Statystyki są nieubłagane - coraz później decydujemy się na małżeństwo i powiększenie rodziny. Sformułowanie „młoda mama” traci na aktualności, skoro większość z nas rodzi dzieci dopiero po trzydziestce. Przynajmniej dekadę później, niż w pokoleniu naszych dziadków, a nawet rodziców. Z tego powodu milenialsom (urodzonym między 1980 a 2000 rokiem) zarzuca się strach przed odpowiedzialnością, wygodnictwo i próżność.
Zobacz również: Ma zaledwie 21 lat i już 4 dzieci. Dwoje urodziła w toalecie, bo nie wiedziała, że jest w ciąży
Jednak wciąż zdarzają się wyjątki od reguły. Jednym z nich jest ta młoda Amerykanka. Emmie Pombo, choć robi coraz większą karierę zawodową, coraz częściej myśli o tym, by jak najszybciej zajść w ciążę i zostać mamą na pełny etat. A najlepiej nigdy już nie wracać do pracy. Szefowa poczytnego portalu Odyssey na jego łamach pozwoliła sobie na bardzo odważne wyznanie.
Jej zdaniem macierzyństwo powinno zostać umieszczone na liście zawodów. Ona chętnie poświęci mu całą resztę życia. Pytanie tylko - czy na pewno tego nie pożałuje?
Nie mogę się doczekać, kiedy będę miała dzieci, bo dla mnie to droga kariery. Nie mam żadnego pomysłu, kiedy myślę o klasycznej pracy, jaką miałabym wykonywać w przyszłości. Nic nie pociąga mnie tak bardziej jak stworzenie rodziny i bycie dobrą żoną.
W moim rozumieniu ciężka praca to także wychowywanie dzieci i dbanie o męża. Jasne, nie można tego porównać z pracą w fabryce, przygotowywaniem mikstur w laboratorium albo wykręcaniem numerów telefonów przez cały dzień, ale moim zdaniem - stworzenie kochającego się domu to znacznie większe wyzwanie.
Przez długi czas myślałam, że jestem pewna, co chcę robić zawodowo. Miałam w głowie przynajmniej 2 różne pomysły, a czasami więcej. Wreszcie ich wszystkich spróbowałam i zdałam sobie sprawę, że to chyba jednak nie dla mnie. Nie licząc opcji założenia rodziny. I nie uważam, by było w tym coś złego - rozpoczyna swój wywód.
Zobacz również: Wyznanie M.: „Dziecko zrujnowało mi życie. Żałuję, że je urodziłam”
Moja decyzja nie oznacza, że nie jestem w stanie utrzymać normalnej pracy. Jestem pewna, że gdybym chciała, mogłabym zostać urzędniczką. A gdybym popracowała jeszcze ciężej, to nawet pielęgniarką. Mogłabym osiągnąć wszystko, ale w głowie kołacze się tylko jedna myśl - najbardziej chcę zostać mamą i żoną.
Wyzwanie związane z wychowaniem dzieci w odpowiedni sposób jest dla mnie wystarczająco ambitne. Kiedy zostajesz matką, podpisujesz niewidzialny kontrakt, który zakłada, że wychowasz dziecko w najlepszy, najbardziej moralny i kochający sposób, jak to tylko możliwe. Właśnie z tego powodu macierzyństwo powinno być na oficjalnej liście zawodów.
Nie mogę się doczekać, kiedy zostanę mamą, bo nie jestem pewna, że chcę gdziekolwiek pracować - wyznaje młoda Amerykanka.
Pomysł pracy codziennie od 9 do 17 to na pewno nie jest moje przeznaczenie. Czasami mówi się „Rób, to co kochasz i kochaj to, co robisz”. Dla mnie to oznacza krzątające się po domu dzieci, zabawki na podłodze i kanapki dla moich pociech, które czekają na nie w kuchni - przekonuje.
Jej wyznanie wzbudziło raczej pozytywne emocje. Wiele komentatorek dziękuje Emmie za ten głos, bo pragną dokładnie tego samego. Starsi uczestnicy dyskusji dzięki jej wypowiedzi odzyskali wiarę w młodych ludzi, którzy do tej pory kojarzyli im się z robieniem kariery zawodowej za wszelką cenę. Nie zabrakło jednak słów krytyki.
„Jeśli postrzegasz macierzyństwo na równi z pracą w urzędzie, to chyba nie wiesz, o czym mówisz”. „Przyznaj się, że jesteś leniem i wolisz siedzieć w domu. Po co dopisywać do tego całą filozofię?”. „Urodzić może każda z nas. Karierę robią tylko nieliczne” - twierdzą.
Zobacz również: Kiedyś były piękne, ale po urodzeniu dziecka... Fotodowody na to, że macierzyństwo odbiera urodę