnują mi życie! Zasikane windy, palenie na klatkach, huk muzyki - Mam tego dość!”




Polecane wideo

Najbardziej absurdalne plakaty z kampanii wyborczej - z nich śmieje się cały Internet!
Najbardziej absurdalne plakaty z kampanii wyborczej - z nich śmieje się cały Internet! - zdjęcie 1
Komentarze (13)
Ocena: 4.92 / 5
sisi (Ocena: 5) 29.10.2018 18:46
Prawda jest taka że jeśli tym rodzicom zależałoby na dzieciach to kupili by mieszkanie w inwestycji z placem zabaw a oni wybrali uwaga!ciszę bo plac zabaw to hałas dla mieszkańców i cwaniaki myśleli że podesla swoje dzieciaki sąsiadom...
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 24.10.2018 14:16
Właśnie dlatego się przeprowadziliśmy z bloku do domu z małym podwórkiem, bo niektórzy nie szanują wspólnej własności jak ławki czy plac zabaw. Kupiłam piaskownicę i drewniany domek z exitsport swojej małej, zaprasza dzieciaki z przedszkola, a ja mam na wszystko oko.
odpowiedz
gość (Ocena: 4) 05.10.2018 10:57
Nie wiem jak dokładnie wygląda sytuacja w przypadku tego konkretnego placu zabaw,ale pamiętam jak to wyglądała za czasów mojego dzieciństwa w blokowisku. Często takie place zabaw są umiejscowione między kilkoma blokami tworzącymi coś w rodzaju zamkniętego pola.Młodzi rodzice (przynajmniej kiedyś tak było) starają się dbać o teren w okolicy placyku ,zdarzy się jakaś mama lub babcia która zajmie się zielenią,czasem mieszkańcy składają się na jakiś sprzęt do zabawy,ktoś coś naprawi ,no i każdy dba o to żeby jednak na terenie nie było śmieci.Wszyscy mieszkańcy widzą codziennie ten plac zabaw z okna i starają się żeby to ładnie wyglądało ,bo nikt nie lubi żyć w brudzie. W przypadków takich sporów jak ten należy się zastanowić nad tym jak zachowują się dzieci i rodzice z zewnątrz osiedla ,którzy pozwalają się bawić swoim pociechą na placu spółdzielni. Nie wiem czy w przypadku tych ludzi zaistniała taka sytuacja,ale Ja sama wiele razy byłam świadkiem tego w jak bezczelny sposób ludzie pozwalają niszczyć gnojką ( nie dzieciom) sprzęty i otoczenie za które sami nie muszą płacić ,ani o nie dbać. Najgorsze jest to że jak próbujesz zwrócić takiej osobie grzecznie uwagę ,żeby jego "niewiniątko" przestało rozlewać soczek po ławce,podniosło śmieci ,lub po prostu nie niszczyło czegoś bezmyślnie w to kąpiąc ,to zazwyczaj w odpowiedzi dostajesz darcie mordy i wielką obrazę majestatu.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 05.10.2018 10:12
Oczywiscie ze nie powinni korzystac z nie swojego bloku, przeciez mieszkancy spoldzielni placa na utrzymanie terenu placu zabaw. Deweloper powinien o tym pomyslec, a ze ma to w d... To dzieci niech sie bawia na ulicy
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 04.10.2018 22:20
Członkowie spółdzielni płacą co miesiąc za utrzymanie placu zabaw i użytkowanie / dzierżawę terenu na którym się znajduje. Rodzice "gorszych" dzieci mogą mieć zal tylko do siebie, że kupili mieszkania od dewelopera, który przycebulił na infrastrukturze.
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie